wtorek, 29 września 2015

Klątwa utopców - Iwona Banach

    Mało jest takich książek, które fantastycznie wkomponowują się w szare jesienne wieczory. „Klątwa utopców” to jedna z tych, która mało, że idealnie wpasuje się we wszelkie szarugi co też skutecznie poprawi aurę niekoniecznie zewnętrzną ale na pewno pogodę ducha czytającego. Dagmara marzy o wakacyjnych szalonych wypadach po mieście z przyjaciółką Kingą, niestety mama całkowicie burzy jej plany. Dziewczyny muszą jechać do Generała, dziadka Dagi, który tak skutecznie odstrasza wszystkie gospodynie, że żadna nie chce się zgodzić na pracę u niego w domu. Znalezienie nowej graniczy z cudem, trudno więc dziwić się Dagmarze, że humor ma nieszczególny i pomstuje na dziadka za zmarnowanie jej wakacji. Nie ma pojęcia, że wyrusza na przygodę swojego życia, która nie tylko otworzy oczy na jej obecny związek, lecz dostarczy zupełnie nietypowych i wręcz drastycznych zdarzeń. Drzwi pomalowane ketchupem i wiadomości od mafii to jest nic w porównaniu do wydarzeń jakie nastąpią w malowniczym Roztoczu. Dagmara pomstując na dziadka za jego skomplikowany i trudny charakter, nie przypuszcza, że zostanie opleciona siecią intryg, które co prawda wydają się całkowicie nierealne, to jednak są jak najbardziej prawdziwe. Trup będzie ścielił się gęsto, stare animozje i obawy odżyją i będą szukać „zadośćuczynienia”.
Autorka swoją historię umieściła w świetnej, intrygującej scenerii, przedstawiając równocześnie galerię ogromnie wyrazistych postaci, poczynając od charyzmatycznego Generała, a na różowej Angelice kończąc. Przez całą powieść wodzi czytelnika skutecznie za nos, nie jeden raz wypuszczając go w przysłowiowe pole i pokazując figę.
A wszystko napisane zostało lekko, z ogromnym poczuciem humoru i wielką dozą prześmiewczości. Niełatwa to sztuka napisać powieść, którą czytając mało, że mamy wypieki na twarzy i wydajemy z siebie niekontrolowany chichot, co nasza dedukcja zostaje skutecznie uśpiona i odnosi całkowitą porażkę. Fantastyczna intryga to na pewno największy atut tej powieści, w której nieprzyjaciele okazują się nimi nie być, spadek może stać się pewnego rodzaju klątwą a konkurs sms może doprowadzić do zatrucia. Autorka udowadnia, że miłość można spotkać wszędzie i że ogromnie ważne jest to, co czujemy, a nie to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Iwony Banach i na pewno sięgnę po jej wcześniejsze tytuły, ponieważ relaks przy jej powieści był wart wszelkich pieniędzy. Gorąco polecam.




piątek, 18 września 2015

Hej, Jędrek! Gdzie moja forsa? - Rafał Skarżycki, Tomasz Lew Leśniak

   Większość z nas ogląda reklamy telewizyjne lecz nie wszyscy poddają się ich presji. Niestety Jędrek zdecydowanie wpadł w ich sidła. Marzenie o nowej konsoli z grą nie daje mu normalnie funkcjonować, a jego mózg obmyśla plany zdobycia pieniędzy. Jednak jak to wtedy bywa kiedy coś bardzo chcemy, mnożą się przeciwności, funduszy kompletnie nie przybywa a chłopiec odnosi straty na każdym kroku. Wszystko się obraca przeciwko niemu, a na dodatek, przyjaciele nie rozumieją jego problemu. Jak obmyślić plan, którego zrealizowanie przyniesie namacalne zyski?
To już moje drugie spotkanie z Jędrkiem, który nie da się ukryć, że już za pierwszym razem zawładnął moim sercem, wprowadził w znakomity humor i pozwolił na wesołe, wspólne z synem chwile. Muszę się przyznać, że jestem zdecydowaną miłośniczką Cwaniaczka czyli Charliego Browna a Jędrek to nikt inny jak jego polskie wcielenie, chyba jeszcze bardziej pomysłowe i wpadające co rusz w tarapaty.
Połączenie komiksu z powieścią to bardzo dobry sposób na zwrócenie uwagi młodego czytelnika. W tym przypadku Rafał Skarżycki i Tomasz Lew Leśniak stworzyli tytuł wprost wymarzony dla tych troszkę oporniejszych młodych odbiorców. Połączenie tekstu i ilustracji zmusza do przeczytania treści nie tylko w okienkach komiksowych, a że opisywana historia niesamowicie wciąga to powieść dosłownie czyta się jednym tchem. Autorzy stworzyli wspaniałą galerię postaci, z których każda jest intrygująca a portrety wspaniale odzwierciedlają ich charaktery. Nie da się ukryć, że prym tu wiedzie nie tylko Wyjec - siostra Jędrka ale ogromną rolę odgrywa nie kto inny tylko Paput, wspaniały, „obronny” pies chihuahua. Można by pomyśleć, że treść jest lekka i błaha, jednak pod takim pozorem autorzy poruszają problemy młodych czytelników. Akceptacja w grupie, potrzeba przyjaźni, poczucie bezpieczeństwa, pierwsze uczucie, to tylko nieliczne z nich, z którymi Jędrek będzie musiał się zmierzyć. Życie wydaje mu się ciężkie i okrutne i trudno mu się dziwić, jeżeli splot pechowych wydarzeń kompletnie pozbawia go na początku jakiejkolwiek nadziei na zrealizowanie planów. Jak jednak wiemy los bywa przewrotny, a zadanie domowe może stać się motorem do fantastycznych zdarzeń, których efekt może doprowadzić do kolorowego zawrotu głowy. A czy Jędrek jeszcze coś wymyśli? Mam nadzieję, że autorzy nie każą nam długo czekać na następną część jego przygód. Ta wprawiła mnie w doskonały humor. Zdecydowanie polecam.