niedziela, 19 czerwca 2016

Czołem, nie ma hien. Wietnam, jakiego nie znacie - Andrzej Meller



       Andrzej Meller to podróżnik, dziennikarz, reportażysta, korespondent wojenny głównie związany z „Tygodnikiem Powszechnym”. Autor książek „Miraż”, „Trzy lata w Azji”,”Zenga zenga, czyli jak szczury zjadły króla Afryka” tym razem zabiera czytelnika do Wietnamu, kraju pełnego kontrastów, miejsca gdzie Wschód spotyka się z Zachodem. Razem ze swoją dziewczyną szukali idealnego miejsca, gdzie mogliby jakiś czas pomieszkać. Padło na wietnamskie Mui Ne ponieważ każde z nich było tam wcześniej i wydawało się idealną miejscowością na bezpiecznie zakotwiczenie na jakiś czas. Najgorętszy miesiąc w Wietnamie to kwiecień, i właśnie wtedy autor rozpoczyna swoją opowieść. Azjatyckie poranki zaczynają się zdecydowanie wcześniej niż europejskie bo później upał jest całkowicie nie do wytrzymania lub spada wielogodzinny deszcz. Tak naprawdę jednak Sajgon nigdy nie śpi, zawsze w nim coś się dzieje, a ulice są pełne ludzi. Sposób przekazywania przez autora informacji jest bardzo prosty, używa potocznego języka, nie stara się niczego ubarwiać ani negować. Czytelnik czuje się trochę jak w czasie słuchania opowieści bajarza, mając jednak świadomość prawdziwości jego historii. Dzięki temu bardzo szybko stajemy się współuczestnikami ukazywanych zdarzeń i poznajemy nowe miejsca przez pryzmat tego, co autor przedstawia swoimi słowami, często z użyciem potocznych wyrazów. Muszę przyznać, że zabieg ten sprawdza się w tutaj idealnie i podróż po Wietnamie, w ten sposób przeżyta, dostarczy czytelnikowi mnóstwa wrażeń.
   Andrzej Meller pisze dowcipnie, starając się być biernym obserwatorem, lecz jego komentarze są ogromnie trafne i pisane nieraz z lekką ironią. Interesujące fotografie wspaniale ilustrują treść i są jej świetnym uzupełnieniem. Nigdy nie planowałam podróży do Wietnamu, jednak po tej lekturze moja ciekawość ogromnie wzrosła, tym bardziej, że dowiedziałam się, że mnóstwo Polaków mieszkających w Holandii taki właśnie kierunek na wypoczynek wybiera. Na razie jednak musi mi wystarczyć takie literackie spotkanie z ta obcą kulturą, monsunowym klimatem, fantastyczną kuchnią, zarówno jasnymi jak i ciemnymi stronami jej zakątków, interesującymi mieszkańcami.
   „Czołem, nie ma hien” to reportaż niesamowicie barwny, szczery i ogromnie szybki, ponieważ autor podaje ogrom wiadomości w tempie lotu zwiadowczego F-14. Robi to jednak w taki sposób, że czytelnik podróż tę przeżywa w stanie idealnie nienaruszonym, bogatszy o mnóstwo doświadczeń. Myślę, że to fantastyczna lektura na lato, zwłaszcza dla tych, którzy najlepiej lubią go spędzać we własnym fotelu. Zdecydowanie polecam !!

Anh Lee to jak to będzie - „Przepraszam, gdzie jest ulica z zupą i prostytutkami?”

- Ależ to bardzo proste, anh Andrzej: Pho, pho va pho o dau – bez zająknięcia wyjaśnia nasz nauczyciel”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz