sobota, 14 stycznia 2017

Ścieżki nadziei - Richard Paul Evans

     „Im dłużej trwa nasza podróż przez życie, tym częściej myślimy o tych, którzy podróżowali przed nami i wytyczali drogę”.
    „Ścieżki nadziei” to tom kończący cykl „Dzienniki pisane w drodze”, w których główny bohater, po śmierci ukochanej żony, wyrusza sam w pieszą podróż przez całą Amerykę. Ma pomóc mu to w odpowiedzi na wiele pytań o sen życia, cierpienia, jak i w jakiś sposób podziałać terapeutycznie. Przebył wiele kilometrów, spotkał ludzi, którzy zmieniali jego sposób widzenia świata, doświadczył zarówno dobra jak i przykrości, kilka razy przebywał w szpitalu,. Z każdym przebytym kilometrem odzyskiwał nadzieję, jak i wiarę w to, że to, co nieuniknione, wcale nie musi nieść ze sobą tylko smutku i rozpaczy a za każdym zakrętem może zdarzyć się coś, co całkowicie zmieni tor życia.
Nie byłam miłośniczką tej serii, co prawda czytałam wszystkie tomy, lecz nie podzielałam entuzjazmu innych czytelników. Ciekawa jednak byłam jak autor zakończy dzieje Alana, czy da mu życiową szansę i pozwoli powrócić do stabilniejszego, bardziej osiadłego życia. Jak to jednak często bywa, los postanowił on na drodze głównego bohatera położyć jeszcze więcej przeszkód i przedłużyć jego podróż. Cały czas pełen pytań i wewnętrznych rozterek dowiaduje się o ciężkiej chorobie swojego ojca. Przerywa wędrówkę, by być blisko niego. Nastaną dni pełne emocji lecz i pewnych podsumowań. Okaże się, że ten przystanek pozwoli Alanowi na jeszcze lepszą analizę swojego życia i niespodziewanie odkryje on pewną zależność pomiędzy uczuciem rodziców, a jego własną wędrówką. Ważnym elementem pewnej układanki będzie tworzone przez jego ojca drzewo genealogiczne. Poznana w ten sposób dokładna historia rodziny zmniejszy dystans pomiędzy nimi i pozwoli na większe zrozumienie.
„Czasami nasze troski przytłaczają nas tak bardzo, że nie dostrzegamy ciężarów, pod którymi uginają się ludzie wokół nas.”
  „Ścieżki nadziei” według mnie to najlepszy tom historii Alana Christoffersena. Wbrew istnieniu pewnego napięcia spowodowanego chorobą, jest w nim jakiś spokój , który pozwala na jeszcze bardziej osobiste przeżywanie historii wraz z głównym bohaterem. Autor ogromnie umiejętnie wciąga czytelnika w losy rodziny, w których mężczyźni zdecydowanie mieli problem z okazywaniem uczuć. Staje się to pewną wskazówką dla głównego bohatera, który dzięki temu zaczyna rozumieć postępowanie najbliższych. Czy pomoże mu to w umiejętności rozróżniania swoich emocji? Autor zabiera nas w daleką podróż pełną lęków i niepokoi, której koniec cały czas pozostaje wielką niewiadomą a historię pełną zakrętów i wybojów stara się skierować na prostsze i łatwiejsze drogi, ale sam główny bohater zdecydowanie wybiera te trudniejsze.
Nie sposób nie zgodzić się z wieloma przemyśleniami głównego bohatera czy też z jego jakże trafnymi często spostrzeżeniami. I mimo że go nie polubiłam, wielokrotnie w myślach przytakiwałam mu lecz również miałam ochotę szepnąć mu na ucho pewne wskazówki. A jak zakończy się jego podróż?
Zapraszam do lektury, w której czas gra zdecydowanie główną rolę, a przeszłość cały czas podąża za przyszłością a emocje usiłują schować się głęboko do plecaka. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz