środa, 22 stycznia 2014

Zapiski Luzaka. Natan idzie na całość! - Lincoln Peirce


 
    „ Zapiski luzaka .Natan idzie na całość” to czwarta część z serii Zapiski Luzaka. Główny bohater jest uczniem szkoły Podstawowej nr 38. Uwielbia rysować i świetnie mu się to udaje, dlatego razem z kolegami zakłada Klub Komiksiarzy. Co prawda należą do niego sami chłopcy, ale ich opiekun skutecznie namawia ich aby w szeregi klubu wstąpiła również jakaś dziewczynka. Prowokuje to szereg komedii omyłek, ale w sumie wszystko kończy się wesoło a Natan zyskuje przyjaciółkę Dee Dee, która również posiada duży talent plastyczny. Największą zmorą dla uczniów szkoły nr 38 jest równorzędna im placówka im. Jeffersona. Natan i uczniowie jego szkoły, nigdy jeszcze nie wygrali z nimi w żadnych zawodach. Ogromnie chcą to zmienić, a pomysł jak zrobić, aby to się w końcu udało jest naprawdę wspaniały. Ale czy uda się pokonać niemiłych, niegrzecznych i dręczących ich wychowanków Jeffersona? Czy komiksy, które przedstawiają ciekawe historie są lepsze od prac komiksiarzy z obozu wroga? Książka zdecydowanie ogromnie wciąga. Akcja powieści jest bardzo szybka, dzieje się mnóstwo śmiesznych zdarzeń i w żaden sposób nie można oderwać się od treści.
Poruszano tu sporo problemów martwiących i gnębiących młodego człowieka. Zaistnienie jako ktoś lepszy od innych, marzenie o sukcesie, kłopoty z nauczycielami i pracami domowymi. Gdzie tu znaleźć czas na rysowanie?? No a jeśli go nie ma to robi się to przez cały czas...
Książka jest rewelacyjna pod kątem graficznym. Komiksy które uzupełniają tekst, idealnie ilustrują opowiedziane historie. Bohaterowie są na nich jak żywi i bardzo łatwo wyobrazić sobie na przykład przyjaciół Natana. Do tego są niezwykle humorystyczne i powodują salwy śmiechu zarówno u młodszego jak i starszego czytelnika. Zapiski Luzaka wspaniale czyta się razem z dzieckiem, poradzi sobie ono sobie świetnie z literami drukowanymi, którymi jest pisany tekst w dymkach.
Autor stworzył książkę, przez która dużo młodych czytelników nie będzie chciało iść szybko spać . U nas, razem z pierwszoklasistą została przeczytana w trzy wieczory, po to aby w czwarty zaczynać ją z powrotem od początku.
Polecam, dobry humor gwarantowany .

sobota, 18 stycznia 2014

Opowieści - rodzaj żeński, liczba mnoga - Šejla Šehabović

   Šejla Šehabović urodziła się w 1977 roku w Tuzli (Bośnia). Jest absolwentką tamtejszego Wydziału Filozoficznego, członkinią redakcji czasopisma literacko-kulturalnego „Razlika” oraz czasopisma literacko -kulturalnego „Treći trg”.Jest laureatką wielu prestiżowych konkursów literackich ( również międzynarodowych).Jest autorką zbioru opowiadań „Car Trojan ma kozie uszy”- 2002 i „Opowieści -rodzaj żeński, liczba mnoga” -2007.


Šejla Šehabović akcje swoich opowiadań umieszcza na całym świecie – w Ameryce, Norwegii, Polsce. Wszystkie je cechuje narracja z kobiecej perspektywy. Autorka skupia się głównie na problemach kobiet, począwszy od małej dziewczynki, która zmaga się z dojrzewaniem w czasie wojennej zawieruchy w Bośni , poprzez wnuczkę, która wraca z Ameryki aby zidentyfikować zwłoki zabitego w Srebrenicy dziadka.. Niestety nie umie się ona już po dłuższym pobycie za oceanem odnaleźć w rodzinnym kraju, nie pojmuje rzeczywistości, nie rozumie mieszkańców. Nie ma u niej przyzwolenia na to co ją otacza. Wszystko to powoduje, że ona sama nie jest rozumiana przez rdzennych mieszkańców Bośni. Autorka zostawia nas z pytaniem, czy to dłuższa emigracja pozwala na krytyczną ocenę, czy ta niezgoda na codzienność jest w mieszkańcach od zawsze, tylko mocno w nich schowana. Mnie osobiście spodobało się opowiadanie „Rozgraniczenie” poruszające temat miłości dwóch kobiet. Autorka przedstawia nam uczucie niesamowicie trudne, wielką tęsknotę bohaterek, szukających się dosłownie po całym świecie. Ich zakłamaną wiarę, że ich związek nie miałby szans, uciekanie w relacje z mężczyznami. Miejscem ich spotkania jest również Kraków, który bohaterka ( autorka) spostrzega w niezwykły jak dla mnie ( krakowianki ) sposób. Zaciekawiają ją na Rynku Krakowskim starsze kobiety, wszystkie sprzedające takie samo pieczywo, czy też przeraża ją rzeźba Mitoraja „Eros spętany”, którą opisuje tak : „stanęłam obok jakiegoś żałosnego przykładu twórczego chłamu: olbrzymiej głowy, położonej na boku, na płytach Rynku Głównego”. Jednak to opowiadanie głównie dotyka ogromnego braku akceptacji, który na Bałkanach jest jeszcze większy niż w pozostałych częściach Europy. Powoduje to bardzo skomplikowane relacje osób, którzy chcą sobie zapewnić namiastkę normalnego życia.
Bohaterkami Šejla Šehabović są kobiety, które źle się czuja w jednym miejscu, wciąż szukają, zarówno swojego miejsca na ziemi, miłości, jak i wewnętrznej harmonii. Głęboko w pamięci zostaje opowiadanie o matce, która przez wiele lat znosiła z pokorą przemoc domową, czy o młodej matce postrzelonej podczas rozwieszania pieluch w ogrodzie. Samą Bośnię autorka przedstawia jako miejsce stałej wojny, zamieszania.
Nie ujawiania nam nieraz zakończeń opowiedzianych historii, do końca wiele się musimy jako czytelnicy domyślać, spekulować.
„Opowieści- rodzaj żeński, liczba mnoga” polecam, jako mniej reklamowaną prozę europejską, ale zdecydowanie wartą poznania.







czwartek, 9 stycznia 2014

Dzieci Planety Ziemia– Luiza Dobrzyńska

   Luiza Eviva Dobrzyńska – warszawianka, z zawodu technik medyczny, miłośniczka zwierząt i kosmosu, zwłaszcza serialu Star Trek. Współautorka antologii „Dziedzictwo gwiazd”, autorka powieści „Jesteś za to zbyt młoda”, „Dusza”, „Kawalkada”. Laureatka plebiscytu internetowego „Książka na wiosnę roku 2012” („Kawalkada”) oraz II nagrody Literackiej Nautilius w ramach Falcon 2013 („Dusza”)


   Nie jestem jakąś ogromną miłośniczką fantastyki, jednak gdy zobaczyłam piękną, kolorową okładkę i przeczytałam opis tej książki, od razu zapałałam chęcią jej przeczytania. I bardzo dobrze, ponieważ książka ogromnie mi się spodobała. Być może dlatego, że jest to zarówno powieść obyczajowa z romansem w tle, jak i fantasy z elementami kryminału. Nie ma tu więc miejsca na nudę, a fabuła naprawdę ogromnie wciąga. Patris, przepiękna planeta na której po dwudziestu dwóch miesiącach podróży ląduje pięć ziemskich statków, jest dla członków załogi jeszcze nie do końca zbadanym terenem. Kosmiczne statki wiozą ponad dwieście pięćdziesiąt rodzin, wyselekcjonowanych pod względem genetycznym kolonistów. Jest to ponad tysiąc ludzkich istot uśpionych w kapsułach hibernacyjnych. W skład załogi między innymi wchodzi historyk Estella Solis i jej android Raul. Gdy doszło do awarii układów sztucznej grawitacji, jedynie androidy były w stanie wytrzymać stałe przeciążenie i jednocześnie pracować. Załoga wyprawy zabrała się za przygotowywanie terenu, aby można było jak najszybciej wybudzać kolonistów. Działano jednak bardzo ostrożnie, gdyż podczas lotu znaleziono niewielki pojazd z martwym członkiem z jednych poprzednich wypraw i zastanawiano się, czy Patris faktycznie jet tak bezpieczna dla ludzi jak uważano w sztabie na Ziemi. Naukowcy zabrali się do pracy przy klasyfikacji miejscowych gatunków flory i fauny i określaniu ich przydatności dla człowieka. Niestety był też duży problem – kontakt z macierzystą planetą został nagle przerwany i nie udało się do ponownie nawiązać..
Autorka z ogromnym rozmachem przedstawia nam planetę, która ma zastąpić tylu istotom rodzinną Ziemię. Główni bohaterowie zarówno Etta jak i kapitan Kirk Wilner to bardzo wyraziste postacie, do których czuje się od razu sympatię. Androidy w tym Raul stanowią ważny element całej załogi. Adaptacja nie trwa tak szybko jak przewidywano. Planeta co chwilę zaskakuje czy też jadalnymi szarakami, które da się udomowić, czy z kolei niebezpiecznymi dla człowieka
innymi jej mieszkańcami. Niektóre rośliny okazują się w całości jadalne, inne stanowią cały czas zagadkę. Prace nad mapami również trwają dłużej niż przypuszczano, tak samo jak budowa domów dla hibernowanych. Niestety zdarzają się też wypadki czy też niespodziewane odkrycia..
Świat stworzony przez autorkę jak i fabuła są ogromnie wciągające. Mnie trochę znużyły jedynie bardzo dokładne opisy techniczne np. prac inżynieryjnych.
Książka ta była dla mnie ogromną, miłą niespodzianką. Nie przypuszczałam, że treść mnie tak tak szybko porwie i moja ciekawość będzie się zwiększać z każdą następną stroną. Planeta Patris mnie zdecydowanie zauroczyła, a jej tajemnice okazały się naprawdę niezwykłe. Świat przyszłości stworzony przez autorkę niby doskonały, ale pełen zaskakujących niespodzianek, świadczy o tym, że niekonieczne to co zbadane, jest nam naprawdę znane. Zdecydowanie polecam nie tylko miłośnikom literatury z gatunku fantastyka , ale każdemu kto lubi, kiedy wątki niespodziewanie zaskakują. Ja na pewno sięgnę po inne tytuły tej autorki. Ten spowodował, że Nowy Rok upłynął mi zdecydowanie za szybko.







   

piątek, 3 stycznia 2014

Miłość, Bóg i kuchnia francuska - James.F.Twyman




     James F.Twyman jest autorem bestsellerów - „Między niebem a ziemią” i „Sekret kodu Mojżesza”. Jest światowej sławy „Trubadurem Pokoju”. Zyskał ogromną sławę dzięki organizowaniu spotkań dla wielomilionowej publiczności, w czasie których wspólna modlitwa ma pozytywnie wpłynąć na problemy i kryzysy we współczesnym świecie. Jest również założycielem Seminary of Spiritual Peacemaking, które wyświęciło ponad 500 duchownych na całym świecie.


   „Miłość, Bóg i kuchnia francuska” to książka ogromnie nietypowa. Wszystkie przytoczone w niej wydarzenia odbyły się naprawdę. Nie jest ona jednak formą autobiografii lecz dosłownym poradnikiem pomagającym zrozumieć siebie samego, jak i mającym na celu pomoc w kształtowaniu swojej drogi życiowej. James znajduje się w trudnym momencie życia. Mając 48 lat ma za sobą małżeństwo, które nie przetrwało próby czasu ( za co zdecydowanie obwinia siebie samego)i kilka kompletnie nieudanych związków. Nie umie nawiązywać bliskości, nie umie się przy kimś otworzyć. Co prawda ma powód do takiego zachowania, jednak stara się go nie ujawniać, ponieważ spowodowało by to rozdrapywanie starych ran. Po raz pierwszy spotykamy go kiedy rzuca go kolejna partnerka. Zostaje sam w pięknym zajeździe Drew House w Elorze, prowadzi wraz z żoną Robert Dufau – światowej sławy francuski kucharz. Przez zupełny przypadek staje się on mistrzem dla Jamesa. Mało, że wprowadza go w tajniki idealnego gotowania, skomponowanego z samych naturalnych składników, jak również staje się jego duchowym przewodnikiem. Duafau potrafi w znakomity sposób wszystkie nasze problemy powiązać zarówno z Bogiem jak i jedzeniem.. Stanowi to mieszankę mistycyzmu z najlepszych kucharstwem. Coś co czytelnikowi właściwie wydaje się całkowicie nie do pogodzenia Dufau łączy w cudowny akt smakowania w ciszy potraw ( można porównać taką chwilę do medytacji ), co daje nam możliwość w najszybszy i najłatwiejszy sposób wniknąć we własne Ja. Potrawy przez niego przyrządzane są z reguły bardzo proste, jednak robione z najznakomitszych składników ( za takie uważa tylko te z przydomowych ogródków i te z małych gospodarstw) są rewelacyjne w smaku. Będąc uprzednio właścicielem kilku restauracji, miewał nawet z tego powodu zatargi z księgowym, który uważał, że koszt składników jest zdecydowanie za duży. Uważa on, że „jedzenie to jedna z takich rzeczy, które najbardziej zbliżają nas do duchowości”. Poprzez różnorakie przepisy prowadzi i kieruje on Jamesa na drogę, z której nie ma ucieczki. Drogę, w czasie której musi on jakby przeżyć swoje życie na nowo. Ma mu to pomóc w osłabieniu wielu lęków, jak również zaakceptowaniu poczucia winy. James musi patrzeć wstecz aby dobrze czuć się tu, w tej chwili. Musi zobaczyć jeszcze raz swoje błędy, aby na nowo wyciągnąć z nich wnioski. Zostać szefem w kuchni, to tak samo jak zostać nim w swoim życiu twierdzi Robert Dufau. Uważa, że jeśli pokocha się jedzenie, pokocha się również życie.

Książka ta jest niebywale dla mnie interesująca. Może być swoistą terapią dla indywidualnego czytelnika. Choć niektóre „sesje” mogą być dla nas bolesne, pozwalają na głębsze poznanie naszego ja i zaakceptowania go. A jeśli przy tym możemy się posilić pysznymi ziemniaczanymi plackami według przepisu Roberta Dufau, to wynik końcowy na pewno wyjdzie nam na plus.