piątek, 25 grudnia 2015

Czytelnicze dylematy

  Ostatnio, ile razy wchodzę do księgarni "aby tylko popatrzeć" :) dostaję prawdziwego oczopląsu od
ilości okładek i interesujących tytułów. Kilka rzeczy mnie jednak niesamowicie wkurza a najważniejszą z nich jest dla mnie problem okładek. Bo jeśli rozumiem wznowienia z obwolutą filmową, to kompletnie nie jestem w stanie pojąć dlaczego okładki dublują się (byleby tylko dublują). Widzę znajomą grafikę, - no tak, to już czytałam - biorę do ręki , no guzik z pętelką nie czytałam, przy tym za dwa regały znajduję identyczną, której również nie znam, a patrzy na mnie znajoma ilustracja. Tak sobie myślę, że są dwa powody, jeśli pierwszy tytuł z takim przodem sprzedawał się super -to inny zrobimy taki sam, choć treść może niekoniecznie jest dobra ( i tu pisarze powinni krzyczeć od razu choć wiem, że niejednokrotnie maja mizerny wpływ na to jaka okładka będzie zatwierdzona), a drugi to uważanie, że czytelnicy to idioci i tak nie będą pamiętać, a po trzecie taniej będzie. I wkurza mnie ten fakt, bo w pracy mam z tym problem co chwilę, bo wiadomo okładka była czerwona...a okładek sto :) Mamy w Polsce fantastycznych grafików, artystów ilustratorów, choć nie powiem ostatnio prace zagranicznych też zwalają mnie z nóg. Dlatego w formie pewnego osobistego protestu chcę podjąć się wyzwania nie byle jakiego, zamierzam przedstawić książki, które właśnie od tej strony powinny być zauważone.
  Jeżeli ktoś ma swoje ulubione tytuły, które posiada głównie z powodu ilustratorów, to bardzo proszę o tytuły w komentarzach.
  Ja wracam do świętowania w towarzystwie tym razem mocno angielskim :))) Można oglądać, oglądać, oglądać...