Czy mając trzynaście lat można
zostać samemu w domu? Oczywiście nie piszę tutaj o paru
godzinach, lecz o czasie znacznie dłuższym, kilkudniowym. Która
matka zdecydowałby by się, zostawić swojego syna na tydzień
samego, z niewielką ilością pieniędzy i jedzenia, a sama wybrała
by się w podróż do Hiszpanii?
Joe z początku czuje się oszołomiony
tą informacją. Czy da sobie radę i dlaczego tak właściwie nie
może jechać razem z mamą i jej partnerem?
Gdy pomyśli jednak o korzyściach, są
ferie, może grać na konsoli ile chce, spać tak samo, robić co
chce i nie słuchać uwag na swój temat, to tak właściwie to
siedem dni to bardzo krótko i na pewno bardzo szybko przelecą. I
tak pogoda nie nastraja do spacerów, szybko robi się szaro, siedem
dni minie migiem.
Jak myślicie drodzy czytelnicy, czy
faktycznie kolejne dni będą takie jak przyzwyczajono nas w filmie
„Kevin sam w domu” czy też okażą się pełne emocji i zdarzeń
niekoniecznie pozytywnych?
Muszę przyznać, że powieść ta
zaskoczyła mnie bardzo dużą ilością zawartych w niej problemów.
Tutaj nie chodzi tylko o trzynastoletniego chłopca, który walczy ze
swoimi emocjami i przez cały czas głównie zajmuje się
przemyśleniami na temat swojej rodziny. Analizuje więź z matką,
ocenia jej partnerów, wraca do chwil, kiedy było naprawdę źle.
Docenia jej starania, czuje jednak ogromny smutek za tym co było, za
czasem, kiedy wcale nie było bogato lecz bezpiecznie i spokojnie.
Autorka oprócz postaci głównego bohatera bardzo przekonująco
przedstawia lokatorów kamienicy, w której mieszka chłopiec.
Sąsiad, kierowca autobusu, jego przyszywana wnuczka, Polki, to
wszystko osoby ogromnie autentyczne, świetnie „podglądnięte” w
ich codziennych , często ogromnie jałowym życiu.
„Joe sam w domu” to opowieść o
szybkich dojrzewaniu, o tolerancji wobec innych , o ogromnej sile
pierwszej miłości. O wszechmocnym uczuciu, które powoduje, że
wszystko wydaje się do przeżycia, byleby tylko była koło nas ta
jedna osoba. To również opowieść o matczynej miłości,
niejednokrotnie ogromnie zawiłej, pełnej niespodziewanych zakrętów
lecz i wspólnych dróg. Ta niewielka w sumie książeczka, zbudowana
na kontrastach, wzbudziła we mnie ogrom emocji i zmusiła do długich
przemyśleń. Ukazała mi również pewien schemat życia
biedniejszych warstw społecznych w bogatych miastach Anglii.
Jest to powieść na pewno
nieszablonowa, pełna skrytych emocji i młodzieńczych uczuć.
Zdecydowanie polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz