czwartek, 11 grudnia 2014

Stuletnia Gospoda - Katarzyna Majgier

   
          Ogromnie ciekawią mnie książki, które swoją zapowiedzią zwodzą lekko czytelników. Kiedy kryminał okazuje się być czym innym, a romans np. powieścią sensacyjną. Zastanawiam się często kto klasyfikuje w wydawnictwach tytuły, bo często jednak wychodzi, że to nie koniecznie to czego spodziewamy się po opisie. I właśnie tutaj zaistniała taka sytuacja, kiedy zamiast „powieści dla kucharek” (przekornie sugerowanej prze autorkę) dostałam świetną opowieść z przepisami na ciekawe polskie i włoskie dania w tle. „Stuletnia gospoda” to niewątpliwie zajmująca saga rodzinna, czyli to co lubię najbardziej. Już jej samo umiejscowienie na mojej „ulubionej” trasie Kraków – Zakopane wzmocniło jeszcze moja ciekawość. Nie da się ukryć, że historycznie wiele się działo na tych terenach, więc tło powieści naprawdę zapowiadało się interesująco. Tytułowa gospoda połączyła wiele postaci, autorka skupiła się jednak na losach dwóch rodzin, w szczególności ujawniając życie Jagody i Michała. Ona artystka, zakochana w malarstwie, wcześniej szukająca swojego miejsca w Krakowie, z głową troszkę w chmurach i pełną marzeń. On natomiast od dziecka posiada talent do biznesu, mocno chodzi po ziemi. Od samego początku wiadomo było, że tych dwoje jest sobie pisanych. Każde z nich jednak chce próbować życia po swojemu, tylko czy to się uda? Trzeba przyznać, że autorka swoich bohaterów uczyniła mocno charakternymi i tak naprawdę każdy z nich zasługuje na uwagę. Dzięki czarnemu humorowi jej powieść, w sumie dotykająca trudnych spraw i zawirowań życiowych, czyta się znakomicie i zdecydowanie jednych tchem. Oj nie, trzeba się przygotować aby mieć gdzieś obok talerzyk jakiś specjałów, aby pomiędzy wdechami je ukradkiem podjadać. Nie da się inaczej, bo książka pełna jest polskich i włoskich smaków tak kuszących, że ślinka leci do ust i nie sposób nie myśleć o jedzeniu. Takie samo doświadczenie przeżyłam czytając „Klub Pickwicka” Dickensa, gdzie też solidnie musiałam się prowiantem obstawić.
Autorka jednak bardzo umiejętnie łączy kulinarne doznania z historią, która podkreśla, jak ważne są marzenia i że poszukiwanie własnej, życiowej drogi to powinien być priorytet dla niejednego z nas.
Bardzo mi się podoba styl pisania jakim się tu posłużyła autorka. Wiele zdań mogłoby funkcjonować jako motta życiowe. Mało, że są niewątpliwie mądre, co też dowcipne i zdecydowanie przykuwają uwagę.
   „Stuletnia gospoda” to na pewno powieść, która nie zawiedzie miłośnika niełatwych rozwiązań. Zmyli, by później jeszcze bardziej zaskoczyć. Zauroczy, by później troszkę zezłościć. Pełna gama emocji. Polecam !


3 komentarze:

  1. Miałam okazję poznać autorkę i to przemiła osoba. A książka jest cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przeczytam tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Planuję odwiedzić ,,Stuletnią gospodę", bo już nawet sam opis powieści wzbudził moje zainteresowanie :).

    OdpowiedzUsuń