piątek, 25 grudnia 2015

Czytelnicze dylematy

  Ostatnio, ile razy wchodzę do księgarni "aby tylko popatrzeć" :) dostaję prawdziwego oczopląsu od
ilości okładek i interesujących tytułów. Kilka rzeczy mnie jednak niesamowicie wkurza a najważniejszą z nich jest dla mnie problem okładek. Bo jeśli rozumiem wznowienia z obwolutą filmową, to kompletnie nie jestem w stanie pojąć dlaczego okładki dublują się (byleby tylko dublują). Widzę znajomą grafikę, - no tak, to już czytałam - biorę do ręki , no guzik z pętelką nie czytałam, przy tym za dwa regały znajduję identyczną, której również nie znam, a patrzy na mnie znajoma ilustracja. Tak sobie myślę, że są dwa powody, jeśli pierwszy tytuł z takim przodem sprzedawał się super -to inny zrobimy taki sam, choć treść może niekoniecznie jest dobra ( i tu pisarze powinni krzyczeć od razu choć wiem, że niejednokrotnie maja mizerny wpływ na to jaka okładka będzie zatwierdzona), a drugi to uważanie, że czytelnicy to idioci i tak nie będą pamiętać, a po trzecie taniej będzie. I wkurza mnie ten fakt, bo w pracy mam z tym problem co chwilę, bo wiadomo okładka była czerwona...a okładek sto :) Mamy w Polsce fantastycznych grafików, artystów ilustratorów, choć nie powiem ostatnio prace zagranicznych też zwalają mnie z nóg. Dlatego w formie pewnego osobistego protestu chcę podjąć się wyzwania nie byle jakiego, zamierzam przedstawić książki, które właśnie od tej strony powinny być zauważone.
  Jeżeli ktoś ma swoje ulubione tytuły, które posiada głównie z powodu ilustratorów, to bardzo proszę o tytuły w komentarzach.
  Ja wracam do świętowania w towarzystwie tym razem mocno angielskim :))) Można oglądać, oglądać, oglądać...






sobota, 28 listopada 2015

Konkurs jesienny - wyniki!!

 Dziękuję wszystkim uczestnikom konkursu, Wasze odpowiedzi były ogromnie ciekawe i bardzo trudno było mi wybrać jednego zwycięzcę. Wykazaliście się ogromną kreatywnością a argumentacja była jak najbardziej przekonywująca:) Ponieważ wybór jednej osoby graniczył z cudem,  po wielkich trudach i zmaganiach ogłaszam, że zwyciężyły panie Marlena i Martyna. Proszę czekać na wiadomość!! Wszystkich, którym nie udało się tym razem, serdecznie zapraszam niebawem na konkurs świąteczny.

wtorek, 24 listopada 2015

Opowiem ci, mamo, skąd się bierze miód - Katarzyna Bajerowicz, Marcin Brykczyński

   
   Jako rodzice staramy się poświęcić swoim pociechom jak najwięcej uwagi. W pewnym momencie nadchodzi czas, kiedy chcemy dziecko zainteresować i zacząć poszerzać jego wiedzę o otaczającym go świecie. Jeśli jest ono wielbicielem miodku jak Kubuś Puchatek, wspaniale podsunąć mu książkę o życiu pszczół i procesie powstawania tego pysznego produktu jakim jest miód. Dzieci z reguły uważają pszczoły za coś niebezpiecznego, przed czym trzeba uciekać i chować się. Z drugiej strony to co budzi zagrożenie, w tajemniczy sposób jeszcze bardziej je przyciąga. Zdecydowanie warto wtedy sięgnąć po bajkę z serii „Opowiem ci mamo”, która pomoże w zrozumieniu całego, długiego procesu wytwarzania miodu. Największym atutem tej książki są wspaniałe ilustracje Katarzyny Bajerowicz, pełne detali, przyciągające wzrok kolorami, dzięki którym dziecko może tworzyć własne, niepowtarzalne historie. Ogromnie podoba mi się to, że artystka podeszła do tematu z pewnym humorem, dlatego też, odbiorcą książki może być dziecko zarówno dwuletnie jak i uczeń szkoły podstawowej. 
   Mnie urzekły barwy, zwłaszcza przemijającego lata, rozbawiły rozkładane i wietrzone poduszeczki na kwiatach i pełen uroku konik polny grający na wiolonczeli. Dzieci mogą wyszukiwać na obrazku opisane kwiaty jak i rozwiązywać związane z nimi zagadki. Ważnym uzupełnieniem ilustracji są teksty Marcina Brykczyńskiego. Napisane prostym językiem lecz zawierają w sobie mnóstwo ciekawych informacji. Wbrew pozorom książka zawiera dużo wiadomości dotyczących życia pszczół, ich budowy, pewnej hierarchii jak i ogromu pracy jakiej muszą włożyć aby powstał miód. Jest tu również część, która niektórym dzieciom spodoba się najbardziej. Tworzenie swojego własnego ogrodu dla pszczół, to na pewno będą pracowite chwile. Lepiej zawczasu zaopatrzyć się w odpowiednie materiały; bibułę, opakowania po jajkach niespodziankach aby pracę można było zaczynać od razu.
    Dni stają się coraz krótsze, szybko robi się szaro i ponuro. Książka ta jest świetnym antidotum na jesienne nastroje ponieważ stanowi ogromnie ciepłą i barwną pozycję. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć, przecież każdy z nas chciałby mieć w domu odrobinę lata w te chłodne zimowe dni.

poniedziałek, 23 listopada 2015

Opowiem ci, mamo, co robią samoloty - Marcin Brykczyński, Artur Nowicki

   
     Seria „Opowiem Ci Mamo” wydawnictwa Nasza Księgarnia zawsze przyciągała mój wzrok. Jednak gdy zobaczyłam książkę o samolotach, moja radość nie miała granic, akurat szukałam prezentu dla niespełna trzylatka, który uwielbia bajki o wszelkiego rodzaju pojazdach. I ta właśnie książka to jest idealny strzał w dziesiątkę, Głównym bohaterem autor uczynił małą Wilgę, czteromiejscowy samolot wielozadaniowy, który w wielu sytuacjach sprawdzał się znakomicie. Tutaj dodatkowo jest niezwykle sympatycznym i pożytecznym pojazdem. Artur Nowicki, ilustrator postarał się aby wszystkie przedstawione samoloty były niepowtarzalne i miały swoją duszę. Wielobarwne, z wieloma szczegółami, przyciągają wzrok młodego czytelnika, a dokładne oglądnięcie każdej strony wymaga czasu i absolutnie nie jest to sprawa na jeden raz. Pełna humoru bajeczka ćwiczy spostrzegawczość, uczy pewnego skupienia Każdej stronie towarzyszy wesoła historyjka dodatkowo poszerzająca wiadomości o latających maszynach i ich funkcjach. Mamy tu np. straż pożarną, wojsko, samolotowe modele, helikoptery tak użyteczne do pomocy w mieście. Można wyszukiwać różniące ich szczegóły, jak i myśleć o wędrówce w kosmos.
     Książka ma grube, mocne strony, co jak wiadomo pozwoli na jej lepszą wytrzymałość przy setnym oglądaniu. Musze się przyznać, że i sama nie czytałam jej raz czy dwa..Ogromne cieszę się, że twórcy książek dla najmłodszego czytelnika coraz bardziej zaskakują i dostarczają lektury na tak wysokim poziomie. Bajka jest przeznaczona dla dzieci w wieku od 2 do 6 lat, jednak przedział ten jest bardzo płynny. Mój 9 letni syn spędził przy niej wiele czasu, zasypując mnie gradem pytań, zmuszając przy tym do poszerzenia wiedzy na temat samolotów. Coś pod nosem mówił o mojej ignorancji, ale myślę, że teraz zdecydowanie bardziej podciągnęłam się z zadanego tematu. Największa jednak zaletą tego wydania jest, że pomimo wielokrotnego oglądania stron, nasza ciekawość nie maleje i za każdym razem wypatrujemy nowe szczegóły, które wcześniej umknęły. Jeśli wasze dziecko jest ciekawe świata, lubi wesołe historie, to czas spędzony przy oglądaniu samolotów na długo utkwi mu w pamięci. Chwile, które spędzicie razem to nie tylko świetna zabawa lecz i pogłębianie wzajemnych relacji. Zdecydowanie polecam jako świetną lekturę na długie zimowe wieczory.

sobota, 21 listopada 2015

Tajemny ogród dla wtajemniczonych. Książka do kolorowania z wyrywanymi kartkami - Johanna Basford

    Niejednokrotnie w moim życiu bywały chwile, że ogromnie zazdrościłam wszystkim mającym zdolności plastyczne. Moje rysunki zawsze przypominały to samo, przez wiele lat wyglądały tak samo i niczym praktycznie nie różniły się. Zdobywając z ciężkim trudem ocenę dobrą z plastyki, wydawało mi się, że nigdy nie sprostam czemuś, czego zrobienie wymagało by zdolności manualnych. Oczywiście, nic bardziej mylnego, szybko okazało się, że można robić ładne rzeczy (np. hafty, czy decoupage) niekoniecznie umiejąc rysować. Jakby nie było, pewien kompleks pozostał mi do dzisiaj. Gdy w moje ręce trafił „Tajemny ogród” Johanny Basford, pierwsza moja myśl, to było – to jest właśnie to! Mogę w końcu stworzyć coś, co nie do końca będzie moją pracą ale w jakiś sposób mogą się również pod nią podpisać. Tak jak pisałam w recenzji http://jezyna122.blogspot.com/2015/07/tajemny-ogrod-rysuj-koloruj-przezywaj.html wydanie to, oprócz wielu zalet, nie do końca było, nazwijmy to, wygodne w użyciu. Gdy syn chcąc mamie zrobić niespodziankę, pokolorował obrazek pisakami, zniszczył mi w ten sposób kilka stron. Teraz już nie ma tego problemu. To wydanie jest zadrukowane jednostronnie, kartki są zdecydowanie grubsze i mocniejsze. Mało tego, każda strona tworzy swojego rodzaju niepowtarzalny obraz , można go oprawić i powiesić.
   Uważam, że jest to całkowity strzał w dziesiątkę. Tutaj każda praca będzie inna, choćbyśmy bardzo starali się, każda będzie na swój sposób unikatowa i po prostu nasza. Johanna Basford wybrała 20 ilustracji, które już w tonacjach czarno-białych ogromnie przyciągają oko, zmuszają do pewnego skupienia się i wyciszenia. Kolorując, każdy z nas może poczuć się choć na chwilę artystą. Autorka podsunęła ogrom możliwości, od nas samych zależy jak potraktujemy swoją pracę, czy z przymrużeniem oka, czy naprawdę do niej przyłożymy się. Jedno jest pewne stworzyła obrazy pełne detali, ogromnie precyzyjne, dała również możliwości do dorysowywania pewnych elementów. Ktoś powie, że kolorowanie to zdecydowanie pośledniejsza sztuka, lub w ogóle nie sztuka. Najważniejszy jest jednak akt pewnego tworzenia obrazu, a dodając mu kolory na pewno nabiera on pewnych specyficznych cech, bliskich wykonawcom, przez co staje się po prostu w jakiś sposób nam drogi. Jest to również świetna wspólna zabawa rodzinna, w której każdy może wykazać się swoimi zdolnościami. Ja na pewno spróbuję, i kto wie, może w końcu na ścianie zawiśnie obraz niekoniecznie mojego autorstwa, lecz na pewno mi bliski.

czwartek, 19 listopada 2015

Sekta egoistów - Eric- Emmanuel Schmitt

„A zatem Gaspard Languenhaert miał słuszność, że wyśnił świat, gdyż świat przestał istnieć dokładnie w chwili jego odejścia, zapominając odnotować jego nieobecność”


    Eric-Emmanuel Schmitt zdecydowanie jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Jego powieści z reguły budziły mój zachwyt i zmuszały do przemyśleń, które często do najłatwiejszych nie należały. Niejednokrotnie podejmował ogromnie trudne tematy, w których jako autor sprawdzał się znakomicie a czytelnikowi przypominał o tym, co w życiu naprawdę jest istotne. „Sekta egoistów” to pierwsza powieść tego autora, ukazała się w 1994 roku a dopiero teraz przetłumaczona i wydana w Polsce. Autor z wykształcenia jest filozofem, nie dziwi więc to, że tę dziedzinę nauki uczynił bohaterem historii. Egoizm, pojęcie, które zakłada że działania jednostki są motywowane wyłącznie jej własnym interesem jest tutaj jej partnerem. Ich korelacja funkcjonuje tu na zasadzie uzupełnienia, współdziałania w celu uzyskania całkowitego egoistycznego spełnienia. Ta powieść zdecydowanie różni się się o późniejszych książek autora. Zbierając materiały w Bibliotece Narodowej Gerard trafia na wzmiankę o całkowicie mu nieznanym założycielu Sekty Egoistów. Myśląc, że udało mu się wpaść na trop fantastycznej zagadki, która oderwie go od wykonywanej monotonnej pracy, zaczyna entuzjastyczne poszukiwania wiadomości dotyczących Languenhaert'a. Czy jest on fikcją czy osobą jak najbardziej rzeczywistą, kim byli członkowie sekty, czy osobami tylko i wyłącznie skupionymi na sobie czy też przewodnikami duchowymi, którzy propagowali wpleść egoizm w życie codzienne? Początkowo poszukiwania Gerarda nie dają rezultatu, nie zrażony, lecz coraz bardzie zamknięty na rzeczywistość, wyrusza przez całą Europę poszukując odpowiedzi na swoje pytania. Wpatrzony w cel nie zauważa swojej ignorancji, pewnego samoistnego wyizolowania, a przede wszystkim braku relacji z otoczeniem.
Czy poradzi sobie sam, dążąc do wyimaginowanego szczęścia ?
    Autor powoli rozwija fabułę, w pierwszej części poświęcając się bardziej filozoficznym rozważaniom i adekwatnym do nich tłem historycznym, a dopiero w drugiej skupiając się bardziej na wątku powieściowym. Szuka odpowiedzi na pytania: czy lepiej jest jak każdy z nas tworzy swój świat zupełnie odrębnie, czy jeśli nasze światy nachodzą na siebie, wzajemnie się uzupełniając. Czy egoizm może być traktowany jako forma terapii i czy jest możliwe by dał on nam pełne szczęście. „jestem dziś tym, kim chcę i być może wykażę ci, ze jestem tobą samym, a ty nie jesteś niczym. Ale czy wznoszę się do gwiazd, czy zstępuję do otchłani, nie przestaję być nigdy sobą i to, co dostrzegam, jest zawsze tylko moją własną myślą..”*
„Sekta egoistów” na pewno jest książką nietypowa, sama w sobie jest pełna niedomówień, jakby autor pisząc ją, szukał odpowiedzi na nurtujące go pytania. Nie łudźmy się, że znajdziemy na nie odpowiedzi. Warto spróbować jednak zmierzyć się z nimi. Zdecydowanie polecam.


*D. Diderot „Wybór pism filozoficznych”



czwartek, 12 listopada 2015

Konkurs jesienny!!!

   Już powoli wieczory coraz dłuższe, nadchodzi świetny czas na czytanie książek. Zapraszam więc do konkursu, można zdobyć "Transplantację" Jacka Ostrowskiego (recenzja http://jezyna122.blogspot.com/2015/11/transplantacja-jacek-ostrowski.html).
  Wystarczy odpowiedzieć na pytanie :
Czy zdarzyło Ci się podczas czytania powieści sensacyjnej trzymać stronę mordercy, a jeśli tak, to dlaczego?




1. Czas trwania konkursu od 12.11.2014 do 23.11.2014 roku.
2. Zwycięzca zostanie wybrany pośród wszystkich zgłoszeń.
3. Uczestnik w komentarzu proszony jest o podanie adresu email i swojego imienia.
4. Będzie mi miło jak dodasz mojego bloga do obserwowanych.
5. Na dane zwycięzcy czekam 7 dni , po tym czasie wybór powtarzam
6. Nie wysyłam nagrody zagranicę.

wtorek, 10 listopada 2015

Transplantacja - Jacek Ostrowski

    Jacek Ostrowski sam mówi o sobie, że jest człowiekiem uzależnionym od pisania, malowania, filmu, muzyki, szybkiej jazdy samochodem, wszelkiego rodzaju futrzaków i dobrego wina. Z jego twórczością spotkałam się po raz pierwszy, zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami, z ogromną ciekawością sięgnęłam po „Transplantację”. Na pewno oczekiwałam dobrej powieści sensacyjnej i wątków osadzonych w ciekawym tle obyczajowym. Książkę przeczytałam błyskawicznie i myślałam, że szybko też opiszę moje wrażenia po lekturze. Nic bardziej błędnego. Autor pozostawił mnie z taką ilością dylematów i pytań, że musiał minąć pewien czas, aby wszystko choć trochę poukładało się w głowie i moje wrażenia były bardziej obiektywne. Przede wszystkim uważam że powieść jest bardzo dobrze skonstruowana, panuje w niej idealna równowaga, dlatego czyta się ją płynnie, a stopniowe budowanie napięcia powoduje, że ciężko się od niej oderwać. Przenosimy się do upalnej, malowniczej Toskanii, pełnej bawiących się turystów. W hotelu Villa la Fonte trwają przygotowania do przyjęcia ważnego gościa. Jednak tu nastrój jest zdecydowanie inny niż na ulicach. Smutek, przygnębienie, lęk o to co może przynieś jutro. Tu nie ma miejsca na radość, są wspomnienia i krótkie chwile, gdy one nie bolą. Natomiast w Rzymie, Raul Gomes składa wizytę mężczyźnie ciężko choremu na serce i oferuje swoją pomoc W czym konkretnie? Co chce mu zaoferować? Fenomenem tej powieści jest to, że pomimo wartkiej akcji czujemy leniwe ciepłe powietrze na karku, i to ono sprawia, że sama treść nie powoduje, paraliżujących dreszczy na plecach. Elementem łączącym wszystkich bohaterów jest choroba, zarówno walka z nią jak i pewna jej nie akceptowalność. Julita Ballucci powraca do swojej rodzinnej miejscowości ciężko chora. Nie ma w niej nadziei, lecz także nie ma w niej zgody na samą siebie. Co łączy ją z Raulem Gomesem, czy możliwe żeby za tą znajomością kryła się seria morderstw w miasteczku? Kogo, a właściwie czego szuka zabójca?
Autor pod płaszczykiem sensacyjnej powieści porusza ogromnie ważne, etyczne problemy. Pytanie kto właściwie powinien żyć, kto ma prawo do życia a kto nie, jest tylko jednym z nielicznych przykładów na to, że moralność to pojęcie ogromnie względne, a gdy spotka na swojej drodze miłość, to jakakolwiek prawość ulega całkowitej transformacji. Cierpienie zarówno psychiczne jak i fizyczne może być okolicznością łagodzącą, ale na pewno nie daje pozwolenia na morderstwo. Nikt nikomu nie dał prawa o decydowaniu w kwestiach życia i śmierci. Moralny szantaż jako siła perswazji wbrew pozorom to tylko półśrodek w dotarciu do celu.”Transplantacja” to powieść niepokojąca, wstrząsająca, pozostawiająca pewien niedosyt. Odpowiedź na pytanie czy każdy ma prawo do własnego szczęścia, niestety pozostaje bez odpowiedzi. Bohaterowie żyjąc własnym życiem dążą do tego by zaakceptować jednak ich postawy. To czytelnik zostaje z dylematami i przewróconym do góry nogami widzeniem świata. Czy go obróci na swoje miejsce, zależy tylko od niego. Zdecydowanie polecam.



















piątek, 6 listopada 2015

Wychowanie szczęśliwego dziecka w świetle rewolucyjnych odkryć naukowych - Dr Catherine Gueguen

    
      Pierwsze co nasunęło mi się na myśl biorąc tę książkę po raz pierwszy do ręki, to co konkretnie oznacza pojęcie – „szczęśliwe dziecko”. Jak wiemy to co nam, dorosłym wydaje się, nie do końca zgadza się z patrzeniem na świat dzieci już kilkuletnich, które potrafią mówić o swoich potrzebach i odczuciach. Dlatego też zaczęłam nie od czytania książki, tylko od rozmowy z moim ośmioletnim synem na temat jego wyobrażenia szczęścia. Przygotowana na wyliczenie wszystkich możliwych dóbr materialnych z najnowszym smartfonem na czele, otrzymałam listę rzeczy, na które w połowie w ogóle nie spodziewałam się. Mało tego, poczułam się jak ktoś mocno znokautowany, na dodatek częściowo nie wiedząc za co. Dla mojego dziecka najważniejszą rzeczą na liście był mój czas, a właściwe ciągły jego brak. Bycie rodzicem to chyba najtrudniejsza rola jaka mi przypadła w życiu i cały czas uczę się jej, z reguły jednak jak widać na popełnionych błędach.
Catherine Gueguen jest wybitnym pediatrą, od wielu lat pracuje we francusko-brytyjskim instytucie Specjalizuje się we wspieraniu wychowania opartego na dotyku i komunikacji bez przemocy. Jest organizatorem grup lekarzy, psychologów i nauczycieli, które pomagają rodzicom w problemach wychowawczych. Do napisania książki skłoniła ja ogromna ilość zarówno wątpliwości jak i pytań rodziców, dotyczących wychowania, zachowań dzieci w pewnych określonych sytuacjach i rodzicielskiej niemocy. Okazuje się, że w takich przypadkach może okazać się pomocna neurobiologia, zwłaszcza w sferach emocji, uczuciowości, relacji z innymi i życia społecznego.    Każdy z obszarów mózgu rozwija się w innym tempie.
    Autorka na wielu przykładach ukazuje, że emocje i uczuciowość dojrzewają pewnymi etapami, a złe zachowanie nie jest wynikiem nieodpowiedniego wychowania, czy też zaburzeń, zależy ono właśnie od rozwoju mózgu.
   Dla mnie osobiście ważnym rozdziałem był ten poświęcony rozkapryszonym dzieciom. Niejednokrotnie nie dawałam sobie rady w takich sytuacjach i doprowadzały mnie one do szewskiej pasji. Tu jednak okazuje się, że najlepszym sposobem jest łagodność i wyrozumiałość, bo to one dają dziecku poczucie bezpieczeństwa.” Takie zachowanie rodziców wywiera bardzo pozytywny wpływ na proces dojrzewania płata czołowego mózgu dziecka. Dzięki temu szybciej będzie umiało kontrolować emocje i odruchy pochodzące z układu limbicznego i kory starej”. Jeśli nie pomożemy dziecku uspokoić się, istnieje ryzyko, ze nie rozwiną się niezbędne połączenia w jego mózgu. Nie będzie umiało ono opanowywać emocji i nadal będzie reagowało gwałtownym płaczem czy tupaniem, a w dorosłym życiu nie będzie rozumiało swoich emocji i może nad nimi nie zapanować. Trzeba pamiętać, że dziecko jest kruche emocjonalnie i bardzo łatwo ulega manipulacji. A tego w żadnym, wypadku nie można stosować. Jako rodzice musimy wykazać się ogromną miłością, szacunkiem, a przede wszystkim stosować pewne granice, które są ogromnie przydatne w budowaniu poczucia bezpieczeństwa małego człowieka. Dla dziecka olbrzymie, negatywne i trwałe skutki fizyczne i psychiczne ma stosowanie metod opresyjnych. Stres wpływa na cały organizm dziecka a przede wszystkim na wrażliwy i stale się rozwijający mózg. Dziecko doświadczające przemocy staje się agresywne i samo zaczyna ją stosować.
   Autorka swoją książkę adresuje przede wszystkim do rodziców, opiekunów i pedagogów ale również do tych, którzy zajmują się badaniem rozwoju człowieka. Na pewno nie jest to lektura, którą powinno się czytać na jeden raz, najlepiej jeśli można sukcesywnie do niej powracać, ponieważ zawiera mnóstwo ciekawych i bardzo pomocnych dla rodzica wiadomości. Według mnie to ogromnie ważna pozycja na rynku wydawniczym, nie zawiera ona przykładów cudownych afirmacji, tylko rzetelne wytłumaczenie pewnych zachowań w świetle badań naukowych dotyczących mózgu jak i jego rozwoju. Mnie osobiście wiele wyjaśniła i podsunęła pewne pomysły jak zachowywać się w trudnych zarówno dla mnie jak i dziecka sytuacjach.



Za egzemplarz recenzencki ogromnie dziękuję Wydawnictwu Amber.





środa, 4 listopada 2015

Hiszpania w filmach Pedra Almodovara - Anna Sikorska - już za tydzień w księgarniach!!



             Filmy Almodóvara są przepełnione zwariowanymi historiami i osobowościami. Stanowią też swoistą kronikę przemian, jakie zachodziły w Hiszpanii w ostatnich latach. Almodóvar jest mistrzem w pokazywaniu ludzkich emocji i słabości. Jest to zawsze osadzone w kontekście hiszpańskiej kultury. Kolejne filmy odsłaniają nam zmiany zachodzące w polityce, gospodarce, religijności, seksualności i mentalności ludzi. Współczesna Hiszpania w filmach reżysera z La Manchy jest nowoczesnym państwem, w którym ludzie nie mają ograniczeń. Kobiety zyskały wiele praw, dzięki czemu mogą pracować zawodowo na równi z mężczyznami. Przestał też istnieć podział na męskie i damskie zajęcia. Almodóvar jest uznawany za reżysera kobiet. Kobieta idealna powinna kusić wszystkich mężczyzn, wzbudzać podziw lub zazdrość u innych kobiet. U Almodóvara bywa z tym różnie. Ma on swój własny ideał, który często w formie różnych podtekstów wplata w film. Jego uosobieniem kobiecości jest legendarna Marylin Monroe, którą wiele bohaterek filmów Almodóvar przypomina z wyglądu lub zachowania. Życie pokazuje jednak, że nie zawsze to, co perfekcyjne jest pożądane.
         Urbanistycznie Hiszpania po latach, jakie upłynęły od upadku dyktatury, z szarego, przygnębiającego państwa z brzydkimi ulicami stała się krajem kontrastów: stare budynki pamiętające poprzedni ustrój stoją przy nowych wieżowcach, które mogłyby znajdować się w każdym miejscu na świecie. Nowa architektura zatraciła miejscowy koloryt. Niewiele już jest tradycyjnych domów z patio. Takie budownictwo można jeszcze jedynie spotkać na wsiach, ale one często pustoszeją. Zanika również religijność Hiszpanów. Młodzi ludzie nie potrzebują już instytucji kościelnych ani pouczeń starszych, oni chcą mieć święty spokój. Za czasów gen. Franco wszyscy zarabiali mało i nie myśleli, że może być inaczej, nie zazdrościli innym pieniędzy, bo nikt ich nie miał. Obecnie Hiszpanie cierpią na brak czasu. Udręczeni codziennym życiem pędzą za pieniądzem i komfortem.


Książka pod patronatem:
Inna perspektywa
http://inna-perspektywa.blogspot.com/
Koczowniczka o książkach
http://koczowniczkablog.blogspot.com/
Krytycznym okiem
http://www.krytycznymokiem.blogspot.com/
Subiektywnie o książkach
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/ 
Zwierz popkulturalny
http://zpopk.pl
Mix książkowy
 http://jezyna122.blogspot.com/

poniedziałek, 2 listopada 2015

Huczmiranki - Agata Mańczyk

   Agata Mańczyk ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Współpracowała z „Filipinką”, pracowała w Wydawnictwie Świat Książki oraz jako nauczyciel języka polskiego w gimnazjum. Debiutowała w 2006 roku powieścią „klara@żuk.pl”. Od 2007 roku związana z wydawnictwem Nasza Księgarnia. Jej powieści skierowane głównie dla młodzieży cieszą się dużą popularnością.
  „Huczmiranki” to debiut autorki jako twórczyni książki dla dorosłych. Czytelnicy, zwłaszcza kobiety uwielbiają wszelkiego rodzaju sagi, a tak właśnie ten tytuł jest reklamowany. Inna sprawa , że trudno w tej chwili kupić powieść, zamkniętą w jednym tomie, jakby wszyscy autorzy zmówili się by tworzyć dzieła co najmniej trzy tomowe, zmuszając czytelnika do nerwowego obgryzania paznokci pomiędzy ukazywanymi się tomami, dobrze gdy jeszcze w miarę szybko wydawanych. 
  W „Huczmirankach” głównymi bohaterkami są kobiety walczące o swoje szczęście : Linda, Daria i Nina. Jest rok 1860 Linda nie czeka na zaaranżowane małżeństwo, chce wyboru dokonać sama. Lata 60-te Daria chce poślubić tego, kogo kocha i przysłania jej cały świat, czy spełni swoje marzenie? Lata współczesne – Nina jest w wielkiej żałobie po zaginięciu syna, na dodatek mąż nie umie jej wesprzeć w tak trudnych chwilach. Wszystkie te bohaterki należą do warszawskiego rodu Huczmiran rodu, który posiada niesamowity dar władania zapachami. Od dawien dawna jest zwaśniony z przedstawicielami Kaczatów i Bergonów, którzy rządzili zmysłami jeden smaku a drugi słuchu. I tak naprawdę najważniejszym wątkiem w powieści jest nieustanna walka pomiędzy rodami. Przedstawicielki Huczmirianu to kobiety silne, władcze i dumne, nie aprobujące innych poglądów, ani jakichkolwiek prób pojednania. Na początku troszkę mnie ta doza magii zwiodła i jakby przyćmiła wątek teraźniejszości, którego żałuję, że w pierwszym tomie autorka bardziej nie rozbudowała. Dużym plusem były dla mnie plastyczne opisy Warszawy, zarówno tej dawnej jak i współczesnej, która staje się jakby niemym, drugoplanowym bohaterem powieści. Ponieważ nie spodziewałam się takiej dawki magii, z ciekawością śledziłam losy bohaterek z pozoru tak różne a jednak patrząc z perspektywy, połączone pajęczyną podobieństw. Jak to niestety w powieściach często bywa, gdy wciągnęłam się w akcję i nabrała ona tempa, okazało się, ze to już koniec i teraz przyjdzie mi czekać na następny tom. Książkę zdecydowanie polecam tym, którzy czują sentyment do magii i lubią kiedy przejmuje ona władzę nad tekstem. Wszyscy ci, dla których realność odgrywa najważniejszą, rolę na pewno znajdą tu również coś inspirującego dla siebie.Warto czasem oderwać się od rzeczywistości i wejść w świat gdzie  wszystko jest tak inne niż wokół nas. Chwile relaksu gwarantowane.

czwartek, 29 października 2015

Rok w lesie - Emilia Dziubak

Uwielbiam te książki, które mnie zaskoczą i wprowadzą w taki stan, że nie mogę się od nich oderwać. Można by przypuszczać, że dotyczy to tylko książek pisanych, ale coraz więcej na rynku wydawniczym ukazuje się pozycji, które zachwycają swoją zarówno szatą graficzną jak i pomysłem na nią. „Rok w lesie” jest zdecydowanie właśnie takim przypadkiem. Emilia Dziubak stworzyła piękną, ilustrowaną opowieść o dwunastu miesiącach, a jej akcję umieściła w lesie, gdzie roi się od wspaniałych bohaterów. Bardzo interesującym elementem jest to, że każdy miesiąc to identyczny kadr lasu ukazany w czasie różnych pór roku, zarówno w dzień jak i w nocy. Każda strona to wielowątkowa opowieść o zwierzętach, sympatycznym leśniczym, turystach jak i o tym jak przyroda zmienia się w zależności od pory roku. Przykuwa ogromną dokładnością, wspaniałym poczuciem humoru jak i dbałością o detale. Jest to wspaniała lektura zarówno dla tych najmłodszych, co dopiero zaczynają swoją literacką podróż, jak i tych sporo starszych, dla których ilustracja gra wielką rolę. Ogromnym atutem jest różnorodność przedstawionych zwierząt, ich zwyczajów, trybu życia. Książka oprócz podstawowej wiedzy na temat lasu i jej mieszkańców, pomaga ćwiczyć spostrzegawczość i swego rodzaju cierpliwość. Autorka postarała się, aby za każdym razem dopatrzyć się na ilustracji czegoś nowego, co nasze oko wcześniej przeoczyło. Dostarcza to małemu czytelnikowi mnóstwa radości , pozwala na skupienie i daje dużo satysfakcji. Grube strony na pewno pomogą w tym, by żywot książki był zdecydowanie dłuższy, a dodatkowe informacje na temat przedstawicieli leśnych pomogą w lepszym ich poznaniu. Uważam, że to znakomita pozycja przy której można razem z dzieckiem spędzić wiele godzin i snuć niekończące się opowieści. Według mnie obowiązkowa lektura dla wszystkich młodych przyrodników. Zdecydowanie polecam.


Za możliwość napisania recenzji bardzo dziękuję wydawnictwu „Nasza Księgarnia"

poniedziałek, 26 października 2015

Chłopiec-duch. Prawdziwa opowieść o cudownym powrocie do życia- Pistorius Martin, Lloyd Davies Megan

    Są takie książki, które potrafią przewartościować wszystkie nasze poglądy i nie da się ukryć, że tej się to udało i zrobiła na mnie ogromnie wrażenie. Martin Pistorius był wesołym, czasem nie do końca grzecznym chłopcem. Gdy pewnego dnia poczuł się gorzej, wszyscy myśleli, że jest to chwilowa niedyspozycja. Niestety dziwna choroba nie ustępowała, powoli zaczynając więzić chłopca w jego własnym ciele, pozbawiając go czucia, możliwości korzystania ze swoich zmysłów. Z wydawałoby się zwykłego przeziębienia, rozpętała się inwazja, która doprowadziła do całkowitego wykluczenia go z normalnego, codziennego funkcjonowania. Martin przez siedem lat nie był w stanie dać w jakikolwiek sposób znaku, że nie jest tylko bezwładną kukłą, która nie czuje i nie wie co się wokół dzieje. Lekarze nie dawali nadziei, rodzina usiłowała zaakceptować diagnozy. Powoli zaczynał się koszmar zarówno dla chorego jak i jego bliskich. Martinowi nie dawano szans przeżycia, zaczęto traktować go jak bezwolnego, rodzina powoli wpada w rozpacz, zaczyna zostawać sama, odwracają się przyjaciele i znajomi. Czas traci swój wymiar, każdy dzień wydaje się trwać dłużej niż dwadzieścia cztery godziny. Trudno mi nawet wyobrazić sobie co czuje człowiek, z którym nawet nikt już nie chce próbować porozumieć się, życząc mu śmierci. Tutaj bezradność nabiera zupełnie innego znaczenia. Rozpacz najbliższych, ich wewnętrzna walka powoduje, że Martin sam pragnie śmierci, byłaby ona wyzwoleniem dla wszystkich.
   Nikt nie jest w stanie zauważyć, że chłopiec się boi, że niektórzy opiekunowie, pielęgniarze to ludzie pozbawieni skrupułów, ludzie, którzy absolutnie nie powinni wykonywać swojego zawodu. Czas, kiedy rodzice wyjeżdżają na wakacje, jest dla Martina najcięższym, to dni pełne strachu i upokorzeń, pełne modlitw aby jak najszybciej wrócili. Z drugiej strony rodzice - jak wielka może być ich miłość, ile można mieć siły i wiary w sobie, jak długo można walczyć. Czy powolne zobojętnienie to pewna forma ucieczki, czy odgrodzenie się przed bólem? Martin walczy cały czas, co w końcu zauważa zaprzyjaźniona pielęgniarka. To ona pomaga w pierwszej po tylu latach komunikacji między nim a rodzicami. Pozwoli zaczyna być widzieć iskierkę nadziei. Czy uda się, że powstanie z niej pożar emocji? Co Martin zrobi ze swoim rozpoczętym na nowo życiem? Czy możliwość z korzystania nowoczesnych technik komunikacyjnych da jakieś rezultaty?
    Powieść ta zdecydowanie wyróżnia się na tle innych. Jest przesiąknięta egzystencjalnym bólem, posiada ogromną trójwymiarowość, która sprawia, że fabuła biegnie wielowątkowo pomimo pewnej monotematyczności. Czytelnik z trudem przyjmuje do wiadomości fakt, że przytoczona historia, dylematy bohaterów, to nie fikcja literacka. Autentyczność przeraża, przywołując ogrom emocji, które momentami są tak wielkie, że trudno zaakceptować pewne ukazane fakty. Raz łączymy się w rozpaczy z najbliższymi, za moment chcielibyśmy spróbować ulżyć Martinowi. Zycie pisze niesamowite historie i to jest właśnie jedna z nich, nie do uwierzenia, a jednak jak najbardziej prawdziwa. Zdecydowanie polecam.




Za możliwość napisania recenzji ogromnie dziękuję wydawnictwu Znak.

niedziela, 25 października 2015

Lukrecja Borgia- prawdziwe oblicze - /Córka papieża - Dario Fo/

Ludzie spieszą się ocenić innych, bo boją się oceniać siebie –Albert Camus


   Lukrecja Borgia urodziła się w Subiaco 18 kwietnia 1480 roku jako trzecie już dziecko przyszłego papieża Aleksandra VI i jego nałożnicy Vanozzy Cattanei. Fakt że,była potomkiem rodu Borgiów od samego jej przyjścia na świat kładł się cieniem na jej życie i sposób jej postrzegania przez innych. Rodzina Borgiów była powszechnie znana jako ród dążący po trupach do celu i nie przebierający w środkach, gdy ktoś stawał na jego drodze. Gdy dziewczyna miała 12 lat po raz pierwszy posłużyła ojcu w politycznych celach. Została wydana za mąż i nie oszczędzono jej wstydu nocy poślubnej, której ojciec był obserwatorem. Czy to mogło mieć wpływ na jej późniejszą postawę? Czy zorientowała się już wtedy, że odpowiednio zachowując się, może stać się niezastąpioną osobą przy Aleksandrze VI? Ten fakt niewątpliwe wykorzystał scenarzysta serialu o rodzie Borgiów. Uczynił z niej rozbuchaną erotycznie niewiastę, znaną z ogromnie rozwiązłego trybu życia, manipulatorkę, która oskarżona o kazirodcze stosunki została nazwana „największą kurtyzaną Rzymu”. Niewątpliwie takie przedstawienie jej postaci, jest niezwykle atrakcyjne dla filmu i dla obrazu, lecz czy ona sama była naprawdę właśnie taką, czy też wciąż istnieje pewien mit co do jej osobowości i życia? Cóż mogły kobiety w tamtych latach? Być potulną wobec ojca, męża, brata. Zależne finansowo, mogły jedynie marzyć,  by ktoś dostrzegł też i ich duszę. Bo cóż wiedzą mężczyźni o duszy kobiecej, jej marzeniach, dążeniach, celach. To czas kiedy wszystko możesz mieć za coś, trzeba podać tylko odpowiednią cenę, a pokrewieństwo i powinowactwo tylko wzmacniało zaufanie przy jakichkolwiek transakcjach. Ambicje Borgiów są wielkie, niełatwo nadążyć już za samym tokiem myślenia, a działania są natychmiastowe i konkretne. Czy nie jest dobrym sposobem przywdzianie swojego rodzaju kamuflażu, by nie odkryć się za bardzo, nie być łatwym celem ataku lub prześmiewczych pomówień? W powieści Dario Fo Lukrecja swoją łagodnością mogła oczarować, a to mogłoby być niebezpieczne, jej delikatność mogłaby nie być dobrym sąsiedztwem siły papieskiej. Również inteligencja musiała się dobrze chować, wykorzystana w odpowiedni sposób przynosiła wrażenie wyższości nad mężczyznami, a do tego nie można było dopuścić. Można by rzec, że pobożność Lukrecji w rodzinie papieskiej powinna być w cenie, lecz nic bardziej mylnego, nie można przecież być świętszym od samego papieża, czyż nie ujawnianie swoich poglądów nie świadczy o jej ogromnej inteligencji?
Cóż z tego, że trzy razy mężatka, jeśli po ukochanym mężu pozostał smutek i żal. Kobieta przez całe życie szuka prawdziwej miłości. Gdy ją utraci, to jakby świat stawał się chłodny i obcy.
Usiąść na papieskim tronie, choćby tylko przez miesiąc, to wielka odwaga, a zdobycie poparcia kościoła i ludu,to wiedza i inteligencja. Tylko wrażliwy człowiek widzi bolączki tych co obok i broni uciśnionych.
Wszak muzami artystów zostają osoby, których osobowość jest jak kolorowy ptak lub przeciwnie, szare jak kamienie przy drodze. Zostać ich ulubienicą to znaczy, że dostrzeżono to co głęboko schowane, ogromną samotność, do której tak ciężko się przyzwyczaić, a najbardziej boli ona wśród najbliższych..
Lukrecja jakąkolwiek kobietą by nie była, przyćmiewała wszystkich wokół, nie urodą, nie inteligencją lecz umiejętnością stwarzania pozorów. Umiejętnością, która pomogła jej zarówno w ciężkich oosbistych chwilach jak i w momentach, kiedy każda decyzja mogła za sobą pociągnąć konsekwencje. I tak naprawdę obraz Lukrecji do końca pozoastanie jakby za wolką na pięknym, starym obrazie. Fascynujący i tajemniczy.

Nikt nie zechce uwierzyć, że Rzym i dwór papieski jej nie skaziły, ale jednocześnie nikt bezstronny i uczciwy nie może utrzymywać, że była winna przypisywanych jej nikczemnych czynów”








piątek, 9 października 2015

Niewzruszenie - Ewa Nowak

    Ewa Nowak z zawodu jest pedagogiem- terapeutą. Zadebiutowała w 1997 roku w „Filipince” tekstem dotyczącym zdawania egzaminów ustnych. W 2002 roku ukazał się jej debiut książkowy „Wszystko, tylko nie mięta”. Od 2003 roku autorka współpracuje z wydawnictwem Egmont. Jej twórczość skierowana jest głównie do młodzieży i dzieci, akcja książek rozgrywa się w czasach współczesnych i porusza aktualne tematy i problemy.
   „Niewzruszenie” to już jedenasta część serii miętowej, a wybrałam ją między innymi z powodu bardzo ładnej, jesiennej okładki, tak pasującej do obecnej pory roku. Od razu zaczęłam zastanawiać się, co mają migdały do czarnego kota, dlatego też z pewną niecierpliwością czekałam na przesyłkę. Gdy już zaczęłam czytać, czas mijał niepostrzeżenie, a ja jako gość uczestniczyłam w życiu naprawdę niebanalnej rodziny, w której lodówka w czwartki zaczynać świecić pustkami, a każde z rodziców wykonuje wolny zawód. Tak naprawdę ciężko tu wskazać głównego bohatera, ponieważ każda z postaci pełni ważną rolę i stanowi część pewnej układanki. Mama Anna ma ogromnie ciekawy zawód , o którym jednak dzieci zarówno Marianna czy tez Lew nie lubią wspominać innym. Bo jak ją przedstawić kolegom – jako wróżkę ? Przecież od razu padło by ze sto pytań, niejednokrotnie krępujących. Już zdecydowanie lepiej mówić o tacie – muzyku, który zarabia na weselach i pełni rolę zaopatrzeniowca dla wyżej wspomnianej lodówki i oczywiście całej rodziny. Lew, który już przyzwyczaił się do tego, że niestety z racji imienia zawsze zostanie dla innych zwierzakiem, marzy o swoim, wyjątkowym kocie. Pech chce, że przez różne zbiegi okoliczności ciągle go nie ma, lecz za to poznaje świat uczuć, na jakie nie jest w ogóle przygotowany. Miłośnik animacji filmowych zostaje poddany ogromnej próbie charakteru, walce z otoczeniem i własnym uczuciem, czy wyjdzie z niej zwycięsko? Marianna, jego starsza siostra, licealistka, boryka się z kolei z mniemaniem o własnej przeciętności jak i o beznadziejności związku, którego nie umie zakończyć. Nie słucha uwag brata a być może byłoby warto. („Nie mogę słuchać twoich rad w kwestiach sercowych. To jakby słuchać bezdomnego jak zostać milionerem”) Autorka ukazuje nam rodzinę, niezwykle różnorodną, lecz bardzo ze sobą związaną. Niewątpliwie do pewnej jej konsolidacji przyczynia się ciekawej urody zwierzak imieniem Ewcia, który niespodziewanie staje się ważnym domownikiem. Mnie osobiście ogromnie spodobało się to, że powieść jest absolutnie aktualna zarówno dla młodych jak i starszych czytelników. Przedstawione problemy mogą dotknąć każdego z nas, niezależnie od wieku. Faktem jest, że młodzież zdecydowanie bardziej przeżywa swoje frustracje i porażki i to rola nas, dorosłych aby pomóc w trudnych chwilach, by nie stały się one swoistą traumą. „Niewzruszenie” to na pewno powieść ważna, ponieważ pielęgnuje pewien świat wartości, tak obecnie wsuwany w kąt lub wręcz powoli zapominany. Autorka pisze niezwykle lekko, momentami z ogromnym humorem o sprawach, które tak naprawdę są zmorą dla niejednego. Przeciętność, brak akceptacji i zrozumienia, trudne wybory to problemy nurtujące niejednego z nas. Ogromnie miło spędziłam czas z bohaterami powieści, nie da się ukryć, że ogromnie zauroczyła mnie postać charakternej sąsiadki i jej poniekąd celne uwagi. Towarzyszyło mi przy tej wizycie pewne wzruszenie, zaduma, jak i również śmiech. Miło znaleźć się w miejscu gdzie szacunek do drugiej osoby nie jest niczym wyjątkowym a dwa światy; szkoły i rodziny, niby tak dalekie od siebie, tak świetnie ze sobą korespondują i uzupełniają.
  Ewa Nowak to autorka, która w prosty sposób przedstawia to, co wcale proste nie jest. Wzajemne relacje, zależności, układy to wszystko składa się na nasze życie. Ważne by wyjść z nich zwycięsko, tak jak bohaterowie powieści. Zdecydowanie polecam.


piątek, 2 października 2015

Znów nadejdzie świt - Anna J. Szepielak

  Anna Szepielak z zawodu jest nauczycielką i bibliotekarką. Publikowała teksty z zakresu oświaty jak i artykuły na jednym z portali internetowych. Współpracowała także z regionalnym tygodnikiem, w który ukazywały się jej artykuły i recenzje nowości wydawniczych. Zadebiutowała w 2010 roku. Do tej pory wydała cztery powieści. „Zanim przyjdzie świt” to kolejna część historii rozgrywających się na na małopolskich terenach- miasteczku nad Czarnym Potokiem.

  Główną bohaterką jest Elwira i to jej, jak i też jej rodziny dotyczyć będzie ta powieść. Czas akcji to prawie 150 lat. Tak duża rozpiętość dziejowa powoduje, że czytelnik musi uważnie śledzić treść i w skupieniu poznawać losy zarówno jej przodków, jak i współczesnych sobie przyjaciół. Autorka umiejętnie korzystając z pięknego, staropolskiego języka, wprowadza czytelnika w odległy świat, gdzie tajemnica goni tajemnicę, a stary modlitewnik pełni funkcję pomostu łączącego wspomnienia z teraźniejszością. Autorka przedstawia nam całą galerię interesujących postaci, niejednokrotnie znanych nam już z poprzednich powieści. Fabuła podzielona jest na cztery części, mamy tu i „Owoce jesieni” i „Zimowe dramaty”, „Wiosenne rozterki” i „Pożegnanie z latem”. Ogromnie podoba mi się takie klasyfikowanie zdarzeń, ponieważ wszystko dzieje się na tle wspanialej polskiej przyrody. Opis życia na wsi według pór roku nawiązuje odrobinę do „Chłopów” Reymonta, jednak tutaj nie wszystkie miesiące przyporządkowane są wsi i jej mieszkańcom. Trzpiotowata Elwira będzie przekonywać czytelnika do swojej o wiele bardziej poważniejszej postaci a jej dylematy i rozterki zdecydowanie przyciągną uwagę czytelnika. Jak to w życiu często bywa i tutaj zarówno śmierć jak i narodziny są ze sobą ściśle powiązane, a i niepewna przyszłość niejednemu da znać o sobie. Mnie osobiście bardzo podoba mi się u autorki pewna konsekwencja w kreowaniu dalszych losów swoich bohaterów i niebywała ich plastyczność. Czytelnik bardzo szybko zostaje wciągnięty w wir zdarzeń, i momentalnie zaczyna utożsamiać się z postaciami. Odrobinę kłopotliwe było przeskakiwanie fabuły w czasie, która zdecydowanie bardziej spójna wydawała mi się w pierwszej części powieści. Autorka jednak zaoferowała mi sporą dawkę emocji, które pozwoliły mi książkę przeczytać w rekordowym tempie. Dlatego też moją wizytę w Czarnym Potoku uważam za jak najbardziej udaną i serdecznie zapraszam aby iść w moje ślady. Zdecydowanie warto.

wtorek, 29 września 2015

Klątwa utopców - Iwona Banach

    Mało jest takich książek, które fantastycznie wkomponowują się w szare jesienne wieczory. „Klątwa utopców” to jedna z tych, która mało, że idealnie wpasuje się we wszelkie szarugi co też skutecznie poprawi aurę niekoniecznie zewnętrzną ale na pewno pogodę ducha czytającego. Dagmara marzy o wakacyjnych szalonych wypadach po mieście z przyjaciółką Kingą, niestety mama całkowicie burzy jej plany. Dziewczyny muszą jechać do Generała, dziadka Dagi, który tak skutecznie odstrasza wszystkie gospodynie, że żadna nie chce się zgodzić na pracę u niego w domu. Znalezienie nowej graniczy z cudem, trudno więc dziwić się Dagmarze, że humor ma nieszczególny i pomstuje na dziadka za zmarnowanie jej wakacji. Nie ma pojęcia, że wyrusza na przygodę swojego życia, która nie tylko otworzy oczy na jej obecny związek, lecz dostarczy zupełnie nietypowych i wręcz drastycznych zdarzeń. Drzwi pomalowane ketchupem i wiadomości od mafii to jest nic w porównaniu do wydarzeń jakie nastąpią w malowniczym Roztoczu. Dagmara pomstując na dziadka za jego skomplikowany i trudny charakter, nie przypuszcza, że zostanie opleciona siecią intryg, które co prawda wydają się całkowicie nierealne, to jednak są jak najbardziej prawdziwe. Trup będzie ścielił się gęsto, stare animozje i obawy odżyją i będą szukać „zadośćuczynienia”.
Autorka swoją historię umieściła w świetnej, intrygującej scenerii, przedstawiając równocześnie galerię ogromnie wyrazistych postaci, poczynając od charyzmatycznego Generała, a na różowej Angelice kończąc. Przez całą powieść wodzi czytelnika skutecznie za nos, nie jeden raz wypuszczając go w przysłowiowe pole i pokazując figę.
A wszystko napisane zostało lekko, z ogromnym poczuciem humoru i wielką dozą prześmiewczości. Niełatwa to sztuka napisać powieść, którą czytając mało, że mamy wypieki na twarzy i wydajemy z siebie niekontrolowany chichot, co nasza dedukcja zostaje skutecznie uśpiona i odnosi całkowitą porażkę. Fantastyczna intryga to na pewno największy atut tej powieści, w której nieprzyjaciele okazują się nimi nie być, spadek może stać się pewnego rodzaju klątwą a konkurs sms może doprowadzić do zatrucia. Autorka udowadnia, że miłość można spotkać wszędzie i że ogromnie ważne jest to, co czujemy, a nie to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Iwony Banach i na pewno sięgnę po jej wcześniejsze tytuły, ponieważ relaks przy jej powieści był wart wszelkich pieniędzy. Gorąco polecam.




piątek, 18 września 2015

Hej, Jędrek! Gdzie moja forsa? - Rafał Skarżycki, Tomasz Lew Leśniak

   Większość z nas ogląda reklamy telewizyjne lecz nie wszyscy poddają się ich presji. Niestety Jędrek zdecydowanie wpadł w ich sidła. Marzenie o nowej konsoli z grą nie daje mu normalnie funkcjonować, a jego mózg obmyśla plany zdobycia pieniędzy. Jednak jak to wtedy bywa kiedy coś bardzo chcemy, mnożą się przeciwności, funduszy kompletnie nie przybywa a chłopiec odnosi straty na każdym kroku. Wszystko się obraca przeciwko niemu, a na dodatek, przyjaciele nie rozumieją jego problemu. Jak obmyślić plan, którego zrealizowanie przyniesie namacalne zyski?
To już moje drugie spotkanie z Jędrkiem, który nie da się ukryć, że już za pierwszym razem zawładnął moim sercem, wprowadził w znakomity humor i pozwolił na wesołe, wspólne z synem chwile. Muszę się przyznać, że jestem zdecydowaną miłośniczką Cwaniaczka czyli Charliego Browna a Jędrek to nikt inny jak jego polskie wcielenie, chyba jeszcze bardziej pomysłowe i wpadające co rusz w tarapaty.
Połączenie komiksu z powieścią to bardzo dobry sposób na zwrócenie uwagi młodego czytelnika. W tym przypadku Rafał Skarżycki i Tomasz Lew Leśniak stworzyli tytuł wprost wymarzony dla tych troszkę oporniejszych młodych odbiorców. Połączenie tekstu i ilustracji zmusza do przeczytania treści nie tylko w okienkach komiksowych, a że opisywana historia niesamowicie wciąga to powieść dosłownie czyta się jednym tchem. Autorzy stworzyli wspaniałą galerię postaci, z których każda jest intrygująca a portrety wspaniale odzwierciedlają ich charaktery. Nie da się ukryć, że prym tu wiedzie nie tylko Wyjec - siostra Jędrka ale ogromną rolę odgrywa nie kto inny tylko Paput, wspaniały, „obronny” pies chihuahua. Można by pomyśleć, że treść jest lekka i błaha, jednak pod takim pozorem autorzy poruszają problemy młodych czytelników. Akceptacja w grupie, potrzeba przyjaźni, poczucie bezpieczeństwa, pierwsze uczucie, to tylko nieliczne z nich, z którymi Jędrek będzie musiał się zmierzyć. Życie wydaje mu się ciężkie i okrutne i trudno mu się dziwić, jeżeli splot pechowych wydarzeń kompletnie pozbawia go na początku jakiejkolwiek nadziei na zrealizowanie planów. Jak jednak wiemy los bywa przewrotny, a zadanie domowe może stać się motorem do fantastycznych zdarzeń, których efekt może doprowadzić do kolorowego zawrotu głowy. A czy Jędrek jeszcze coś wymyśli? Mam nadzieję, że autorzy nie każą nam długo czekać na następną część jego przygód. Ta wprawiła mnie w doskonały humor. Zdecydowanie polecam.

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Lewy brzeg- Łowiska 1. Anna Kasiuk

 
     Miłość zmienia wszystko, nie tylko tych, którzy są bezpośrednio zaangażowani ale również tych, którzy stają się pośrednio jej ofiarami. Majka najchętniej wspomnienie o swojej matce, wymazała by całkowicie z pamięci. Mimo upływu lat, nie znajduje usprawiedliwienia dla jej zachowania. Nie zdaje sobie sprawy, że jest również ktoś, kto równie mocno jej nienawidzi. Jednak los mimo pewnej swej pokrętności, często splata ze sobą drogi tych , którzy najlepiej aby się w ogóle nie spotkali..
    Majka pracuje jako psycholog w przychodni, której stan finansowy daleko odbiega od doskonałości. Trzymają ją tu mali pacjenci, których życiorysy mogłyby przerazić niejednego. Każdy jej dzień jest podobny do następnego, opieka nad chorym ojcem, praca, zakupy, spotkania z przebojową przyjaciółką Ewą, która potrafi walczyć o swoje i świetnie się bawić. Majka natomiast po rozstaniu z Tobiaszem, z którym miała nadzieję na stworzenie rodziny, stale analizuje pewne sytuacje ,jak i swoje zachowania. Tak naprawdę jej jedyną odskocznią są spotkania z przyjaciółką i nietypowe marzenia: o pracy i zamieszkaniu po drugiej stronie Wisły, która kojarzy się z dobrobytem i pewną stabilizacją. Nadchodzi jednak czas, kiedy wszystko ulegnie pewnej weryfikacji, życie, marzenia nabiorą zupełnie innego wymiaru. Gdy codzienność Ewy legnie w gruzach a na drodze stanie Paweł, mężczyzna o mrocznej duszy, pełen tajemnic, już nic nigdy nie będzie takie samo. Majkę czekają wybory, decyzje, a przede wszystkim próba zrozumienia samej siebie i odpowiedź na pytanie czy jest gotowa na zmiany.
Autorka stworzyła powieść pełną niedomówień, zaskakujących zwrotów akcji, okraszonych elementami magii. Urok, klątwa, zjawy, prorocze sny, piękna, tajemnicza, rudowłosa Matylda to tylko nieliczne z nich. Czytelnikowi na początku dość trudno odczytać pewne znaki i prawidłowo połączyć je z fabułą, jednak z każdym nowym elementem łamigłówka zaczyna ukazywać swoje drugie dno. Trzeba przyznać, że autorka umiejętnie wzbudza emocje, i gdy fabuła zdecydowanie się rozkręca, trudno pozostać na nią obojętnym i z niecierpliwością czekamy na rozwój wydarzeń.
Bohaterowie stworzeni są trochę na zasadzie kontrastów – spokojna, melancholijna Majka i szybka, wiedząca co chce Ewa czy też Paweł, czarny rycerz, zamknięty w sobie walczący z demonami przeszłości i jego brat Robert, spokojny prawnik. Tak samo z miejscami akcji – Warszawa, szara , codzienna a naprzeciw niej, cudne, magiczne miejsce – Łowisko.
  „Lewy brzeg” to zaledwie wprowadzenie do pewnej historii, którą mam nadzieję uzupełnioną odpowiedziami na wiele niewiadomych poznamy w następnym tomach.
Dla mnie osobiście w tej części za dużo było przemyśleń głównych bohaterów dotyczących ich samych jak i ich uczuć, emocji które ich stopniowo ze sobą wiązały. Również wątki – obyczajowe i sensacyjne nie splotły się jeszcze w tym tomie na tyle, żeby można było znaleźć odpowiedzi na nasuwające się pytania. Ogólnie jednak powieść czyta się lekko, z dużym zaciekawieniem, choć muszę przyznać, że głównej bohaterki nie polubiłam, a moim faworytem w powieści został Robert, którego autorka obdarzyła takimi cechami, które mnie do niego od pierwszych zdań przekonały.

Nie da się jednak ukryć, że powieść zaintrygowała mnie na tyle, że na pewno sięgnę po jej kontynuację ponieważ postać rudowłosej Matyldy cały czas nie daje mi spokoju a moja wyobraźnia pracuje cały czas. Autorka zdecydowanie zasiała we mnie ciekawość i z niecierpliwością będę czekać jak potoczą się losy bohaterów.

Bery, gangster i góra kłopotów - Małgorzata Strękowska-Zaremba

   Jak twierdzi przysłowie prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Przekona się o tym Kuba, który ma co prawda tylko jednego kolegę ale za to takiego, na którym zawsze może polegać. Znają się od dawna, już ich wspólne tworzenie i testowanie mikstury na wzrost dzieci było początkiem wspaniałej przyjaźni. Właśnie wtedy poznają pana A To Kto, i jego czworonożnego towarzysza Berego, który zdecydowanie lgnie do Kuby. Życie niestety przynosi też smutne niespodzianki i chłopiec stanie przed wielkim problemem, będzie chciał bardzo dotrzymać danej obietnicy, lecz nie przypuszcza jak okaże się to trudne.
Na dodatek wszystko idzie nie tak, nowa pani w szkole go nie lubi, pojawia się przerażający Gangster i tajemnicze Straszydło, a telefon komórkowy kolegi ginie w niewyjaśniony sposób. Czy ucieczka z domu może rozwiązać wszystkie te problemy?
Autorka opowiada o ważnych problemach młodych ludzi ;szukaniu akceptacji, zrozumienia, czy też poczuciu bezpieczeństwa. O tym, że pozory mylą, jak zdecydowanie nie można oceniać ludzi po samym wyglądzie i że wiele rzeczy nie jest takimi jak nam się na pierwszy rzut oka wydaje. Opowieść o Kubie to mądra, ciepła opowieść, wzbogacona o elementy sensacyjne. Autorka porusza w niej problemy dnia codziennego zarówno młodego bohatera jak i całej jego rodziny. Kłopoty finansowe rodziców, perypetie uczuciowe brata Adama, samotność ludzi starszych to tylko nieliczne z wszystkich, świetnie uzupełniające treść i doskonale wplecione w fabułę. Kuba z Wojtkiem mają problem nie lada, muszą wyjaśnić jakie powiązania ma Gangster z tatą jednego z nich i dlaczego Straszydło chodzi do pana A To Kto? Czeka ich trudne wyzwanie a rozwiązane zagadki nieoczekiwanie przyniosą im nowych przyjaciół.
Ta barwna opowieść, pełna zaskakujących jak i humorystycznych elementów zdecydowanie umiliła mi razem z synem, wspólne wakacyjne chwile. Nie ominął nas co prawda smutek i momenty wzruszenia ale tak właśnie bywa jak lektura jest pełna emocji i porusza wiele ważnych tematów.
Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na czarno-białe ilustracje Moniki Pollak. Wspaniale współgrają z tekstem, uzupełniając go jak i czyniąc go jeszcze atrakcyjniejszym. Zdecydowanie przyciągają wzrok, a portrety bohaterów zmuszają do uśmiechu.
Warto podkreślić że powieść ta została wyróżniona przez Polską Sekcję Ibby – Małym Dongiem w 2006 roku. Zdecydowanie polecam.


wtorek, 18 sierpnia 2015

Z muchą na luzie ćwiczymy buzie- Marta Galewska-Kustra

    Wiele dzieci ma problem z poprawną wymową, niekoniecznie wydawałoby się trudnych wyrazów. Przeinaczanie ich przez malucha, bawi, lecz nadchodzi taki czas, kiedy widać już, że niemożność wymówienia jakiegoś wyrazu to dla dziecka kłopot. Jako rodzice szukamy wtedy pomocy u specjalistów. Maria Galewska-Kustra to doktor nauk humanistycznych, logopeda i pedagog dziecięcy. Specjalizuje się w terapii opóźnionego rozwoju mowy i zaburzeń artykulacji u dzieci. Jest autorka wielu publikacji naukowych dotyczących rozwijania zdolności twórczych dzieci i młodzieży. We wstępie autorka zwraca się zarówno do dorosłych jak i dzieci , podaje wskazówki jak wykorzystać tekst, w jaki sposób ćwiczyć i jak przede wszystkim dobrze się z nim ..bawić.
  Główną bohaterką proponowanych przez nią zabaw logopedycznych jest charakterna mucha Fefe. Taka niby zwyczajna, jak inne ale ma coś,co zdecydowanie wyróżnia ją z tłumu, a mianowicie nosi muchę. Ten element absolutnie świadczy o tym, że mamy do czynienia z wielką indywidualnością w związku z czym, nie wiemy, czego możemy się po niej spodziewać. Fefe jest strażaczką, to znaczy że odwagi jej nie brakuje i na pewno historie o niej nie będą nudne. Na każdej stronie po ciekawych informacjach na temat Fefe znajduje się komentarz zarówno dla rodziców jak i dzieci pomocny do ćwiczenia poszczególnych głosek. I tak mamy np. naśladowanie sygnału wozu strażackiego (i-o, i-o, i-o), mlaskanie, udawanie picia przez słomkę, robienie kwaśnych minek czyli to wszystko, co dzieci uwielbiają – naśladowanie.
Autorką ilustracji jest Joanna Kłos, której rysunki wspaniale oddają charakter głównej bohaterki, zmuszają do uśmiechu jak i pośrednio do pracy z dziećmi. Stanowią świetne uzupełnienie tekstu, i są równie ważnym elementem co słowo pisane. Muszę przyznać, że jej wizerunek Fefe mnie osobiście ogromnie rozbroił i z wielkim zaciekawieniem oglądałam jej przygody.
   Uważam, że przedstawione zabawy logopedyczne są dopracowane w każdym calu, zarówno pod względem treści, ilustracji jak i całego, bardzo przejrzystego układu graficznego. Mogą stanowić świetną pomoc również w zajęciach w przedszkolu czy szkole. Pełne humoru, ciekawe a zarazem ogromnie proste. I właśnie tę prostotę uważam za najważniejszy atut tej publikacji. Ćwiczenia można wykonywać zarówno w domu jak i na spacerze znakomicie się przy tym bawiąc. Dlatego też uważam tę książeczkę za ogromnie wartościową. Mucha Fefe z piękną muchą może stać się ogromnie pomocna zarówno dorosłym jak i dzieciom, a w jaki sposób? Zdecydowanie warto się o tym przekonać.


sobota, 15 sierpnia 2015

Wyspy. Książka do kolorowania od lat 5 do 105 - Anita Graboś

     Ostatnio wydawnictwa zaskakują mnie duża ilością tytułów książek, w których tekst gra znikomą rolę. Ich popularność jest wielka, co niektórych pisarzy może denerwować, ale na pewno zadowoleni są ci odbiorcy, którzy przywiązują dużą rolę do ilustracji. Wiadomo przecież, że niejednokrotnie odgrywają one wielką rolę, zwłaszcza w publikacjach dla dzieci, lecz można również zauważyć, że tytuły dla dorosłych ze świetnymi ilustracjami, osiągają ogromne ceny. Anita Graboś to absolwentka Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Artystka ta zdecydowanie ma swój indywidualny styl, zajmuje się linorytem, współpracuje z wieloma wydawnictwami, jest autorką kilkudziesięciu okładek książek, jest również scenografem w serialu „Klan”. „Wyspy” to szczególna jej praca. Jest to zaproszenie do świata ludzi, ptaków i kotów, gdzie wszystko może się zdarzyć w zależności od ogromu naszej wyobraźni. Autorka zaprasza nas w miejsce, gdzie wyspy wyrastają z dna oceanicznego i twardo trzymają się tego miejsca lub przeciwnie, te uwielbiające żeglugę stale zmieniają swoje położenia. Mieszkańcy zaś, to ludzie, którzy lubią odwiedzać znajomych i krewnych różnorakimi środkami lokomocji : balonem, łodzią, statkiem czy też kolejką linową. Najchętniej jednak spędzają czas w swoich osobistych, urokliwych bibliotekach. Autorka w dzieciństwie uwielbiała ilustracje, na które można było długo oglądać i dopatrywać się wielu szczegółów. W tym momencie sama takie tworzy :złożone obrazy, pełne detali, szczególików, tak miłych oku, że trudno od nich się oderwać. Najważniejsze jest jednak to, że każdy taki rysunek, indywidualnie od sposobu jego wypełnienia kolorem niesamowicie się zmienia, tworząc fantastyczny ciąg przedstawianej historii. „Wyspy” to ta sama konwencja co dzieła twórców Miasteczka Mamoko, tyle tylko, że sami możemy zdecydować poprzez odpowiedni dobór barw, czy rysunek będzie wesoły, smutny, czy też nostalgiczny. Nie będzie to łatwe, lecz widok naszej pracy, nas samych może zaskoczyć. Trzeba tu również wspomnieć o znaczącej, terapeutycznej roli jaką odgrywa kolorowanie, zwłaszcza gdy dzieci mają problem z pisaniem kształtnych literek, czy tez nie lubią rysować. Ważne jest wtedy wzmacnianie ręki, a taki sposób jak nam proponuje autorka jest po prostu idealny.
  Bez marzeń świat byłby zupełnie inny. Życie niejednokrotnie nie dawałoby nadziei a nade wszystko nie byłoby motywacji. Wymyślone miejsca często są dla nas naszym psychicznym azylem lub też motorem do działania. Nasze wyspy mogą wyglądać zupełnie inaczej, lecz zdecydowanie warto zanurzyć się w świecie jakim nam proponuje Anita Graboś, pełnym niuansów, spokoju, ciepła a zarazem niezwykle kreatywnym. Przyjemne chwile gwarantowane.



Za możliwość napisania recenzji bardzo dziękuję wydawnictwu „Nasza Księgarnia"



i.


wtorek, 11 sierpnia 2015

Bajecznie bogaci Azjaci - Kevin Kwan

  W tych dniach Singapur obchodził swoje wielkie, pięćdziesiąte urodziny. Uroczyste obchody były świetnym uzupełnieniem czytanej właśnie przez ze mnie lektury. Rachel wie skąd pochodzi jej chłopak, lecz gdy dostaje od niego propozycję zwiedzenia jego rodzinnego kraju ma chwilkę wahania, lecz na pewno nie jest przygotowana na to co zobaczy, ani co ją czeka. Wspaniała egzotyka, pewna monumentalność, jak i ogromny przepych po prostu ją poraża. Trudno znaleźć jej się w miejscu, gdzie kult pieniądza jest ogromny, wykształcenie w ogóle nie w cenie a teoretycznie przyszła rodzina robi wszystko aby rozdzielić ją Nickiem., na którego zresztą zdecydowanie polują inne dziewczyny. Czy luksus, prywatne odrzutowce, olbrzymie jachty z własnymi barami i kasynami onieśmielą do tego stopnia, że Rachel się podda?
Kevin Kwan wprowadza nas w bajkowy świat, który mami, zdumiewa lecz równocześnie wzbudza wątpliwości. Olbrzymie posiadłości z bajkowymi ogrodami, ubrania warte mieszkania w Paryżu, ogromne zwrócenie uwagi na pochodzenie poszczególnych rodzin. Tu każdy ma swoje miejsce, hierarchia jest jasno określona, brak jest możliwości wniknąć w elitarne kręgi. Dodatkowo autor niejednokrotnie ukazuje swoich bohaterów w krzywym lustrze, z wielką ironią , obnażając ich słabości, jak i uwypuklając wady.
Rachel próbuje znaleźć swoje miejsce w tym niesamowitym świecie, walczy o swoją miłość jak i pozycję, lecz trudno jej przeciwstawić się pewnym tradycjom czy rytuałom.
Muszę przyznać, że powieść czyta się błyskawicznie i z dużym zaciekawieniem. Azjatycki, egzotyczny świat wciąga, lecz i zmusza do pewnych przemyśleń. Bieg wydarzeń ukazany z perspektywy kliku narratorów sprawdza się tutaj znakomicie a bohaterowie są wielkimi indywidualnościami co dodatkowo urozmaica fabułę. Ukrywane tajemnice, ogromna mania posiadania, niezwykłe kolekcje, wszystko to powoduje u czytelnika coraz większą ciekawość i zdumienie. Gdy dodamy do tego umiejętność rozśmieszania czytelnika przez autora, pewną jego złośliwość i uszczypliwość ,otrzymamy powieść, która stanowi dobrą , relaksującą lekturę, która co prawda wzbudza u czytelnika ogromnie skrajne emocje lecz niesamowicie wciąga. Rajskie widoki, majątki jakich sobie nie jesteśmy nawet w stanie wyobrazić, układy, układziki, manipulacja. Jak w tym tak obcym dla siebie świecie, poradzi sobie główna bohaterka? Sięgnijmy po powieść i poznajmy miejsce, gdzie rzeczywistość przechodzi wszelkie wyobrażenia. Polecam !



piątek, 31 lipca 2015

Widok z nieba - Clara Sanchez


  Czasem zdarzy się tak, że książka, która niekoniecznie wydaje z opisu się dla nas ciekawa, okaże się tą, która pochłonie nas bez reszty. Świat modelek nigdy za bardzo mnie nie interesował lecz miałam już ciekawe spotkanie z książką autorki Clary Sanchez „Skradziona”. Zaintrygowało mnie również to, że pisarka za „Widok z nieba” otrzymała najważniejsza nagrodę za hiszpańską powieść PREMIO PLANETA 2013.
Życie modelki wydawało by się, że jest usłane różami i dlatego najbliżsi chętnie korzystają z profitów jakie ono daje. Nikt nie chce pamiętać o tym, że praca ta jest związana z morzem wyrzeczeń i ogromną wytrwałością. Patricia odniosła wielki sukces, wszystko układa się jak sobie zaplanuje, lecz to szczęście, które powinno dzięki temu być blisko, gdzieś jej co chwilkę ucieka. Jeden niespokojny lot New Delhi do Madrytu spowoduje całkowite przewartościowanie jej życia. Vivian, nieznajoma pasażerka oznajmia jej, że ktoś pragnie jej śmierci. Absurdem wydaje się to Patrycji tylko do pewnego czasu. Splot intrygujących wydarzeń spowoduje, że poważnie nad usłyszanymi słowami zastanowi się i zacznie weryfikować pewne relacje i dogłębnie analizować dziwne sytuacje. Poszukiwania i wyselekcjonowanie osoby, która mogłaby jej źle życzyć idzie bardzo opornie, dlatego dziewczyna usiłuje dowiedzieć się od Vivien czegoś więcej. Kto jest tym, kto pragnie jej śmierci?
  Autorka opowiada nam historię pełną zagadek, których rozwiązania okażą się dużą niespodzianką. Przed Patricią jest nie lada wyzwanie, musi przeanalizować swoją przeszłość, swoje zachowanie i odnaleźć drogę do samej siebie. Być może to okaże się najtrudniejsze i przyniesie największy ból jednak stanie się drogowskazem na inną, szczęśliwszą drogę życia. Sukces osiągnięty ciężką pracą ogromnie cieszy, gorzej gdy trzeba za niego zapłacić ogromną cenę – zmierzyć się z prawdą o samym sobie. Czy prywatne śledztwo okaże się sukcesem? Czy świat złudzeń okaże się dla Patrici pułapką ?
  Autorka bardzo sprawnie wplotła w fabułę wątki sensacyjne, zmuszając czytelnika do pewnej dedukcji i uważnego śledzenia biegu wydarzeń. Barwna galeria postaci, niekoniecznie tych, których jako czytelnicy polubimy, zdecydowanie przykuwa uwagę. Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie magicznych elementów, które wprowadzają czytelnika w lekki stan zdumienia lecz również dodają fabule pewnej tajemniczości, dzięki której powieść zdecydowanie zyskuje.
Polecam jako świetną, wakacyjną lekturę.
 

wtorek, 28 lipca 2015

Konkurs urodzinowy !! Wyniki !!

Ogromnie dziękuję za piękne widoki, zapierające dech w piersiach. Laureatami zostają

1. Angelika - ponieważ również darzę wielką miłością Tatry i tęsknię za nimi już okropnie - książka D. Steel "Gra o władzę"

2. Martucha 180 - przysłane przez nią zdjęcia spowodowały u mnie kolorowy zawrót głowy - coś pięknego !! - książka M. Tarasin "Stalowe anioły nad Yari"


Trzecia książka nie ma swojego przydziału, nie było zainteresowania, szkoda tylko , że pan Jakub nie wykonał zadania konkursowego do końca, ponieważ bardzo lubię również klimaty Beskidów.

Do pań wysyłam dziś wiadomość w sprawie adresu do wysyłki, którą wykonam po niedzieli, kończę w domu remont i książki popakowałam aby się nie kurzyło :)).

Bardzo wszystkim dziękuję za udział w konkursie, w sierpniu zaproszę na następny :)

Znowu kręcisz, Zuźka! - Dorota Suwalska

   Coraz częściej mam szczęście trafić na dobrą powieść dla młodego czytelnika, taką która nie tylko porusza moc problemów jakie nim targają, ale zawiera odpowiedzi na wiele nurtujących ich pytań a jej treść czyta się lekko i przyjemnie. Z tekstami Doroty Suwalskiej spotkałam się już wcześniej, jej opowiadania zawarte są między innymi w tomach biblioterapii, również „Pan Fortepianek”, który został wydany w serii „Czytam sobie” przykuł moją uwagę niebanalną treścią. Autorka ta jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknym w Warszawie i jak sama pisze o sobie, przez dłuższy czas marzyła jednak aby zostać zoopsychologiem. Przez jakiś czas współpracowała z TVP realizując krótkie filmy plastyczne i felietony autorskie dla dzieci.
Tytułowa Zuźka chodzi do trzeciej klasy szkoły podstawowej, mieszka z rodziną w Brzezinie i ma jedno marzenie. Pragnie aby w końcu, w domu naprzeciwko ktoś zamieszkał, a najlepiej aby to była dziewczynka. Wtedy nareszcie nie czułaby się sama jako ludność napływowa na ulicy Leśnej. Trzeba przyznać, że autorce udało się stworzyć absolutnie niebanalną postać. Dziewczynka ze swoją rozproszoną uwagą i niesamowitym darem plastycznych opowieści rozbraja nawet panią psycholog. Zuźka jest bardzo szybka w tym co robi, nawet w opowiadaniu, dlatego też w książce wiele się dzieje, nie ma miejsca na nudę a tempo akcji nic nie spada. Dziewczynka jest osóbką o konkretnym charakterze, zarówno jej przemyślenia jak i opisane sytuacje, powodują u czytelnika niekontrolowany chichot. Wszystko o czym mówi, jest niesamowicie logiczne lecz wręcz nieprawdopodobne i czytelnik w pewnym momencie zaczyna mieć dylemat – logika przemawia za pewną prawdopodobnością zdarzeń, które jednak wydają się zupełnie ..niemożliwe. Zdecydowanie dodaje to smaku opisywanym historiom, które Zuzka dodatkowo umiejętnie doprawią różnoraką gamą przypraw.
Książką napisana jest prostym językiem, dzięki czemu młody czytelnik również błyskawicznie radzi sobie z czytaniem, a wspaniałe, lekko prześmiewcze i bardzo obrazowe ilustracje Nikoli Kucharskiej, świetnie oddają zwłaszcza podzielność uwagi Zuźki i ogromnie uatrakcyjniają tekst. Na brak emocji nie można narzekać, młoda bohaterka jest wprost nimi naładowana dlatego skutecznie udzielają się również czytelnikowi. Jak mówi jej mama „ ilość guzów jest wprost proporcjonalna do ruchliwości dziecka” i bardzo dobrze to określa charakter jej córki.
Zdecydowanie warto poznać sympatyczną trzecioklasistkę -zabawa dla całej rodziny gwarantowana.



Za możliwość napisania recenzji bardzo dziękuję wydawnictwu „Nasza Księgarnia"



czwartek, 23 lipca 2015

Noc nad Samborzewem - Wiesława Bancarzewska

"Zro­zumieli, że ideal­ny świat jest podróżą, nie miejscem". - Terry Pratchett  
 
  Wiesława Bancarzewska to emerytowana nauczycielka biologii, autor prac dydaktycznych. W 2013 roku, ukazała się jej pierwsza powieść „Powrót do Nałęczowa”, która szybko znalazło duże grono wielbicielek. Powieść o Annie, posiadającej umiejętność podróżowania w czasie, jest pierwszym tomem trylogii, gdzie czytelnik poznaje perypetie uczuciowe głównej bohaterki, staje się zarówno obserwatorem jak i czynnym uczestnikiem wydarzeń historycznych. Po „Zapiskach z Annopola”, „Noc nad Samborzewem” to ostatnia cześć trylogii. Wrzesień 1939 roku to bardzo trudny czas dla Anny Duszkowskiej. Mąż zostaje zmobilizowany do wojska, w Annopolu pojawia się „nowy” właściciel, na szczęście kobieta znajduje schronienie w Samborzewie, w kamienicy, gdzie ludzie rozumieją, że w tak trudnym czasie należy sobie pomagać. Nie jest lekko również w małych miejscowościach, trudno przestawić się na zmiany, które atakują z każdej strony. Czas niebezpieczny, lecz dający możliwość poznania ludzi dobrych, jak i prawdziwych przyjaciół, którzy sprawdzają się w ekstremalnych sytuacjach. Powieść biegnie dwutorowo, współczesność miesza się z okresem wojny, wspaniale uzupełniając się i ubarwiając fabułę. Przy Annie zdarzają się „cuda” i przedmiot dzięki którym może przemieszczać się w czasie, odegra dla bohaterów kluczową rolę. Dużym plusem powieści są wykorzystane przez autorkę autentyczne historie, anegdoty, znajdziemy tu mnóstwo odnośników i przypisów, dzięki czemu opisane sytuacje stają się wiarygodne. Widać, że autorce zależało na maksymalnym przybliżeniu czytelnikowi zarówno czasu, jak i miejsca fabuły. Tak samo ciekawym elementem są listy ukazujące życie w innych miastach : Toruniu czy czy też Tuluzie. I tak pierwsza część powieści jest zdecydowanie bardziej poważna i nastrojowa, wzbudzająca moc emocji i zmuszająca do pewnych refleksji w drugiej zaś znajdziemy dużo elementów humorystycznych powiązanych również ze współczesnością. Czy ingerencja Anny i zmiana biegu historii to dobry pomysł, zdanie mam podzielone. Bo z jednej strony zdecydowanie ubarwia to fabułę, a z drugiej według mnie powieść traci swoją autentyczność. Ta mała kontrowersja nie przeszkodziła mi jednak przeczytać książkę w jeden wieczór, bo przecież wiadomo, że w upał i tak ciężko zasnąć, więc jak się zarwie z ciekawości kilka godzin to pikuś.
  Musze przyznać, że koniec powieści mocno mnie wzruszył, i dał taką malutką nadzieję na dalszy ciąg. Kto wie może, w innej powieści autorki spotkamy się jeszcze z poznanymi bohaterami, którzy nakreśleni interesującą kreską i ogromnie realni na pewno pozostaną w mojej pamięci na dłużej.



Za możliwość napisania recenzji bardzo dziękuję wydawnictwu „Nasza Księgarnia".



czwartek, 16 lipca 2015

Tajemny ogród. Rysuj, koloruj, przeżywaj przygody– Johanna Basford


 
          Ostatnio na rynku wydawniczym ogromnym hitem stały się wszelkiego rodzaju kolorowanki i jak przywykliśmy już do tego, że pozycji tego typu dla dzieci jest mnóstwo, to te, skierowane dla dorosłych budzą ogromne zaciekawienie. Autorka tej pozycji, Johanna Basford pochodzi ze Szkocji i jest znanym ilustratorem. Jej prace z reguły są czarno-białe, pełne ornamentów, nie korzysta przy tworzeniu z komputera. Jej wzory można spotkać na tkaninach, różnego typu etykietach na butelkach,tapetach. Bardzo często wykorzystane są również przy tworzeniu tatuaży.
„Tajemny ogród” to pozycja niezwykle interesująca, atrakcyjna i na pewno zabierająca mnóstwo czasu, ponieważ jeśli nas wciągnie, to z ogromną niechęcią odkładamy ją na bok choćby na moment.
Mało tego, że mamy do kolorowania mnóstwo ciekawych rysunków, to musimy wykonać pewne polecenia. Będziemy szukać ukrytych sów, kluczy, motyli, biedronek, ważek, trzmieli, przechodzić labirynty, dokończać ilustracje według swojego uznania, odkrywać tajemne miejsca. Wszystkie te prace nie są takie łatwe jak nam się na początku wydaje, ponieważ rysunki autorki są pełne detali jak i zmuszają do pewnej osobistej twórczej aktywności.
          Autorka zaprasza nas w niesamowity, magiczny świat, pełen ciekawych roślin, ornamentów i tajemniczych a zarazem urokliwych miejsc. Nie sposób się nudzić, każda następna strona jest jedyna w swoim rodzaju i zupełnie nie mamy ochoty opuszczać tego bajkowego świata, w którym czujemy się znakomicie. Wypełnienie kolorami jej prac jest sztuką nie lada, a powstałe dzięki temu obrazki naprawdę zadziwiają i mogą stać się interesującym elementem dekoracyjnym.
Książka absolutnie nie jest skierowana tylko dla dorosłych, jak najbardziej mogą również próbować swoich sił dzieci, których wyobraźnia jak wiadomo nie ma granic i mogą nas one zaskoczyć naprawdę wspaniałymi dziełami.
           Małym minusem jest to, że kartki są drukowane dwustronnie i niestety może się zdarzyć, że chcąc kolorować w książce pisakami, kolor nam przebije na drugą stronę. Mamy jednak możliwość kserowania stron w ilości jakiej tylko chcemy.
Każdy z nas relaksuje się na inny sposób. Jeden czyta książki, inny haftuje, jeszcze inny dzierga na szydełku czy też skleja modele. Nigdy nie przypuszczałam, że tak dobrze odpoczywa się przy kolorowaniu, i że czynność ta potrafi być nawet uzależniająca. Warto naprawdę spróbować swoich sił i poznać malowniczy świat autorki. Zdecydowanie polecam taką formę relaksu.


Za możliwość napisania recenzji bardzo dziękuję wydawnictwu „Nasza Księgarnia".

środa, 15 lipca 2015

To już dwa lata !!! Urodzinowy konkurs!!!

   Z okazji urodzin mojego bloga, który 5 lipca obchodził dwa lata swojego istnienia, ogłaszam konkurs. Może będzie  troszkę nietypowy, bo powinniście spodziewać się zadania związanego z literaturą. Jednak ponieważ nie wyjeżdżam nigdzie na urlop, zadaniem konkursowym będzie pozostawienie w komentarzu linka do zdjęcia  miejsca, w jakim byliście i które Was zachwyciło. Podkreślam, że nie chodzi mi o fotografie zawodowców :),  mogą być one  całkowicie amatorskie i wcale niekoniecznie idealne :). Mam nadzieję, że Wasze zdjęcia choć odrobinę poprawią mi humor :)  Oprócz zdjęcia w komentarzu proszę pozostawić swoje imię, adres mailowy i tytuł książki jaką wybieracie.

Do wygrania:

1. Stalowe Anioły nad Yari - Tarasin Maciej


2. Triburbia-  Karl Taro Greenfeld


3. Gra o władzę - Danielle Steel









1. Czas trwania konkursu od 15.07.2015 do 27.07.2015 roku.
2. Zwycięzcy zostaną wybrani spośród wszystkich zgłoszeń.
3. Uczestnik w komentarzu proszony jest też o podanie adresu email i swojego imienia. 
4. Będzie mi miło jak dodasz mojego bloga do obserwowanych.
5. Na dane zwycięzcy czekam 7 dni, po tym czasie wybór powtarzam
6. Nie wysyłam nagrody za granicę.