poniedziałek, 15 grudnia 2014

Wieczna wiosna -Katarzyna Zyskowska- Ignaciak

  Jak mylne są ostatnio zarówno okładki jak i tytuły książek. Ta zaskoczyła mnie ogromnie i to wielokrotnie. Po pierwsze- niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny, po drugie dotyka poważnych, trudnych tematów, po trzecie autorka sprawiła, że pomimo tego, że można by założyć, że będzie ciężka w odbiorze, czyta się ją znakomicie, wręcz pochłania, oczywiście pomijając te momenty, które zmuszają czytelnika do głębszych analiz i przemyśleń. Łucja- absolwentka Akademii Sztuk Pięknych, nie miała okazji sprawdzić się w zawodzie. Nawet nie miała dużego wpływu na zaaranżowanie wnętrz własnego domu. Żyje jak w kokonie przy boku męża lekarza, którego niekoniecznie obchodzą jej problemy i dylematy, takowe przestał zauważać już od dawna, być może w ogóle wcześniej też ich nie dostrzegał? Dzieci – Mikołaj studiujący medycynę, oczko w głowie tatusia i Kornelia idąca śladem matki, studiująca grafikę na ASP. Jej sojuszniczką jest Łucja, ona zaakceptowała jej wybór od razu. Jakby jednak nie było, dorosłe dzieci maja własne problemy i swój świat.
Łucji droga życia stała się bierną, są to dróżki biegnące wzdłuż ścieżek członków rodziny. Poniekąd jakby dała sobie przyzwolenie na to, że zmiany są dla niej niedobre, mogą jej zaszkodzić. Tą jałowość życia przerywa diagnoza lekarska. Burzy ona nie tylko złudny spokój głównej bohaterki, lecz całe uporządkowane życie. Następuje całkowite przewartościowanie jej priorytetów i dopiero teraz zaczyna myśleć po prostu o sobie.
Smutne to, że trzeba było aż takiego wstrząsu, by główna bohaterka uznała się za osobę, która ma prawa do własnego zdania, a przede wszystkim do własnych zagubionych emocji i uczuć.
Ogromnie podoba mi się styl jakim autorka opisuje jej historię. Nie ma tu epatowania, nie ma pseudo bohaterstwa. Najtrudniejsze chwile opisane są prosto, dosłownie, bez dwuznaczności – tak jest, tak musi być, przecież to rak. Kibicujemy Łucji, jesteśmy biernymi obserwatorami w najtrudniejszych chwilach leczenia, w momentach, które trudno przyjmuje się do świadomości, nawet ma się ochotę krzyknąć – dość!.
Nie wolno rezygnować z własnych marzeń – to mogłoby być główne przesłanie tej książki. Lecz obok mamy obojętność osób, które powinny w jakiś sposób w końcu zaistnieć. Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka, pomyślmy jednak, czy my sami uczestniczymy w życiu najbliższych tak jak powinniśmy. Trzeba przyznać, że ta powieść podziałała na mnie jak przysłowiowy kubeł zimnej wody. Zmusiła zarówno do rachunku sumienia jak i próby przewartościowania pewnych dążeń.
Każdy ma prawo do swoich uczuć, walczmy o nie, bo to one stanowią o nas samych. Przyszłość bywa złudna Ważne jest tu i teraz. Pamiętajmy o tym.


Za możliwość recenzji ogromnie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia










1 komentarz:

  1. Ja obecnie będę czytać "Ty jesteś moje imię" tej autorki. A w następnej kolejności, wezmę się za tę książkę.

    OdpowiedzUsuń