Młode małżeństwo ma możliwość odziedziczyć bajeczny spadek. Jednak by tak się stało, trzeba wypełnić pewne warunki zaznaczone w testamencie. Jakby tego było mało, czas, w którym mają być one spełnione jest ściśle określony i potencjalni spadkobiercy mają go coraz mniej. Wyjścia są dwa; albo wezmą się do roboty, albo cały spadek przejmie kościół i pośrednio ksiądz, który regularnie odwiedzał starszą panią z posługą chrześcijańską, za każdym razem wychodząc z czekiem na dotację parafii. Obie strony marzą o przejęciu spadku, i zaczynają chwytać się sposobów niekoniecznie zgodnych z prawem. Powstaje skomplikowana komedia omyłek, w rezultacie której okazuje się, że potencjalnych morderców jest więcej niż niedoszłych ofiar. Wszyscy są obserwowani, ścigani, a połowie bohaterów grozi śmiertelne niebezpieczeństwo.
Ogromnie wartka akcja, ciekawa zagadka, lekko ironiczny sposób przedstawiania wielowątkowej fabuły to na pewno największe plusy tej powieści. Autor posługuje się specyficznym językiem, który bawi i ukazuje rzeczywistość w krzywym zwierciadle, przez co powieść czyta się znakomicie. Interesujący główni bohaterowie, małżeństwo Donków jak i cała plejada drugoplanowych np. Patryk Harris, Tygrys Złocisty czy Basieńka (och, dżemik z mirabelek, uwielbiam) są postaciami nieszablonowymi, charakternymi, które umiejętnie mieszają w fabule do tego stopnia, że w pewnym momencie wydaje się, że i one nie nadążają za biegiem wydarzeń.
Osobiście przeszkadzały mi trochę tajemnicze siostry zakonne, uważam, że powieść fantastycznie obroniłaby się bez nich, i ten jakże amerykański akcent nie był konieczny. Co prawda dodały niewątpliwego kolorytu fabule, lecz dla mnie nic ciekawego nie wniosły oprócz elementów humorystycznych. Miały sporo na sumieniu, również w Polsce nieźle nabroiły, dlatego myślę, że zyskały sympatię niejednego czytelnika.
Kto w rezultacie otrzyma niebotyczny spadek i co kryje się za płytkami w łazience? Czy mordercze plamy małżeństwa Donków powiodą się ?
„Jak cię zabić, kochanie” spełnia wszystkie warunki dobrej lektury na lato. Ciekawa intryga, wciągająca fabuła, pochłaniają czytelnika bez reszty. Dodatkowo autor naprawdę postarał się i skutecznie wyprowadza czytelnika w pole, miesza mu w głowie, podsuwa kilka rozwiązań, które w rezultacie okazuje się, że nimi się są. A wszystko to okraszone humorem i pewną dozą ironii. Polecam!
„Jak cię zabić, kochanie” spełnia wszystkie warunki dobrej lektury na lato. Ciekawa intryga, wciągająca fabuła, pochłaniają czytelnika bez reszty. Dodatkowo autor naprawdę postarał się i skutecznie wyprowadza czytelnika w pole, miesza mu w głowie, podsuwa kilka rozwiązań, które w rezultacie okazuje się, że nimi się są. A wszystko to okraszone humorem i pewną dozą ironii. Polecam!
Świetna lektura na każdy czas - na letni wypoczynek, czy też na zimowy wieczór. Polecam!!!
OdpowiedzUsuń