piątek, 29 listopada 2013

Elfie, gdzie jesteś ? Marcin Pałasz


   „Elfie, gdzie jesteś” to kontynuacja bestsellera Marcina Pałasza „Sposób na Elfa”- historii psa prawie rasowego wziętego przez Dużego ze schroniska zwierząt. Pierwsza część pełna była zaskakujących zwrotów akcji , skrzyła się ogromną porcją humoru a przede wszystkim emanowała niesamowitym ciepłem, które momentalnie ogarniało czytelnika. Mieliśmy tam do czynienia z wątkiem miłosnym, sprawą kryminalną jak również ogromnie wścibską sąsiadką. Druga część zdecydowanie nie ustępuje pierwszej w mnogości zdarzeń oraz humoru sytuacyjnego. Elf już dwa miesiące wychowuje swoich ludzi – Dużego i Młodego. Jest zdecydowanie szczęśliwszy ponieważ Erka jego siostra znalazła wspaniałą panią. Czuje się zdecydowanie lepiej bo ten problem nie pozwalał mu w pełni cieszyć się swoimi ludźmi. Jest już środek wakacji i wszyscy marzą o wyjeździe. Elf dokonał również dużego wyczynu, nauczył siusiać się już jak dorosły pies. Co prawda kompletnie nie rozumie z czego się Duży z Młodym tak cieszą ale zdecydowanie umie się znaleźć w takiej sytuacji. Nie zwraca na nich uwagi. Instynkt to instynkt stwierdza i nic na to nie da się poradzić. Niestety młodego spotyka dramat ( przynajmniej tak mu się wydaje) i przeżywa bardzo trudne dni. Na poprawę zdecydowanie wpływa zakup, który dokonują razem z Dużym. Jeszcze muszą przeżyć problemy z pralką jak i znowu perypetie związane z niereformowalną sąsiadką i są gotowi do wyjazdu nad morze. I wtedy katastrofa !! Okazuje się, że Elf zaginął !! Poszukiwania trwają długo i jego właściciele są na skraju rozpaczy.. Okazuje się , że w Elfie drzemie zdecydowanie utajony pies policyjny, który budzi się zawsze znienacka. Coś (albo instynkt) każe mu robić pewne rzeczy już... a efekt jego poczynań jest zdumiewający...
Tak jak i w pierwszej części bardzo podobała mi się forma narracji naprzemiennie prowadzona przez Elfa z Dużym. Pies jest zdecydowanym znawcą ludzkiej psychiki a określenia tworzone przez niego powodują ogromny uśmiech u czytelnika. Jeż też znakomitym obserwatorem, któremu dosłownie nic nie umknie. Autor tylko w jego ukryty sposób potrafi nas bardzo szybko przekonać o tym, że słowa i myśli nam przedstawione faktycznie pochodzą z psiej głowy. Rozczula jego troska o swoich właścicieli jak i prowadzone zwycięskie polowania na muchy.
   Książka porusza również wiele poważniejszych zagadnień. Mamy tu wątek ekologiczny, poruszony jest tak ważny problem tolerancji, czy też funkcjonowania współczesnej rodziny. Walka dziecka z własnymi lękami to ogromnie ważna sprawa.
Seria o Elfie jest napisana wspaniale lekkim językiem. Czyta się ją tak jak połyka świeże bułeczki. Zdecydowanie w ogólnym rozrachunku wychodzi, że jest ich za mało. Tak samo z tekstem. Gdy już się skończy jesteśmy po pierwsze zdziwieni, że już, a po drugi smutni, że to już koniec. Marcin Pałasz potrafi nas w prowadzić w psi świat bez zbędnych określeń, dodatków czy też upiększeń. Gdy ten świat musimy opuścić, czujemy pewien niedosyt. Wystarczy jednak odrobina wyobraźni by dzięki fenomenalnym rysunkom pani Olgi Reszelskiej mieć Elfa cały czas przed oczami.
Polecam historię o Elfie naprawdę wszystkim a przede wszystkim tym co kochają zwierzęta – dla nich to powinna być lektura obowiązkowa. Na pewno się nie zawiodą i tak ja jak będą czekać na więcej. Tak więc – czekamy :)

wtorek, 26 listopada 2013

Kostka Iza Korsaj



    Iza Korsaj ukończyła filologię polską jest również absolwentką reklamy i marketingu medialnego na uniwersytecie Gdańskim. W 2012 roku debiutowała tomikiem opowiadań „Maski normalności”. Obecnie pisze kolejną powieść „Kolor obłędu”.

    Jerry planuje się oświadczyć. Jednak taka decyzja wymaga dokładnego przemyślenia
Czas spędzony przy dobrym winie nie podsuwa jednak konkretnych rozwiązań. Jest coś zdecydowanie „ale” co mocno przeszkadza w jego umyśle. Droga do domu mimo wypitego alkoholu wydaje się bezpieczna. W najgorszych koszmarach nie śniło by mu się jaką będzie faktycznie. To będzie czas kiedy musi zmierzyć się sam ze sobą. Ze swoim strachem, lękami z dzieciństwa, z całym swoim ja. Ułaskawić i ujarzmić gniew. Teoretyczny wybawiciel okaże się psychicznym i fizycznym katem. Jak Jerry wyjdzie z „pojedynku”? Czy jest w stanie wskazać z czego mógłby zrezygnować w życiu aby terapia się powiodła? Czy przeszłość okaże się silniejsza od niego i czy fatalne zbiegi przypadków nie są czasem reżyserowane? Jak wykorzysta czas nowego życia ?
Marvin marzy o całościowej Naprawie. Ten przystojny czterdziestolatek doskonale zna swoją wartość. Ogólnie szanowany lekarz. Tylko nieliczni wiedzą, jaki jest naprawdę. Tylko niektórzy przeszli przez piekło jego dobroci. Świetna znajomość psychologi oraz sztuczek manipulacyjnych, zdecydowanie pomaga w otrzymywaniu tego co chce, tego co sobie założy czy zapragnie. Jego fachowość jest widoczna na każdym kroku, tylko co z życiem osobistym? Co z jakimikolwiek uczuciami, pragnieniami? Naprawa jest tym, co ma go uszczęśliwić, przygotowuje się do niej długo, metodycznie, tu nie ma miejsca na fuszerkę. To ma być spełnienie swojego marzenia. Jego urlop, psychiczne Hawaje.

    Jak ważne jest to co wynosimy z dzieciństwa? Autorka w druzgoczący sposób pokazuje nam, jak wielki wpływ mają na nas chwile kiedy kształtuje się nasza osobowość. Jak wielką rolę odgrywa środowisko w którym przebywamy i ci, którzy powinni nas wspierać – rodzice. Nasze lęki nie przechodzą same, tkwią w nas w formie bolesnych wspomnień, cały czas dla nas nie do zaakceptowania. Bo czy można pogodzić się z czymś na co kompletnie się nie zgadzamy?.Troszkę mnie zmyliło określenie w zapowiedziach „Kostki” jako triller. Mnie ukazała się jako wspaniała powieść psychologiczna, która porusza nasze nawet najbardziej uśpione zakamarki umysłu. Powoduje napięcie i ciekawość od pierwszej do ostatniej strony. Powieść jest tak skonstruowana abyśmy ani przez moment nie przestawali być w napięciu. Wiele razy nie zgadzamy się z obrazem przedstawionym w treści, buntujemy się, jednak ciekawość jest silniejsza. „Kostka” nie pozwala ani na moment spokojnego oddechu. Nasz umysł będzie pracował cały czas, tu nie ma miejsca na odpoczynek. Tu mamy dążenie do Naprawy, tu jest terapia, której samo założenie już wydaje się nierealne. A jednak istnieje i ma się całkiem dobrze. Rozgaszcza się na dłużej, uśmiechając się pod nosem. Czytelnik zostanie wciągnięty w akt Naprawy, od której dosłownie cierpnie skóra. To w co zostajemy wplątani przeraża, ale z drugiej strony jesteśmy pełni podziwu dla samego terapeuty. A co ma do tego kostka? Myślę, że dla każdego będzie znaczyć coś innego. I waśnie to najbardziej w tej powieści mi się podoba – Jerry to może być dosłownie każdy z nas. Miejmy tylko nadzieję, ze nie trafimy na Marvina...


piątek, 22 listopada 2013

Zwyczaje , tradycje, obrzędy – Urszula Janicka- Krzywda


        Urszula Janicka- Krzywda – doktor nauk humanistycznych, etnografka, folklorystka, dziennikarka. Przez wiele lat pracowała w Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce, następnie w Muzeum Etnograficznym w Krakowie. Opublikowała kilkaset artykułów, rozpraw i pozycji dotyczących kultury ludowej Karpat. Sprawuje opiekę merytoryczną nad zespołami regionalnymi prezentującymi folklor babiogórski.

       „Zwyczaje, tradycje, obrzędy” to zbiór artykułów i esejów poruszających tematy polskiej kultury tradycyjnej, obrzędów, zwyczajów, wyobrażeń o świecie. Wszystkie one wyrosły na gruncie chrześcijańskim, ale sięgają do pradawnej symboliki i wizji świata. Autorka stara się nam je przedstawić w formie opowieści, dotykającej naszej rodzimej kultury jak i naszej tożsamości. Według autorki żyjemy w określonych cyklach, wśród których ważne miejsce zajmuje rytm doby i pór roku. Ważne jest to, że kulturę tradycyjną kształtowały dwa nurty- przedchrześcijański i chrześcijański, który jakby zdominował dawne wyobrażenia, zostawiając jednak wiele elementów przeszłości. Wiele pradawnych zwyczajów otrzymało nową, chrześcijańską interpretację a wszelakie zło zaczęto utożsamiać z piekielnymi mocami. Dawnym obrzędom nadano nowy sens istnienia. Ogromną rolę w tradycyjnej kulturze mają ciała niebieskie – decydują o codziennym życiu, przynoszą szczęście i niedolę, a człowiek cały czas stara się uzyskać ich przychylność. Duże znaczenie miały również żywioły : woda, ogień, wiatr. Szczególnie zła sławą cieszyły się rozstajne drogi, postrzegane były jako miejsca ogromnie niebezpieczne. Sądzono, że są one siedliskiem demonów i piekielnych mocy. Tu grzebano zwłoki samobójców czy też sytuowano miejsce kaźni. Stad w tych miejscach taka ilość kapliczek i krzyży przydrożnych, których obecność miała być straszakiem na wszystkie siły piekielne. Bezpiecznym miejscem był dom – symbol kosmosu. Miejsce to należy chronić aby nie zalęgło się tutaj zło i dbać aby relacje między domownikami nie zostały zniszczone.
Książka została podzielona na części : Radość świętowani, W kręgu istnienia, Owoce ziemi. Mnie osobiście ogromnie zaintrygował rozdział dotyczący wierzeń i przesądów związanych z rosą. Uważano, że rosa padająca na bydło wzmacnia jego mleczność. W górach sądzono również, że ma ona wpływ na gęstość owczego runa. Parający się czarami, często używali jej do swoich niecnych praktyk. Zbierana w odpowiedni sposób i o określonej porze mogła stać się zarówno lekarstwem jak i groźną, magiczną substancją. Wyjątkowe właściwości oczyszczające, lecznicze i upiększające posiadała rosa zbierana 1 maja. Chorym na febrę przemywano nią oczy a przy zawrotach głowy zalecano wciąganie jej do nosa. Rosa była bardzo pomocna w przewidywaniach meteorologicznych opartych na obserwacjach przyrody. Brak jej w lecie zapowiadał nadejście słoty, zaś jej mnogość – gwarantowaną, słoneczną pogodę. Niesamowity jest też rozdział o pszczołach, ich tajemnicach i legendach (np. według ludowych wierzeń pszczoły mają nieśmiertelną duszę, podobnie jak człowiek)

        Autorka w sposób niezwykle przystępny prowadzi nas przez cały rok omawiając chrześcijańskie święta, zwracając również uwagę na wydarzenia historyczne. Publikacja pełna jest przysłów i ludowych porzekadeł, które świetnie wzbogacają treść. Książka jest wydana bardzo przejrzyście i łatwo znaleźć temat, który nas osobiście interesuje. Zawarte wiadomości i ciekawostki czyta się świetnie, w pewnych momentach nawet zdecydowanie lepiej niż powieść. Widać, że autorka wykonała niesamowity ogrom pracy, przygotowując się do jej napisania.. Warto jest pamiętać o swojej tożsamości i sięgać po tego typu tytuły. Ten jest naprawdę godny polecenia.

czwartek, 14 listopada 2013

Dziennik Cwaniaczka Zrób to sam ! Jeff Kinney



     Jeff Kinney to amerykański pisarz, rysownik, projektant gier on line. Napisał między innymi serię książek pt. „Dziennik Cwaniaczka”( w Polsce wydano siedem tomów, dwa w przygotowaniu). W tym momencie już trzy tomy doczekały się adaptacji filmowych.


    Głównym bohaterem serii jest Greg Heffley, nastolatek chodzący do gimnazjum. Swoje codzienne przeżycia, pomysły jak i przemyślenia zapisuje w formie dziennika. Ma zarówno starszego jak i młodszego brata, za którymi nieszczególnie przepada. Dużo miejsca poświęca w zapiskach mamie, jako osobie najbardziej nim dyspozycyjnej. Greg doskonale wie, że tak jak mama zadecyduje tak ma być, i lepiej nie próbować dyskutować. Jego zapiski są świetnie ilustrowane, rysunki przypominają trochę komiks z racji wielu śmiesznych dymków nad nimi. Cwaniaczek ma wiele pomysłów, które zwalają z nóg czytelnika, lub powodują jego ataki śmiechu. Najciekawsze jest to, że to co mnie bawi w treści, niekoniecznie śmieszy moją małą latorośl, a to z czego mój syn skręca się ze śmiechu, mnie czasem hmmm, mocno zastanawia.
    „Zrób to sam” to część serii, gdzie młodzi czytelnicy mogą się wykazać swoja pomysłowością i kreatywnością . Jest to zeszyt w którym można wykonywać różne prace. Niektóre mają bezpośredni związek z treścią poprzednich tomów serii, inne są zupełnie z nimi nie związane. I tak na przykład mamy tu różne testy z podchwytliwymi pytaniami (czy kiedykolwiek zostałeś wyrzucony z domu przez rodziców twojego przyjaciela lub czy komuś zmieniałeś pieluchę, czy próbowałeś zrobić balona z rodzynek zamiast gumy do żucia ?). Młody czytelnik również może stać stać się autorem komiksów – na przykład kończyć rysunki z poddanym już testem, lub tworzyć od początku swoje osobiste. Gdy ma ochotę zabawić się w przepowiadacza przyszłości, to również ma taką możliwość. W dzienniku są do wykonania prace zarówno pisemne jaki plastyczne. Można stworzyć portrety  swojej świetności, czy też narysować najbardziej ulubioną kanapkę. Dosyć duża cześć, to strony przeznaczone do spisania swojej własnej historii. Może to być życiorys, czy też z próby pisania powieści. Jest też odpowiednie miejsce dla młodego zbieracza autografów, czy też miłośnika różnorodnych cytatów. Są rzeczy, które powinieneś zrobić zanim się zestarzejesz, czy też odpowiednio stworzone reguły dla twojej rodziny.
Akurat ten tom serii ogromnie mi się podoba. Pozwala aby młody czytelnik tworzył swoje arcydzieła, ćwiczył się nie tylko w rysowaniu ale także w pisaniu tekstów. Zdecydowanie pobudza wyobraźnię. Na pewno ten dzienniczek zmusza do pewnego wysiłku (czego akurat młodzi niekoniecznie lubią) ale robi to w sposób nienachalny, poddaje pomysły, więc cała reszta zależy od zapału młodego użytkownika. Bardzo podoba mi się tutaj wielka różnorodność rzeczy, które można wykonać począwszy od zbudowania swojej kapsuły czasu, po stworzenie własnego drzewa genealogicznego, co już na pewno wymaga sporo pracy.
Świetna jest szata graficzna, która zachęca do czytania nawet opornych.
Jest to zdecydowanie bardzo dobra interaktywna książka, która powinna spodobać się nie tylko męskiej części młodych czytelników. Pośród wielu tego typu publikacji na rynku, ta zdecydowanie przebija pomysłowością autora w doborze różnorodnych poleceń do wykonania. Ponadto dzięki rysunkom, zawiera wiele elementów humorystycznych, które dodatkowo uatrakcyjniają i umilają przeglądanie. Polecam jako świetny prezent na Mikołaja !

czwartek, 7 listopada 2013

„Sposób na Elfa” Marcin Pałasz

   Marcin Pałasz to pisarz dla dzieci i młodzieży, autor słuchowisk. Debiutował w 2004 roku książką „Opowieści z krainy Potworów”. Jest między innymi autorem „Wakacje w wielkim mieście”i „Wszystko zaczyna się od marzeń”. Związany również jest ze światem reklamy. W 2013 roku został Laureatem 20 Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego. Nagroda ta została ustanowiona 1994 roku i jest przeznaczona dla polskich autorów książek opublikowanych w roku poprzedzającym konkurs i przeznaczonych dla dzieci.

    Elf to sześciomiesięczny kundelek, który wraz z siostrą bliźniaczką trafił do schroniska. Nie może sobie wyobrazić, że gdzieś są łąki i drzewa i nie trzeba przebywać w zamknięciu. Dlatego z niecierpliwością czeka aby ktoś go zabrał i pokazał co to spacer. Czeka na człowieka, którego będzie mógł "wychować”.
Marcin  to autor książek, który wraz ze swoim synem Młodym, przeprowadza się do nowego mieszkania. Pewnego dnia widzi w internecie, na stronie schroniska Elfa i od tej pory marzy, aby stał się on pełnoprawnym członkiem jego rodziny.
Całą historię poznajemy poprzez narrację Elfa i Marcina – Dużego. Dzięki temu możemy zapoznać się z historią i porównać wydarzenia z dwóch stron – pieska i jego właściciela. Gdy Elf zawita już w domu Dużego to nastanie okres wzajemnego poznawania i wychowywania. Przeczytamy mnóstwo zabawnych historii gdzie Elf np. będzie walczył z krwiożerczym dywanem czy też innymi Śmiertelnie Groźnymi Rzeczami, jak również okaże się wspaniałym tropicielem ( prawie jak szkolony pies policyjny) i tu niespodzianka – stanie się przyjacielem kotów. Znakomite są przemyślenia i obserwacje ludzi dokonane przez Elfa. Są one niezwykle trafne i nieraz nie sposób się uśmiechnąć przy jego jakże celnych komentarzach. Wzruszająca jest jego tęsknota i troska o pozostawioną w schronisku siostrę, Erkę.
Wspólne poznawanie się bohaterów, prowadzi często do zadziwiających konkluzji i to co dla jednej strony wydaje się całkowicie nie do przyjęcia, dla drugiej okazuje spełnieniem marzeń. Ciekawy jest również poruszony temat relacji sąsiedzkich.. Nie ominie bohaterów wścibstwo jednej z sąsiadek i kłopoty z tym związane. Będziemy uczestniczyć również w wątku kryminalnym, gdzie zdecydowanie dużą role odegra Elf.
Książka została pięknie zilustrowana przez Olgę Reszelską. Jej prace dodają niesamowitego uroku a sam Elf, ze swoimi dużymi oczami , wydaje się aż wychodzić z okładki.
Zastanawiałam się komu tę książkę najbardziej polecić. Czy dzieciom czy dorosłym. Dla jednych i dla drugich jest na pewno godna uwagi lecz myślę, ze rodzice powinni przeczytać ją obowiązkowo. Przedstawione, bardzo dobre relacje ojca z synem nie biorą się z niczego. Poprzedza je ciężka praca z obu stron, która opiera się na wzajemnych, szczerych rozmowach, obopólnej pomocy. Jak często zapominamy, o tym, że rozmowa jest podstawową formą komunikacji, i że gdy jej brak, nie ma więzi lub są one dużo słabsze. Tak często wydaje nam się, że wystarczy być blisko, lecz jednak okazuje, ze młody człowiek potrzebuje od nas dużo, dużo więcej. Autor w sposób niezwykle delikatne stara się nam przekazać te prawdy. Dlatego uważam, że „Sposób na Elfa” jest niezwykle wartościową pozycją. Wzruszającą, ciepłą i zmuszającą do przemyśleń. Zdecydowanie polecam.

piątek, 1 listopada 2013

„Dziewczyny i chłopaki. Niepotrzebne skreślić” Sławomir Hanak

     Sławomir Hatak już w szkole podstawowej napisał swoją pierwszą powieść przygodową. Przez klika lat tworzył teksty do amatorskiej grupy rockowej, której był wokalistą. Napisał mnóstwo okazjonalnych wierszyków i piosenek. Powieść „Dziewczyny i chłopaki. Niepotrzebne skreślić” jest jego debiutem wydawniczym.

    Walka płci znana jest od wieków. Już w dzieciństwie to co niby wypada jeszcze na przykład chłopcom, niekoniecznie jest tolerowane u dziewczynek. Książka jest przykładem tego co mogą myśleć o tym obie płcie, tu akurat chodzące do trzeciej klasy szkoły podstawowej. Dzieje się mnóstwo !!. Walka trwa !! W dwóch osobnych obozach są dziewczęta (Martyna i jej przyjaciółki )
i chłopcy (Smalec z kolegami) . Jedni drugich zdecydowanie potępiają w każdej rzeczy, począwszy od zainteresowań a skończywszy na spędzaniu wolnego czasu. Wszystko co jest robione przez przeciwny obóz jest złe (prawie) i powinno się to wyśmiać. I jedna i druga grupa serdecznie współczuje pani wychowawczyni, że musi tolerować ich „przeciwników” i są pewni, ze tak naprawdę rozumie tylko ich. Nauczycielka oprócz tego, że musi pełnić rolę mediatora, stara się aby grupy zaczęły ze sobą współpracować. Okazuje się to niesłychane trudne, bo jeśli jednostkowo (Smalec i Martyna) pewne współdziałanie może zaistnieć, to już z większą grupą jest spory problem. Obie strony zdecydowanie czekają raczej na wzajemne potknięcia a współpraca im zdecydowanie nie w głowie. Nie chcą jej, uważając, że zawsze wszystko robią sami najlepiej. Mimo przedstawianej walki płci książka jest niebywale sympatyczna i ogromnie zabawna . Dorosłym miło znów znaleźć się w szkole, powspominać i przypomnieć sobie jak to kiedyś wyglądało, jakie miało się wielkie problemy i pewnie okaże się, ze były one bardzo podobnie do tych opisanych. Dla młodych czytelników jest to zdecydowanie ich chleb powszedni, świetnie się znajdują w zarysowanych sytuacjach , identyfikują się z przedstawionymi bohaterami. Szybko polubimy całą trzecia klasę, zaśmiewając się zarówno ze zwariowanych pomysłów chłopców jak i dziewcząt. Zarówno Martyna i Smalec tak naprawdę są mądrymi dziećmi, mają swoje poważne zainteresowania, które stale starają się rozwijać. Pech chce tylko, że są innej grupie a tak właściwie innej płci i nie za bardzo wypada im na lepsze porozumienie. Dziewczyny twierdzą o chłopcach np. „oni nie są tak zwyczajnie głupi, oni są NADZWYCZAJNIE głupi !!” i „chłopcy to po prostu wybryk natury,” Młodzi mężczyźni narzekają, że najbardziej ich wnerwia, że tym dziewczynom wszystko wolno, i że świat byłby zdecydowanie lepszy bez nich. Wstyd się przyznać, ze tę drugą stronę można trochę lubić i czasem przyznać jej trochę racji. Najśmieszniejsze jest to, że jedni i drudzy są w głębokim przekonaniu o zdecydowanej swojej dominacji.
Książka ma bardzo ciekawą szatę graficzną. Wygląda po otwarciu jak zeszyt szkolny w jedną linię. Mamy tu marginesy, moc rysuneczków takich jak tworzyliśmy na lekcjach, gdy kompletnie nas omawiany temat nie ciekawił. Notatki w nim są prowadzone naprzemiennie, raz narratorem jest Martyna a raz Smalec ( stosowana dodatkowo różna czcionka) .

Książkę zdecydowanie polecam . Będzie atrakcyjną lekturą zarówno dla młodego czytelnika jak i dla tego, który już szkolny czas zatarł mu się pamięci. Zarówno jedni i drudzy będą się znakomicie bawić.