wtorek, 29 listopada 2016

Świąteczna kafejka - Prowse Amanda



           
     Święta kojarzą mi się zawsze ze śniegiem, sankami, zapachem jodły. Gdy wzięłam do rąk „Świąteczną kafejkę” pomyślałam – w Australii, bez mrozu i lepienia bałwana ?? Na dodatek okazuje się, że przedświąteczny czas dla głównej bohaterki nie jest radosny. Umiera jej największy przyjaciel – mąż Peter. To on był dla niej towarzyszem codzienności, niby ich wspólnej, a jednak takiej, gdzie każde z nich miało kącik na swoją prywatność. Bea w wieku pięćdziesięciu trzech lat zostaje wdową, na szczęście ma ukochane miejsce, swoją kawiarenkę, pełną bibelotów zbieranych latami, które razem z pracownikami tworzą zakątek, do którego ma ochotę się wracać. I właśnie jego właścicielka dostaje niespodziewany list z dalekiej Szkocji, który nie tylko staje się przyczyną natłoku przytłaczających wspomnień lecz również motywacją na bliską przyszłość. Jaką tajemnicę ukrywa Bea, dlaczego odczuwa poczucie winy po śmierci męża? Dlaczego wspomnienia dzieciństwa syna, oprócz niesamowitej tęsknoty, powodują ból ?
Tu nic nie dzieje się szybko. Świat głównej bohaterki z pozoru tak uporządkowany, naprawdę stoi na wulkanie jej ukrytych emocji. Co prawda stara się jak może aby zapomnieć o przeszłości, nie dopuszcza do siebie cały czas wspomnienia o swoim wielkim uczuciu, uważając, że tak powinno być, że to co kiedyś było, powinno zostać przykryte rzeczywistością. Po śmierci męża, najlepiej czuje się w towarzystwie wnuczki Flory, co prawda przeżywającej ogromne dylematy dorastania, lecz jakże otwartej na świat. I to z nią wyrusza do zasypanego śniegiem Endyburga, który kusi swoim magicznym, świątecznym wyglądem. Czy dla obu z nich będzie to podróż życia?
  „Świąteczna kafejka” to zarówno powieść o tęsknotach, które latami chowane domagają się uwolnienia jak i o skomplikowanych rodzinnych związkach, pełnych niedomówień i tajemnic. Świąteczny klimat spełnia tu podwójną rolę ponieważ ma zarówno tworzyć atmosferę, która pozwoli na usprawiedliwioną lawinę wspomnień, jak i motywować do działań, na jakie w innej sytuacji bohaterka mogłaby się nie zdobyć.
  Święta z reguły są przyczyną naszej lekkiej melancholii, chwilami, gdy na pewne sprawy patrzymy przez pryzmat wzruszeń. I taka właśnie jest ta powieść, niby z pozoru statyczna i spokojna, a równocześnie dostarczająca mnóstwa pozytywnych emocji. Zdecydowanie warto wyruszyć wraz z bohaterką w podróż by poznać i tę drugą stronę świątecznych chwil. Serdecznie zapraszam.

1 komentarz:

  1. W tej książce zadziwia to, że z pozoru tak banalna historia, może okazać się czymś zupełnie innym :)
    Mnie najbardziej urzekło przedstawienie zupełnie odmiennej rzeczywistości, bez żadnego kolorowania, no i oczywiście tak 'poważne' problemy Flory :)
    Zapraszam do mnie, www-the-books-in-the-rye.blogspot.com, gdzie znajdziesz moją opinię na temat Świątecznej kafejki.

    OdpowiedzUsuń