środa, 11 czerwca 2014

Apetyt - Philip Kazan





"Moje usta pozwalały mi poczuć prawdziwy smak rzeczy i za każdym razem, gdy dotykałem czegoś językiem, uchylałem zasłony oddzielającej nas od świata aniołów".


Philip Kazan to absolwent historii średniowiecza na Uniwersytecie Londyńskim. Wielki miłośnik podróży, historii i kuchni. Pracował na różnych stanowiskach był saksofonistą, listonoszem, ogrodnikiem, krytykiem kulinarnym i właścicielem restauracji. Swoją powieść pisał przy stole w jadalni, czyli miejscu jak najbardziej odpowiadającym treści.
Główny bohater książki, Nino Latini, to syn rzeźnika. Pierwszą osobą wprowadzającą go w meandry gotowania była jego matka, która razem z pomocnicą Carenzą przyrządzała większość potraw. Nino od najmłodszych lat wszystko smakował, były to nie tylko dania, lecz i ważne momenty w jego życiu. Dopasowywał pewne smaki do określonych chwil i sytuacji. Gdy umierała jego matka z pewnym żalem twierdził, że śmierć nie ma smaku i że przykre jest to, że wraz z nią zmarłe osoby tracą smak, który towarzyszył im przez całe życie.
Jego ukochana Tessina jest zmuszona do ślubu z niemłodym arystokratą. Nino usiłuje emocje zagłuszyć pracą. Wciąż powstają nowe przepisy wykorzystywane od razu na wielkich ucztach, potrawy mącą zmysły. Staje się sławnym, wszyscy z możnych chcą wypróbować jego dań. On jednak szuka smaku potrawy idealnej, aby odzyskać ukochaną.
Nie wiem czemu po przeczytaniu treści to pierwsze co mi się przypomniało to "Odyseja" Homera. Tak jak tu Odyseusz ma ogrom przygód i spotyka na drodze wiele mu nieznanego, tak Lani w swoim poszukiwaniu idealnego smaku, na swoim szlaku, uczy się również tego, że pewne dania pasują tylko do pewnych określonych miejsc i, że to nie tylko sam smak ma wpływ na wspaniałość danej potrawy, ale jakby cała sceneria wokół niej i tak np. zupa pełna wspaniałych leśnych smaków najlepiej żeby była spożywana na powietrzu.
Skojarzenie z "Pachnidłem" narzuca się jakby samo. Ta sama gra zmysłów, poszukiwanie smaku idealnego i dopasowywanie go do danych osób. Lani to prawdziwy mistrz, ale jak to często w życiu bywa najlepsze dzieła powstają po jakiejś stracie. Tutaj motorem działania jest utrata ukochanej i potrzeba znalezienie takiego przepisu, takiej potrawy aby przekazać w niej wszystko co czuje. Książka wspaniale pobudza kubki smakowe do działania, Trudno nie robić przerw w czytaniu,ciężko nie reagować na unoszące się aromaty i wonie. Wprost przenikający między stronami zapach ziół powoduje, że nasz żołądek domaga się czegoś konkretnego i ścieżka do lodówki wydaje się za długa. "Wszystkie smaki ustawiły się jeden za drugim, niczym armia formująca szeregi: obrane zmielone migdały, kwiaty bzu, chleb, cukier imbir wypełniający usta miękkim ciepłem".
Treść absolutnie w wielu miejscach jest zmysłowa. Obsesja głównego bohatera do poszukiwania absolutu nie nudzi, wręcz powoduje ogromną ciekawość. Wszystkie wątki wplecione są w klimat włoskich miast i miasteczek XV wieku i świetnie ze sobą korespondują. Mistrz uzależnia wszystkich od swoich potraw, czy jednak uda mu się zrealizować swój plan? Czy fenomenalna praca przyniesie takie efekty jakie zamierza? Zamknijmy oczy i zanurzmy się w zapachu aromatycznej mieszanki ziół czy poczujmy cynamon z wanilią. Odpowiedź przyjdzie w trakcie czytania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz