środa, 23 lipca 2014

Wakacje na medal – Agnieszka Byrska




     Wydawnictwo Skrzat ma w swojej ofercie mnóstwo interesujących książeczek zarówno dla malutkich jak i dla trochę starszych dzieci. „Wakacje na medal” to idealna lektura właśnie na wakacyjne dni, choć wielu młodych czytelników zmuszonych do spędzania tych chwil w mieście może poczuć żal, że omija ich zapewne niejedna przygoda. Mateusz i Tosia z powodu przeprowadzki do nowego mieszkania i zbliżającego się momentu, kiedy na świat przyjdzie ich nowe rodzeństwo, oraz związanych z tym większych kosztów, są pozbawieni wyjazdu na kolonie. Radość ich jest jednak olbrzymia, gdy okazuje się, że zaprosiła ich do siebie ciocia mieszkająca w Borach Tucholskich. Co prawda szczęście przyćmiewa fakt, że mają być tam sami bez rodziców, lecz ciekawość i chęć podróży jest olbrzymia. Na miejscu okazuje się, że zarówno miejsce jak i rodzina są pełne niespodzianek i absolutnie nie ma tutaj miejsca na żadna nudę.
    Zarówno ciocia jak i wujek starają się aby nikt się nie nudził, a i sąsiedzi mają ciekawe pomysły na spędzanie czasu. Ogromnie podobało mi się to, jak autorka z prostych, codziennych zajęć jakie się wykonywało na wsi, robiła rzeczy dla mieszczuchów ogromnie interesujące i ciekawe. Tak na przykład sam proces rozwożenia mleka do gospodarstw, był wielkim przeżyciem bo i wóz drabiniasty, i dzwoniący dzwonek jak i sam zapach pachnącego mleka powodowały, że była to nie licha przygoda. Autorka przemyca nam w tekście prawdy wpajane nam od dzieciństwa lecz jak często zapominane, że siła w rodzinie jest ogromna, że wzajemny szacunek jest podstawą dla wspólnego życia i że wcale nie trzeba być bogaczem, aby mieć powody czuć się szczęśliwym. Ogromnie ważnym jest wątek przyjaźni, zarówno Mateusza ze swoim kuzynem jak i Tosi z nową poznaną koleżanką Rozalką . Na pewno elementy humorystyczne wprowadza pies Bemol, nie dość, że pożerający wszystko co do jedzenia zobaczy, to wpadający co chwilkę w inne tarapaty doprowadzając tym ciocię już do lekkiej frustracji. Jest tutaj również wątek bardzo ciepłego informowania młodego czytelnika o przyszłym rodzeństwie i związanych z tym zarówno problemami jak i wielką radością. Na tle pozytywnych raczej postaci , pojawia się jedyny czarny charakter - Olivier ze swoją bandą. Czy młodzi bohaterowie poradzą sobie z jego wybrykami ? Czy strach przed nim nie będzie silniejszy od zawiązanych dopiero co przyjaźni?
    Książka będzie świetną lekturą zarówno dla młodych czytelników, którzy zaczynają dopiero swoją przygodę z czytanym przez siebie samego tekstem , jak i dla „wytrawnych” już odbiorców. Duża czcionka jest tu zdecydowanie pomocna. Jednego czego mi brakuje to choć paru ilustracji, które byłyby na pewno miłym przerywnikiem, a może i dodatkowym atutem, zwłaszcza gdyby odzwierciedlały czyny małego Zygmunta, synka cioci, który jest nie lada psotnikiem.
Odnoszę ogólne wrażenie, że główną sprawą jakie chciała autorka poruszyć to ta, że tak naprawdę nie ma ludzi złych, że w każdym z nas istnieje dobro, tylko umiejętnie do sytuacji albo go ujawniamy lub nie. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy książka nie jest trochę przesłodzona, lecz myślę, że warto, aby młody czytelnik miał do czynienia z pozytywnymi relacjami. Bo przecież to jak dajemy sobie radę z wieloma sprawami, zależy od tego jakie mamy do nich podejście. I być dobrym z natury to żaden wstyd tylko powód do dumy. Zdecydowanie polecam.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz