piątek, 5 lipca 2013

Maria Ulatowska -Przypadki pani Eustaszyny

Dobre nastawienie podstawą zwycięstwa,



                 Ponieważ za oknem było szaro i buro a na książce adnotacja, ze jest „trochę nie-poważna,” z chęcią po nią sięgnęłam, mając nadzieję, że poprawi mi choć trochę humor. I nie pomyliłam się ! Pozycja ta jest niesamowicie pogodna a czyta się ją szybko i płynnie.
Główna bohaterka ciocia Winia (Eustaszyna) ,wielbicielka Małysza i Jarmarku Dominikańskiego, jest dokładnym odzwierciedleniem przysłowia -  "Gdzie diabeł nie może tam babę pośle". Potrafi załatwić dokładnie wszystko np. wizytę u lekarza bez stania w kolejkach, przebywanie w takich miejscach gdzie np. nie wolno postronnym i wiele innych. Na dodatek jakby przypadkiem ,staje się współautorką książki, a z premedytacją -swatką swojej ukochanej siostrzenicy Marcji.. Jest absolutnym przeciwieństwem poglądu, że starość jest nudna. Jest z tych osób, co nie znajdą czasu na umieranie, ponieważ jeszcze ze nie zrealizowały następnych planów.
Przez powieść przewija się sympatyczna galeria postaci – wspomniana Marcia – Marcelina , mąż Wini – Eustachy -wielbiciel codziennej prasy i świętego spokoju, Jerzy - inżynier budownictwa starający się o rękę Marceliny, czy najmniej pozytywny charakter – Cezary – lekarz kardiolog -James Bond żeńskich serc .
Wątek miłośny Marci i jej perypetie stanowią na pewno dla każdego małą przestrogą , ze nie wszystko piękne to co się świeci a to co nam najbliższe, często wydaje nam się nudne.  Nie będę zdradzać treści książki, trzeba koniecznie po nią sięgnąć. Większość opisanych wydarzeń bawi, a filozofia i poczynania głównej bohaterki powodują, że powieść czyta się jednym tchem.
Miło jest spędzić czas w świecie pani Eustaszyny, . Serdecznie polecam 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz