poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Tam, gdzie twój dom - Iwona Małgorzata Żytkowiak


Iwona Żytkowiak - absolwentka polonistyki i studiów filozoficzno-etycznych na Uniwersytecie Szczecińskim. Autorka powieści „Tonia” ( 2011) , „Spotkania przy lustrze” (2012) i „Kobiety z sąsiedztwa”.

  Ogromnie lubię czytać polską prozę, dlatego też jeżeli napotkam na książkę autora którego nie znam, staram się jak najszybciej z nią zaznajomić. O twórczości Iwony Żytkowiak słyszałam tak sprzeczne opinie, że z wielką radością i ciekawością wzięłam się za czytanie jej powieści. Muszę się przyznać, że mnie osobiście „Tam, gdzie twój dom” pochłonął już od pierwszych stron. Splątane losy trzech kobiet, umieszczone w trudnych dziejowych czasach ,wciągnęły mnie bezgranicznie. Ogromnym plusem tej powieści jest pięknie dopracowana proza. Z ogromną przyjemnością czyta zdanie po zdaniu , które każde dzięki swojej malowniczości dodaje historii plastyczności.. Tu wszystko dzieje się tu i teraz . Mimo wielu retrospekcji nie ma dla czytelnika kiedyś – dziś – wszystko toczy się płynnym rytmem, którego nie zakłóca żaden niuans. Powieść jest o kobietach, lecz pośrednio również o ich mężczyznach, którzy niby są , istnieją, lecz dają nam wrażenie jakiejś nierealności, jakiegoś ogólnego niebycia. Ewa razem z córką Anielką, z powodu podziemnej działalności męża, musi uciekać do niemieckiego miasteczka. Zaczyna się tam borykać z własną i dziecka tożsamością, przykro jej gdy córka mówi lepiej po niemiecku niż po polsku, lecz trudno się dziwić, przebywa wśród tego języka praktycznie 24 godziny na dobę. Mąż Ewy cały czas się ukrywa, jego wizyty są niespodziewane, tylko pod osłoną nocy. Ewa czuje się niespełniona jako żona a przede wszystkim kobieta. Osoba i zachowanie jej niby- męża jak w myślach go nazywa powoduje, że czuje się ogromnie samotna i wyobcowana.
  Główną narratorką powieści jest jej wnuczka Róża. Dziewczyna, która praktycznie od małego dziecka żyje jakby we własnym świecie. Pomimo, że ma siostrę bliźniaczkę wszystko robi sama, oddzielnie. Są jak ogień i woda, w młodości nie mogą znaleźć wspólnego języka. W jednym są jednak podobne. Obie szukają swoich korzeni, obie marzą o swoim miejscu na ziemi. Jak czasem rzeczywistość bywa ślepa i to co mamy pod ręką wydaje nam się niegodne nas, złe. Bohaterki wyruszają w podróż, gdzie dla jednej jest ona ucieczką, a dla drugiej poszukiwaniem Eldorado ..
Autorka poprzez przedstawione losy kobiet ukazuje między innymi, jak wielki wpływ na psychikę ma małomiasteczkowa społeczność. Tym bardziej, jeżeli tak ogromnie się zmienia po drugiej wojnie światowej , z niemieckiej na polską. Raz źle, że się jest Polką, potem niedobrze, że się mieszkało wśród Niemców, zawsze się będzie odszczepieńcem, które jest nie na swoim miejscu. Jak się odnaleźć w takich czasach, jak poradzić sobie z własnym ja, kiedy dla drugiego jest się kimś, kogo by się najchętniej pozbyło, ponieważ zawadza w nowo tworzonym świecie.
  Ogromnie mi się ta wielopokoleniowa saga podobała. Od dawna nie czytałam powieści tak dobrze skonstruowanej, gdzie postacie kobiece są zakreślone ogromnie wyraziście, a męskie jakby w zamierzeniu autorki stanowią drugi plan, uzupełniają lecz jakże są ważnymi. Przerażają trochę popełniane życiowe błędy, które są powielane przez następne postacie, brak umiejętności wzajemnej komunikacji, jak i zgoda na pewną nic nie wnoszącą codzienność. Wydaje nam się, że kobiety z pozoru silne, zgadzają się na pseudo rutynę z powodu strachu, że nie dadzą sobie rady, że po co bardziej się starać, przecież to i tak nic nie zmieni. Jak potoczą się ich losy, która z nich wykaże się najtwardszym charakterem ? Razem z bohaterkami zapraszam do poniemieckiego Miasta jak i do Szczecina, gdzie po ulicach spacerują bohaterzy tejże powieści. Powędrujmy z nimi, będzie to spacer pełen historii, wzruszeń i nadziei. Zdecydowanie polecam.

czwartek, 24 kwietnia 2014

12 ważnych opowieści. Polscy autorzy o wartościach

   Ogromnie trudno napisać tak test, aby podobał się zarówno dzieciom, ich rodzicom i jeszcze zadowolił nauczycieli. Takiego wezwania podjęła się Grupa Wydawnicza Publicat , która wydała zbiór opowiadań znanych polskich pisarzy „12 ważnych opowieści. Polscy autorzy dzieciom”. Teksty przeznaczone są od lat sześciu i podejmują temat wartości, o których dosyć trudno rozmawiać z młodymi czytelnikami. Przy obecnym pędzie życia , ciężko jest z powodu coraz większego braku czasu ,zarówno dorosłych jak i dzieci podjąć się rozważań na tematy, które zarówno potrzebują dłuższego wprowadzenia , jak i nieraz opisowo są bardzo trudne do wytłumaczenia.
   Tego wyzwania podjęli się znakomici autorzy i powstały opowiadania o szczęściu (A. Onichimowska), uczciwości (A. Frączek), samodyscyplinie ( A. Sójka), pięknie (E. Piotrowska), odpowiedzialności( I. Landau), sprawiedliwości (J. Krzyżanek), przyjaźni (L. Fabisińska), miłości (M.Przewoźniak), odwadze ( M.E. Letki), dobroci (N. Usenko), szacunku (P Beręsewicz) i mądrości. (R. Jędrzejewska – Wróbel). Teksty ich są dosyć sporej treści, która z powodzeniem sama w sobie wystarczałaby na małą książeczkę.
Najważniejsze w tych historiach jest to, że opowiadają świat widziany oczami dziecka. Mamy tu dylematy i frustracje z którymi nie umieją sobie poradzić, zarówno chłopcy jak i dziewczynki.. Poruszane tematy opisane są w sposób lekki i dowcipny, dzięki czemu są zdecydowanie lepiej przyswajane przez dzieci.    Mojemu synkowi bardzo podobał się rozdział poświęcony miłości, a w szczególności o tym uczuciu w stosunku do taty. Myślę, ze każde dziecko znajdzie tu tekst dla siebie, ponieważ są one bardzo obrazowe, napisane w sposób trafiający do młodego czytelnika , i zdecydowanie poruszą też różne struny u dorosłych. Opowiadania są świetne też z innego powodu. Gdy zaczynamy któreś czytać, to zastanawiamy się o jakiej to sprawiedliwości będzie, jeśli w tytule jet jeszcze patyk, Pola, dwa siekacze i dziurki w waflu, lub jak się ma szacunek do tytułowego udka kurczaka czy też uczciwość do łaciatej , psiej wierności. Daje jednak słowo, że wszystko do siebie świetnie pasuje.
Książka jest ogromnie zabawnie zilustrowana przez Elżbietę Kidacką. Jej rysunki świetnie wzbogacają treść i pomagają w jeszcze lepszym utożsamianiu się z bohaterami.
    Mnie osobiście te opowiadania ogromnie przypadły do gustu. Nie ma w nich patetyczności, a jednak poruszane tematy zdecydowanie nie są łatwe. Nieraz sami dorośli starają się zapominać o niektórych wartościach np. uczciwości czy szacunku i myślę, że znakomicie, jeśli pośrednio mogą również i sobie przypomnieć o ich wielkim znaczeniu.
Bohaterowie opowiadań są niebywale sympatyczni i co najważniejsze ogromnie realni. Łatwo sobie wyobrazić np. Klaudynę, która nie chciała grać w reklamie bo nie lubiła cebulowych czipsów, czy też Asię, która marzyła o własnym piesku i myśląc o nim rysowała wiele jego portretów.
Zdecydowanie polecam „12 ważnych opowieści” jako miłą a ważną lekturę domową , jak i zarówno bardzo przydatną pomoc na różnorakie zajęcia z dziećmi w przedszkolu czy tez w szkole.


środa, 23 kwietnia 2014

Ostatnia spowiedź/Letzte Beichte - do recenzji !!

 Uwaga na  https://www.facebook.com/OstatniaSpowiedz?hc_location=timeline  można otrzymać ksiażę do recenzji :


cytuję :

"Kochani, w związku z DNIEM KSIĄŻKI postanowiliśmy umożliwić 5 osobom przeczytanie i zrecenzowanie t. I. Kto jeszcze książki nie zdobył, dzisiaj ma na to szansę.
Wystarczy:
Polubić nasz Fan Page
Udostępnić tę informację.
Podać adres swojego bloga (niekoniecznie musi być z recenzjami książek)
Poinformować o konkursie na blogu
Po otrzymaniu książki opublikować recenzję na blogu i na Lubimyczytać.pl

Spośród nadesłanych zgłoszeń wybierzemy pięć osób.

Prosimy o zgłoszenia w wiadomościach prywatnych osoby, które książki nie czytały i nie posiadają. Egzemplarz będzie darmowy – recenzent pokryje tylko koszt przesyłki -7zł. W zgłoszeniu należy podać miasto zamieszkania.

Twój znajomy ma blog? Poinformuj go:) Być może dostanie książkę:)

czwartek, 17 kwietnia 2014

Usteczka - Pola Kinski






 
    „Usteczka” to wspomnienia Poli, niemieckiej aktorki. Jej ojcem był ekscentryczny aktor i reżyser Klausa Kinski.
Pięcioletnia dziewczynka mieszka w Monachium z mamą i dziadkiem lekarzem, ponieważ jej rodzice są już po rozwodzie. To pierwsze chwile jakie ukazuje nam główna bohaterka. Najważniejszą rzeczą dla niej w tym okresie jest piękny czerwony rower, który dostała od taty . Martwi się tym, że stoi on na balkonie w towarzystwie gołębi, które skutecznie wszystko wokół zanieczyszczają . W dziewczynce powstają mordercze instynkty, wyobraża sobie, jak wszystkie ptaki giną pod kołami jej roweru. Pola uwielbia spać w pokoju z mamą, gdzie łóżka są tak ustawione, że mogą się trzymać za ręce. Bardzo obawia się zarówno szczepienia przez dziadka jak i jego nocnych powrotów, powoli wpada on w coraz większą chorobę alkoholową. Pola wtedy zamyka drzwi na klucz i chowa się głęboko pod swoim łóżkiem. Przewidywalność spędzonych dni często przerywa jej ojciec, który porywa swoją córeczkę do restauracji, do sklepów. Jest to człowiek całkowicie niezrównoważony. Wystarczy moment, aby ze spokojnego człowieka  stawał się furiatem. Pola często wstydzi się jego zachowania. Pragnie stać się maluteńką lub niewidzialną, aby ludzie nie utożsamiali jej z ojcem. Potrafi on obrazić ludzi i dostać szału właściwie wszędzie z każdego powodu. Najczęściej tak zwanie najmniejszego.
Pola jest dumna z siebie ponieważ pracuje w teatrze jako dziecięca aktorka, a później również w wielu filmach. Zdecydowanie ratuje wtedy rodzinny budżet ,ponieważ praktyka lekarska dziadka podupada a obie z mamą są na jego utrzymaniu.
   Świat się Poli wali pierwszy raz kiedy mama wychodzi ponownie za mąż. Jest na nią wściekła, zła że nie pytała jej o zdanie. Z tym faktem wiąże się przeprowadzka i dodatkowy stres, nowa szkoła i mieszkanie. Opuszczenie przyjaciółki. Dziewczynka może dawałaby sobie lepiej z tym radę gdyby widziała jakakolwiek akceptację i pomoc matki. Niestety ona zapatrzona w nowego partnera, coraz mniej uwagi poświęca Poli, co jeszcze bardziej pogłębia się gdy rodzi się jej drugie dziecko – synek. Dziewczynka czuje się porzucona i odtrącona. Jej próby zwrócenia na siebie uwagi spełzają na niczym. Czuje się ogromnie samotna. Na domiar właśnie wtedy dochodzi do pierwszego molestowania jej przez ojca. Dziecko nie ma z kim o tym porozmawiać, stara się wyprzeć wszystko w pamięci..
Tak naprawdę to brak mi słów aby opisać moje wrażenia po przeczytaniu tych wspomnień. Cisną mi się na myśl wyrażenia bardzo nieparlamentarne. Na pewno wiem jedno, niektórzy nie powinni mieć dzieci, gorzej powinni mieć zabronione mieć dzieci. Nie chodzi tu tylko o ojca Poli, którego wybuchowe zachowanie było powszechnie znane i który w ogóle nie nadawał się do życia w rodzinie, w społeczeństwie, lecz również o jej matkę. Jak można pozwolić na gwałt na własnej córce, jak można milczeć wtedy kiedy powinno się głośno krzyczeć? Jak można dać nieme przyzwolenie na wyrządzanie krzywdy własnemu dziecku? Ktoś powie - bała się byłego męża . Być może tak było, lecz czy tak nie jest wygodniej ?

„Usteczka”to książka ogromnie dobrze napisana, świetnym obrazowym i plastycznym językiem . Od pierwszej strony łatwo nam wyobrazić sobie mieszkanie Poli, jej zabawki, opisanych mieszkańców dzielnicy. Widzimy ja jak w wielkim pędzie przemierza po ulicach na rowerze. Lecz widzimy również drzwi kościoła i słyszymy jej słowa wyparcia – to nigdy się nie wydarzyło...nigdy..

piątek, 11 kwietnia 2014

Dziewczynka z balonikami - Agnieszka Turzyniecka (przedpremierowo )

     Marlena mieszka w Niemczech już od dziesięciu lat. Zmaga się jednak z depresją , z którą od dłuższego czasu nie daje sobie sama rady, a tabletki przepisane przez lekarzy nie działają skutecznie. Daje sobie szansę, sama zgłasza się do szpitala na leczenie, mając nadzieję na rychłą pomoc. Zdziwiona jest wystrojem budynku, który wewnątrz wygląda jak jakieś sanatorium. Naprawdę myśli, że pobyt tutaj pomoże jej na tyle, że będzie mogła funkcjonować normalnie, bez ataków paniki czy też mani. Z każdym dniem traci jednak nadzieję, przepisane leki absolutnie nie pomagają a proponowane leczenie:psychoterapia , różnego rodzaju zajęcia plastyczne i ruchowe nie spełniają jej oczekiwań. Z każdym dniem czuje się gorzej, jej wołanie o pomoc jest jakby ignorowane przez pielęgniarki i lekarzy. Nie czuje potrzeby życia, wszystko dla niej nie ma już sensu próbuje popełnić samobójstwo..

   Zaburzenia afektywne dwubiegunowe, powszechnie nazywa się chorobą maniakalno-depresyjną. Mania w przypadku bohaterki dopada ją zawsze w momencie, gdy kończy się jakiś ważny rozdział w jej życiu : jest czas matury, czy rozstaje się z chłopakiem. Nie radzi sobie w trudnych sytuacjach, od razu odzywa się u niej choroba.
Czy ludzie rodzą się ze skłonnością do depresji czy też mogą jej się nabawić z jakiegoś konkretnego powodu? Marlena za swoją chorobę obwinia matkę, jej dogadywanie, ze jest za grupa, głupia i do niczego. Matkę która prowadzi ją jako nastolatkę do lekarza i prosi o coś, aby pomogła córce schudnąć. Otrzymany lek jest rewelacyjny. Marlena chudnie w oczach, lecz równocześnie traci chęć do życia. Specyfik ma działanie uboczne, może powodować depresję. Nikt nic nie zauważa, nie widzi wołania o pomoc młodej dziewczyny gdy ta się cyklicznie tnie. Jest pozostawiona zupełnie sama sobie.
Wielki sukces autorki jest taki, że czyta się tę powieść zupełnie tak, jakby to nie była fikcja tylko zapis faktów. Czytelnikowi wydaje się, że każdy dzień który przeżyła Marlena to najprawdziwsza prawda. Całe leczenie przedstawione jest bardzo realistycznie i w tak przekonujący sposób , że złościmy się gdy lekarz nie słucha głównej bohaterki, czy mamy ochotę krzyknąć na pielęgniarki jak ma grypę żołądkową a one po prostu jej nie wierzą.
Wstrząsnęła mną ta książka. Jak trudne okropnie jest życie z depresją ,gdy leki są nie dopasowane i nie ma się chęci do życia. Bohaterka kilka razy ma zmieniane leczenie, aby odniosło choć minimalny sukces. Dużą rolę odgrywa jednak psychoterapia i odpowiedni człowiek ją prowadzący. Bohaterka nigdy nie wie jaki nastrój przyniesie następny dzień lecz stara się, walczy. Pragnie wrócić do normalności.
Najbliżsi nie za bardzo pomagają. Dla nich to lenistwo – weź się do roboty – mówią. Czy Marlena da radę ? Czy zaświeci w szarościach jej dnia słońce? Czy da radę uporządkować relacje z toksyczną matką ?
Autorka wykonała ogrom pracy. Nie dość, że podjęła się bardzo trudnego, napisałabym niekomercyjnego tematu, to świetnie sobie z nim poradziła. Zaczynając czytać bałam się, czy powieść jako jednak w jakiś sposób monotematyczna szybko mnie nie zmęczy. Nie pozwoliła mi na to autorka , która z każdą stroną powieści podsyca ciekawość – jak ta smutna historia dalej się potoczy.
Książki nie można zaliczyć do łatwych, miłych i przyjemnych. Dotyka za wiele problemów społecznych. Czytelnik w niektórych miejscach dostaje lekko po głowie , gdy myśli -no coś się ruszyło u Marleny, już będzie lepiej. Nie ma lepiej, jest ogromnie trudna walka z chorobą, z rozrachunkiem przeszłości, próbą zamykania pewnych części życia. Szukanie pomocy u najbliższych i żal gdy się jej nie dostaje..
„Dziewczynka z balonikami” to ważna powieść. Niewielka forma a głęboka treść. Warto poznać Marlenę aby w razie potrzeby rozumieć depresję i umieć komuś – nie zaszkodzić. Takich ludzi , którzy walczą z tym problemem sami, jest niestety wokół nas coraz więcej.
Nie pozwólmy im na samotność.
Polecam.



Data premiery 16.04.2014
Autorce ogromnie dziękuję za egzemplarz do recenzji.








czwartek, 3 kwietnia 2014

Wołanie kukułki - Robert Galbraith

 
    „Wołanie kukułki” to powieść, która jeszcze dobrze nie wyszła na polski rynek wydawniczy, a już było o niej bardzo głośno. Powodem był autor Robert Galbraith, który jak komuś (księgowemu) za wcześnie się wymsknęło, jest pseudonimem J.K. Rowling, literackiej matki cyklu o Harrym Potterze. Szum na pewno zrobił swoje, tzn. przyciągnął do tej książki mnóstwo czytelników. Czy byli rozczarowani, czy powieść się podobała, można przeczytać na wielu portalach. Ja osobiście stwierdzam, że absolutnie na prozie pani J.K Rowling się nie zawiodłam. Jak zmyliła mnie początkiem „Trafnego wyboru”, który zdecydowanie kamuflował tę literacką perełkę, tak „Wołanie kukułki” świetnie czytało mi się już od pierwszej strony. Nic nie zapowiada tu kryminału, ponieważ na wstępie jesteśmy świadkami samobójstwa Luli Landry, znanej czarnoskórej modelki. Policja po przeprowadzeniu śledztwa kończy sprawę, twierdząc, że nie było ingerencji osób trzecich. Absolutnie nie chce się z tym faktem zgodzić brat zmarłej , obstaje cały czas przy morderstwie. Angażuje on do wyjaśnienia sprawy byłego żołnierza, a obecnie prywatnego detektywa Cormorana Strike'a. I tutaj właściwie wraz z rozpoczęciem śledztwa , zaczyna się powieść.
Ogromnie podoba mi się klimat tej powieści, całkowicie przesiąknięty Londynem, jego atmosferą zarówno nostalgiczną jak i ogromnie współczesną. Jeśli spodziewamy się krwawego kryminału z szybkim rozwojem akcji , to tak, tutaj poczujemy się zawiedzeni. Jest to zdecydowanie powieść dla miłośników klasycznego prowadzenia śledztwa , gdzie jeden trup wystarcza na całą powieść, a wszystko bardziej opiera się na taktyce i sposobie rozwiązywania sprawy. Cormoran Strike mimo, że ma problemy osobiste jak również zdrowotne, jest zdecydowanie odpowiednią osoba do zajęcia się tym śledztwem. Tymczasowa sekretarka Robin, służy mu pomocą i świeżym spojrzeniem na całość sprawy. Tworzą w pracy duet nietypowy lecz ogromnie skuteczny. Ciekawym urozmaiceniem jest ukazanie świata mody, z jego totalnym zakłamaniem, blichtrem, wielkimi pieniędzmi i wielką presją otoczenia. Autor zdecydowanie również nie sprzyja tu angielskim dziennikarzom, którzy określani są w powieści jako hieny, sępy itp. i ich obraz ogólny jest bardzo niekorzystny.
Fenomenem jest to, że autor ujawnia nam bardzo długie, powolne śledztwo, prowadzone ze szczegółową drobiazgowością, a czytelnika to kompletnie nie nuży. Cormoran Strike ma swoje podejrzenia, składa łamigłówkę, daje nam znać, że coś pasuje jedno do drugiego, ale kompletnie nie ujawnia co to jest, kto to jest i mając swoje pewne podejrzenia co do mordercy, musiałam jednak podążyć tropem za detektywem. Tak naprawdę, prawie do końca powieści nie byłam pewna kto jest głównym podejrzanym, i za to autorowi duże brawa. Dużym plusem książki jest też ogromna galeria postaci , zarysowana i ukazana w taki sposób, że osoby te jawią nam się ze swoimi słabościami i zaletami jak żywe, i zdecydowanie ubarwiają wątek kryminalny.
Autor to już specjalista od ukazywania nam różnych środowisk społecznych. Robi to z ogromną skrupulatnością, nic nie przejaskrawiając, dzięki czemu jego wiarygodność mocno wzrasta. Ma wspaniały zmysł obserwacji, i dzięki temu plastyczność opisów jest bardzo wyrazista.
Rozwiązanie zagadki, mimo, ze wydaje nam się, ze trwa dość długo – zaskoczy niejednego. Tak samo jak motyw zabójstwa. Myślę, że warto pospacerować po Londynie razem z Cormoranem , wtopić się w codzienność i zabawić się w detektywa. Zabawa murowana.


wtorek, 1 kwietnia 2014

Robot Robert – Zofia Stanecka

   „Robot Robert” to jeden z tomów serii „Czytam sobie” trzypoziomowego programu wspierania nauki czytania dla dzieci w wieku 5-7 lat. Tytuł ten należy do poziomu drugiego – składam zdania. W tekście wykorzystuje się 800 – 900 wyrazów, są tu już dłuższe zdania, także złożone, występują elementy dialogu. Używa się 23 podstawowych głosek oraz „h” dodane są również ćwiczenia sylabizowania.
Seria opracowana jest przez metodyków i zawiera świetne, wciągające historie pisane dużą czcionką. Patronatem honorowym jest Biblioteka Narodowa.
„Robot Robert” to bajka autorstwa Zofii Staneckiej, której wielką fanką jestem od dawna. Moje serce podbiła serią książeczek o Basi, (np. Basia i biwak, Basia i plac zabaw, Basia i pieniądze) a zawładnęła nim zupełnie dzięki tytułowi „Świat według Dziadka”, dzięki któremu wzruszyłam się razem z synkiem ogromnie a na dodatek nauczyliśmy się robić pyszne kakao. Bardzo ciekawą jej powieścią jest również „Księga Ludensona”.
    Robert powstał w świetnej fabryce dyrektora Polikarpa jako świetny robot do brudnej roboty czyli najogólniej do sprzątania. Był ulubionym produktem dyrektora. W zakładzie tym produkowano różnego rodzaje roboty, najczęściej z surowców wtórnych : była tam Klara , która pomagała przy pracy biurowej, Marcela - dyrektorka hali , czy też zepsuty robot, który cały czas spał. Jak do tej pory roboty w literaturze kojarzyły mi się tylko z „Bajkami Robotów” Lema, tu jednak mamy urządzenie robione z gumy , drewna, worka, papieru piłki, słomki czy kordonka. Robert miał za zadanie codziennie wysprzątać pięknie fabrykę. Wykonywał to ogromnie dokładnie, z pieczołowitością i dyrektor Polikarp zawsze go za to ogromnie chwali i często nawet podgląda jak bardzo on jest dokładny w czasie wykonywanej pracy. Jednak pewnego dnia robot zatęsknił za światem i postanowił wyjechać na urlop. Gdzie pojechał a najważniejsze co z tego wynikło zapraszam już do lektury.
    Autorka w niewielkiej sumie treści porusza ogrom problemów. Najważniejszym z nich jest chyba nie docenienie czyjeś pracy, jak to w życiu też często bywa, bardziej zauważamy i zwracamy uwagę na pracę kogoś, kogo nagle zabraknie. I tak właśnie tutaj się stało . Po wyjeździe Roberta stało się oczywiste, że tak naprawę można go zastąpić w pracy ale naprawdę nikt nie zastąpi samego Roberta. Innym problemem jest prawo do odpoczynku, urlopu. Nie można nikogo zmuszać do pracy bez możliwości przerwy. Każdy nawet maszyna powinien mieć chwilkę spokoju. I najważniejsza sprawa dotyczy uczucia przyjaźni tak nietypowej, bo łączącej robota z człowiekiem, ale jak widać jak najbardziej możliwej.
Książeczkę pięknie ilustrowała Emilia Dziubak Debiutowała ona autorską książką dla dzieci „Gratka dla małego niejadka”. Dyrektor Polikarp i cała gama robotów przez nią stworzonych to przesympatyczne postacie, na których widok czytelnik zupełnie się bezwiednie się uśmiecha. Jej rysunki ilustrują jedną z najbardziej uroczych bajek jaką jest „Mysia orkiestra” Doroty Gellner.
    W tej książeczce -”Robot Robert”- mamy również Dyplom sukcesu w nagrodę dla młodego czytającego, jak i wspaniałe naklejki z napisami : Sprzątanie to wyzwanie, czy też Jestem mistrzem. Młody człowiek na pewno świetnie je wykorzysta w zabawie czy też w inny znany sobie sposób.
Zapraszam w troszkę mechaniczny świat a jakże pełen ludzkich uczuć.