poniedziałek, 12 stycznia 2015

Nie gaś światła - Bernard Minier

  
     „Nie gaś światła” to już trzeci tom cyklu „Martin Servaz”. W poprzednich częściach autor udowodnił, że umie doskonale poprowadzić fabułę, skutecznie wyprowadzić czytelnika na manowce, doprowadzić do palpitacji serca i sprawić, że niemożliwe staje się możliwym. Zafascynował i wprowadził w zdumienie. Na pewno też jego umiejętności pisarskie sprawiły, że z niecierpliwością czekałam na następną jego książkę. W tej części Christine Steinmayer, dziennikarka radiowa dostaje anonim, z którego wynika, że nadawca ma popełnić samobójstwo. Jest czas świąteczny, być może nie zrobiła wszystkiego co powinna w danym momencie, nie powiązała ze sobą faktów tak jak powinna. Wiadomości były tak lakoniczne, ciężko było wysunąć odpowiednie wnioski. Martin Servaz, z kolei, czterdziestoletni policjant z Tuluzy przechodzi okres depresji i jest odsunięty od prowadzenia spraw. Przechodzi ciężkie chwile i trudno mu normalnie funkcjonować. Autor prowadzi swoją powieść dwutorowo, akcja rozwija się z dwóch różnych punktów. Poznajemy historie rozpoczęte z różnych miejsc, po to aby w końcu mogły spotkać się i zaistnieć wspólnie. I zapewniam, że nie będzie to przyjemne spotkanie. W tej powieści wybija się na pierwszy plan to, że naprawdę warto nieraz zaznajomić się dokładnie z różnymi metodami manipulacyjnymi. Szantaż emocjonalny może okazać się naprawdę ogromnie skutecznie niszczącą bronią. Taką, która może doprowadzić nawet do obłędu. Nie łudźmy się że będziemy spokojni czytając. Nie będzie to lekka powieść. Będzie dotykać nas emocjonalnie aż do bólu. Jest tu szantaż emocjonalny, molestowanie seksualne, problem dominacji czyli wszystko to co najbardziej odbija się na psychice. Budowany misternie nastrój strachu jest wszechogarniający i namacalny, mogący nawet momentami doprowadzić do pewnego dyskomfortu w życiu codziennym. Trudno dziwić się Christinie, że w pewnym momencie wyda się sama sobie szaloną. Prześladowca jest dosłownie wszędzie, w każdym miejscu gdzie tylko się pojawi, będziemy nawet krzywo patrzeć na jej własną rodzinę, wplątaną bezwiednie w perfidną grę. Martina Servaza czeka nielekkie zadanie, pełne mrocznych chwil, będzie musiał zmierzyć się z mistrzowską intrygą a co najtrudniejsze walczyć sam ze sobą.
Dodatkowo autor wprowadza czytelnika w świat przemysłu kosmicznego, astronautów. Świetnie wykorzystał to, że Tuluza, w której dzieje się akcja, jest centrum przemysłu kosmicznego i lotniczego. Dzięki temu w fabule wszystko idealnie współgra a każdy element ma swoje znaczenie.
Nie zdziwiłabym się, gdyby Bernard Minier napisał powieść, która by nie zawierała elementów sensacyjnych, lecz była bardzo dobrą powieścią psychologiczno- obyczajową. To jak pisze, jakich porównań używa, jaką ma erudycję ( przynajmniej takie robi wrażenie) predysponują go do tworzenia i sprawdzenia się w innych gatunkach literatury. Autor bardzo wysoko ustawił sobie poprzeczkę. Nauczył czytelnika, że nie podsuwa prostych rozwiązań, że jego wskazówki nie do końca mogą być pomocne. Potrafi go świetnie zmylić, by później odpowiednio nakierować. Osobiście uważam, że jego powieści są na ogromnie wysokim poziomie, kompletnie nie dają o sobie zapomnieć i po przeczytaniu zostajemy sami ze sobą z ogromem pytań, na które ciężko znaleźć odpowiedzi. Powieść „Nie gaś światła” polecam wszystkim o mocnych nerwach, lubiącym dedukować. Przeczytać naprawdę warto.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz