czwartek, 27 lutego 2014

Motylek - Katarzyna Puzyńska


Powieść „Motylek” to debiut Katarzyny Puzynskiej z wykształcenia psychologa . Autorka pracuje obecnie jako nauczyciel akademicki na wydziale psychologii.
               Spokojna wieś Lipowo. Miejsce, w którym wszyscy doskonale się znają. Nowym mieszkańcem zostaje Weronika, pragnąca zacząć nowe życie po nieudanym małżeństwie. Szuka spokoju i psychicznego odpoczynku. Jej próby w tym kierunku, zaburza wiadomość o znalezieniu na poboczu drogi zwłok przejechanej przez samochód zakonnicy. Kim była i do kogo przyjechała? Te pytania zaczynają się mnożyć w momencie, gdy okazuje się, ze tak naprawdę została ona zamordowana. Policjanci szukają prawdziwej tożsamości ofiary, jej przeszłość jest praktycznie nie znana i osnuta tajemnicą. Nim wszyscy mieszkańcy przyswoją tę wiadomość , zostają znalezione drugie, makabrycznie okaleczone zwłoki. Lipowo powoli zasnuwa mgła przerażenia. Każdy zastanawia się czym kieruje się morderca i kto jest następny na jego liście?

Pierwsze z czym miałam na początku lekki problem to dość duża ilość bohaterów. Czułam się trochę jak gdy czytałam „Trafny wybór” Rowling” i co chwilę upewniałam się co do postaci. Na szczęście szybko sobie z tym poradziłam z prostego powodu . Fabuła ogromnie mnie wciągnęła. Z każdą kartką, zaczynałam podpowiadać prowadzącym śledztwo, kto może być potencjalnym mordercą. Intrygującą sprawą, jest również to, że ktoś prowadzi bloga o Lipowie i jest zdecydowanie najlepiej o wszystkim poinformowany. Relacje utrzymuje w stylu ogromnych sensacji, chcąc zainteresować poruszanym tematem jak największą ilość mieszkańców. Dodatkowo powieść biegnie dwutorowo, wiele jest tu retrospekcji, które pomagają w zrozumieniu pewnych wątków. Jeżeli jednak ktoś lubi powieści, w której dominuje szybka akcja, może się czuć troszkę zawiedziony. Co prawda policjanci robią co mogą, jednak za mało jest jakichkolwiek wskazówek, które by poprowadziły do szybkiego odnalezienia mordercy.
  „Motylek” to dla mnie przede wszystkim powieść psychologiczna. Mamy tu przekrój wielu skomplikowanych charakterów opisany w interesujący sposób i świetnie umieszczonych w fabule. Wielobarwność postaci począwszy od głównego bohatera komisarza Daniela , posterunkowych , Wierę i całą rodzinę Kojarskich , bratanka księdza - to dowód, że autorka ma fantastyczny zmysł obserwacji i posiada ogromną wiedzę na temat psychiki człowieka. Ja osobiście bardzo polubiłam mieszkańców Lipowa ( no może z wyjątkiem policjanta Pawła) i byłam ogromnie ciekawa jak śledztwo potoczy się dalej. Fenomenalna dla mnie była postać pani komisarz Klementyny Kopp , która niesamowicie ubarwiła akcję.
Zauważam ostatnio taką tendencję u pisarzy, że coraz częściej przedstawiają nam mordercę jako człowieka chorego psychicznie ( dewianta), skrzywdzonego przez rodziców oraz przez ich pseudo metody wychowawcze. W „Motylku” całe jakby wprowadzenie do opisu mordercy , jego życia, to studium człowieka , który zanim się urodził, podcięto mu już skrzydła. Przez całe dzieciństwo, przez dorosłość , szuka tych skrzydeł jako czegoś, co daje mu poczucie bezpieczeństwa a przede wszystkim wolności. Smutne, że aby dotrzeć do swojej tożsamości potrzebna jest aż zbrodnia, że popełnienie jej było dla mordercy aktem wyzwolenia.
    „Motylek” według mnie to naprawdę bardzo dobry, udany debiut. Dopracowany i dokładnie przemyślany. Podobała mi się jego wielowątkowość, która pozwala na różnorakie emocje. Oprócz zabójstwa, mamy tu problemy rodzinne, wychowawcze , romans, szukanie życiowych ścieżek przez młodzież. Autorka zajęła się nimi naprawdę całościowo , z najdrobniejsza skrupulatnością. Są pewne też niedomówienia, które mam nadzieję, autorka rozwinie w następnej części. Dlatego z ogromną chęcią sięgnę po kolejny tom losów bohaterów Lipowa, a pierwszą zdecydowanie polecam nie tylko miłośnikom kryminału, ale również tym, którym jest bliska powieść psychologiczna.





                 

       

piątek, 21 lutego 2014

Wybory - Ruta Sepetys

Ruta Sepetys urodziła się i wychowała w Michigan. Jest autorką powieści dla młodzieży pt. „Szare śniegi Syberii”.
Książka ta została wydana w 46 krajach i zdobyła wiele nagród.



     "Wybory” to druga powieść Ruty Sepetys. Autorkę poznałam osobiście na jej spotkaniu autorskim na Targach w Krakowie. Okazała się niezwykle sympatyczną osobą, z głową pełną pomysłów na następne powieści. Ponieważ „Szare śniegi Syberii”, mimo że są książką przeznaczoną dla młodzieży, ogromnie mnie zaciekawiły, z niecierpliwością czekałam na na wydanie jej drugiej powieści.
„Wybory” ukazują nam Nowy Orlean w latach pięćdziesiątych. Główna bohaterka, siedemnastoletnia Josie Moraine marzy o nauce w elitarnej szkole. Dnie wypełnia jej praca – sprzątanie burdelu, którego właścicielka Willie Woodley jest jej wielką ostoją i praca w księgarni. Dziewczyna absolutnie nie chce iść w ślady swojej matki – prostytutki. Marzy aby uciec z Nowego Orleanu jak najdalej. Wydaje jej się, ze tylko tak nikt nie będzie jej kojarzył z jej matką, ani z tym dlaczego ma na imię Josephine. Nie chce mieć do czynienia z niczym, co przypomina jej dzieciństwo. Wydaje jej się, że zmiana otoczenia i miejsca zamieszkania wystarczy aby zapomnieć..
Czy jej się to uda ?
Autorka przedstawia nam Nowy Orlean jako miejsce, gdzie spotyka się wiele światów. Jeden mroczny, przestępczy, ukryty , drugi bogaty, ale w niesamowity sposób obłudny i zakłamany. Pomiędzy nimi ludzie, którzy mimo biedy , starają się żyć godnie, ciesząc się każdym dniem. Autorka stworzyła fantastyczną galerię postaci. Burdelmama Wilie matkująca Josie, Cokie -kierowca, Patrick, Jessie czy prostytutki, to postacie z krwi i kości, bardzo przekonywujące i niesamowicie naturalne. Mamy wrażenie, że czytamy o prawdziwych osobach , nie fikcyjnych bohaterach.
Książka porusza ogrom problemów. Zarówno rodzinnych, społecznych, czy po prostu bytowych. Najważniejszym z nich wydają się relacje matka -córka. Niesamowicie trudne, bolesne dla Josie. Nie lepsze w odbiorze dla czytelnika (w tym wypadku mnie) , który w wielu miejscach ma ochotę chwycić matkę jak realną osobę i mocno potrząsnąć, lub wskazać po prostu jej miejsce.
Życie to jednak wybory. Jakiego dokona główna bohaterka? Czy pozwoli sobie na życie po swojemu, czy podejmie wyzwania losu? Ogromny niepokój wprowadza w jej życie tajemnicze morderstwo i prowadzone w związku z nim śledztwo. Dziewczyna walczy ze swoimi emocjami i z chęcią ujawnienia prawdy. Boi się, że może stracić to co do tej pory ciężką pracą uzyskała - szacunek do siebie samej..
Mnie osobiście książka ogromnie się spodobała. Nowy Orlean tamtych lat był mi zupełnie obcy, dlatego z ciekawością czytałam każdą stronę. Razem z bohaterką przeżywałam jej dramaty jak i też chwile radości. Czytając wydawało mi się że poznaję dobrych ludzi, tych o których z reguły mówi się z pogardą, a kryją w sobie ogromny pozytywny ładunek emocjonalny. Oczyma wyobraźni widziałam również tych złych, mrocznych, których nigdy bym nie chciała spotkać. I myślę sobie jedno. Jak ważne są chwile naszego dzieciństwa, kiedy uczymy się bliskości, kiedy czujemy się bezpiecznie, a jak dużo jest dzieci, które jak Jose, niczego dobrego od swojej matki nigdy nie dostały. Jednak jak pisałam wcześniej, w życiu możemy dokonywać wyborów...


środa, 12 lutego 2014

Barszcz ukraiński - Piotr Pogorzelski

Piotr Pogorzelski – korespondent polskiego radia w Kijowie. Ukończył Instytut Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz studia wschodnie. Krajami byłego ZSRR interesuje się od czasów licealnych.


     Co to takiego barszcz ukraiński ,chyba każdy z nas wie, od dzieciństwa w przedszkolu, w szkole czy też w domu podawano nam tak nazywaną zupę. Tylko, ze niestety ile zup tyle przepisów i smaków., a do prawdziwego barszczu ukraińskiego daleko. Czyli powstaje taki kuchenny mirsz marsz , który z pierwowzorem nie ma nic wspólnego. Tak samo jest z naszym wyobrażeniem o Ukrainie. Wydaje nam się, że mamy o niej spore wiadomości, a w rezultacie przy bliższym sprawdzeniu wychodzi już nam, że niekoniecznie. Pierwsze – pojęcie wielkości jej obszaru, Ukraina ma prawie dwa razy więcej kilometrów powierzchni niż Polska , a liczba mieszkańców wynosi 45 495 000 osób (dane z 1 maja 2013 roku). W samym Kijowie mieszka prawie 4 milionów ludzi. Występuje jednak ogromna śmiertelność w związku z czym ogromnym szacunkiem otacza się dzieci. Dobrze jest organizowana opieka społeczna jak i system szkolnictwa. Samo becikowe wynosi na nasze około 12 tysięcy złotych na pierwsze dziecko. Większość Ukraińców mieszka w miastach (70 procent) , znajduje się ich tam aż pięć tzw. milionników (gdzie przekroczono milion mieszkańców) w tym Kijów, Charków, Donieck czy Dniepropietrowsk, niewiele mniejsze są Zaporoże i Lwów. W rankingach wartości istotnych dla Ukraińców na pierwszych miejscach znajdują się zdrowie, rodzina, dzieci i dobrobyt. Warunkiem sukcesu są dla nich wpływowi członkowi rodziny ( wskazywało na nich 46,5 procent badanych) a zaufanie do władz jest właściwie minimalne. Takich statystycznych danych przytacza autor sporo, lecz są one niezbędne do wyobrażenia sobie przez czytelnika wielkości Ukrainy, czy tez życia w niej. Książka jest ogromnie dopracowana i zawiera tematy zarówno dotyczące spraw codziennych jak i gospodarczych czy politycznych. Spory rozdział został poświęcony religii. Ukazana jest w nim wielowyznaniowość Litwinów. Poprzez prawosławie, katolicyzm, kościoły greckokatolickie, wielka różnorodność zwłaszcza widoczna w architekturze, jak i w obchodach i zwyczajach świątecznych. Kibicom piłki nożnej na pewno spodoba się rozdział poświęcony Euro 2012. Dowiemy się jak wyglądały przygotowania, negocjacje, jakie nadzieje związane z tym wydarzeniem mieli mieszkańcy Ukrainy, kto pokrywał koszty budowy stadionów oraz jak obecnie są one wykorzystywane. Będzie o wielkich pieniądzach, firmach budowlanych i korupcji. O urodzie Ukrainek, modzie, drogich sklepach i coraz bardziej aktywnej turystyce.
„Barszcz ukraiński” czyta się bez trudu, napisany jest w sposób przystępny dla całkowitego laika w wielu sprawach, jakim ja osobiście byłam. Mało co wiedziałam o naszym granicznym sąsiedzie, lecz pan Piotr Pogorzelski świetnie z moimi brakami sobie poradził. Szkoda tylko, że jak słusznie zauważa, dla Polaków właściwie nie istnieją pozytywne skojarzenia związane z Ukrainą. Czemu dominują negatywne stereotypy, skąd one się wzięły stara się dokładnie wyjaśnić i w delikatny sposób spróbować obalić. Czytelnik sam ma ocenić pewne rzeczy, zapoznawszy się z rzeczywistością taką, jaka ona jest. Mnie przedstawienie tak sprawy bardzo się podoba.
Książkę zdecydowanie polecam, nie tylko tym co uwielbiają reportaże, ale wszystkim tym, którym ich wiedza o Ukrainie wydaje się niekompletna, zwłaszcza w zaistniałej, trudnej tam w tej chwili sytuacji politycznej.

piątek, 7 lutego 2014

Zaklinacz czasu - Mitch Albom

 Mitch Albom – amerykański pisarz , dziennikarz, komentator radiowy i telewizyjny. Popularność przyniosła mu książka „Wtorki z Morriem”, która stała się światowym bestselerem po wizycie autora w amerykańskim talk- show. Adaptacja filmowa książki zdobyła cztery nagrody Emmy. Jego następne powieści „Pięć osób, które spotykamy w niebie” i „Jeszcze jeden dzień” również bardzo szybko zdobyły uznanie czytelników.
  
   Ostatnio coraz częściej odnoszę wrażenie, że dni i noce stają się coraz krótsze, a doba zdecydowanie się skurczyła. Pęd teraźniejszego mojego życia zaczyna powodować, że z pamięci uciekają mi całe tygodnie przedzielone wolnymi dniami. Powoli zaczynam zauważać, ze jest to przyczyną tego, że coraz mniej czasu mam dla dziecka , popędzając go co chwilkę – pospiesz się, bo nie zdążę do pracy, rób już to bo trzeba iść spać – rano nie wstaniesz. I w pewnym momencie ogarnęło mnie przerażenie. Nic nie wróci tych chwil dziecku , w których jest tak ważna moja przy nim obecność. Na szczęście podziałało to na mnie jak swoisty, zimny prysznic. Co prawda dzień się nie wydłużył ale zdecydowanie jestem spokojniejsza.
Główny bohater „Zaklinacza czasu”- Dor marzy o tym, aby móc mierzyć długość dni i nocy. Znaleźć przyrządy, miary, które pozwoliłyby mu na określenie tego czym jest czas, jak można go zrozumieć i wymierzyć. Staje się to jego obsesją, osobistą tragedią, ponieważ pomimo tego, że ogromnie kocha bliskich, jego obliczenia zawsze stoją dla niego na pierwszym miejscu. Gdy pojmuje, że stracił przez to wszystko co kochał jest już za późno. Czas, którego tak bardzo chciał ujarzmić, staje się dla niego jego więzieniem. Każdy dzień wydaje mu się jakby trwał wiecznie, każda chwila co najmniej dwa razy dłuższa. Czas jest dla niego powolny. Jednak los daje mu szansę aby stał się śmiertelnym. Czy uda mu się ją wykorzystać?
Dla innej bohaterki Sarach – czas również trwa za długo. Każda minuta odliczana do spotkania z chłopcem, wydaje się ciągnąć niemiłosiernie długo, aby później stała stała się zdecydowanie za krótką.
Mamy jeszcze Victora – ciężko chorego biznesmena. Dla niego czas ucieka zdecydowanie za szybko. Choroba, która trawi jego organizm nie daje mu szans. Jak zatrzymać minuty. Nie można się poddać. Victor szuka sposobów na przedłużenie życia, na nieśmiertelność.
Bohaterowie przedstawieni przez autora są diametralnie różni. Dzielą ich np. lata historii, wykształcenie, czy też status. Łączy ich – czas. Dla każdego niedogony, złośliwy, czy tez za szybki. Nie dający się zatrzymać, zmierzyć, przyspieszyć..To on. CZAS staje się główna postacią powieści. Czekany i przeklinany, upragniony i nieśmiertelny.
„Zaklinacz czasu” to przepiękna powieść z wieloma podtekstami. Postać Dora wywołuje niesamowite emocje. Z jednej strony staramy się zrozumieć jego fascynację pomiarami, a z drugiej jesteśmy na niego wściekli. Jest postacią, która wzbudza skrajne emocje, lecz nie da się go nie lubić. Sarach pod postacią nastolatki kryje w sobie jeszcze małe dziecko, które potrzebuje wsparcia . Victor doskonale wie czego chce i usilnie stara się to zdobyć. Jednak czas nie jest dla nich wszystkich tak samo łaskawy.
Tak naprawdę tę powieść czytałam delektując się każdym słowem. Niespiesznie, pragnąc aby treść była jak najdłuższa. I zastanawiałam się dlaczego człowiek tak usilnie jest poddawany presji czasu? Czy to już takie życie, taki świat, ze sami powoli się w nim zatracamy?
„Zaklinacz czasu” to powieść, która pragnie pokazać drogę i dać szansę na zmiany. Ocalić nas przed strachem, że zabraknie nam czasu. Ja na pewno z tych wskazówek skorzystam.

„I tak oto, nieświadomie, Dor stał się wykonawcą wyroku na samym sobie. Musiał wysłuchać każdego błagania, każdej istoty pragnącej więcej tego, co on pierwszy zidentyfikował- tej rzeczy, która odsuwała człowieka coraz dalej od prostego światła istnienia i spychała go coraz głębiej w stronę jego mrocznej obsesji.
Czasu.
Wydawało się, że biegnie on zbyt szybko dla każdego poza samym Dorem.”