czwartek, 6 lipca 2017

Kroniki z życia ptaków i ludzi - Aida Amer


   Jeden dom, dwie rodziny. Dwa różne światy połączone jednym miejscem. Czas, który niekoniecznie sprzyja wędrówkom, a jednak jest pełen dróg i prób znalezienia własnego miejsca na ziemi. Opowieść pełna zapachu ziemi jak i jej świadomej obecności w codziennym życiu. I one, ptaki, nad głowami, w zakamarkach dachów, w gniazdach na drzewach, na polach. Będące również cichymi bohaterami nadchodzących zmian i poszukiwań własnej tożsamości. Opowieść o rodzinie Sztulmowskich i o Stulmaherów, to historia o szukaniu szczęścia w czasach, kiedy fałsz jest na porządku dziennym, a nie do końca wiadomo, kogo można nazwać prawdziwym bohaterem. Nostalgia przeplata się tutaj z nieszczęściem, a rytm życia wyznacza natura, która nigdy nie zdradza i swoją pewną cyklicznością daje poczucie bezpieczeństwa.
   Muszę się przyznać, że nie od samego początku zachwyciłam się lekturą. Przeszkadzały mi krótkie, jakby informacyjne zdania, pewien natłok informacji, gubiłam się w losach bohaterów. Gdy jednak spokojnie przerzucałam następne strony, powoli przestałam szukać pewnego rytmu i podałam się narracji. I bardzo dobrze, bo inaczej na pewno przeoczyłabym to co istotne w fabule, szukając podwójnych znaczeń zamiast skupić się na tu i teraz. Ciekawym doświadczeniem było razem z autorką przystanąć i popatrzyć na pewną wielowymiarowość życia i jego zależność od natury. Aida Amer przypomina, że to, co jest naprawdę stałe, co daje naszemu życiu pewną cykliczność, to jest zawsze to, na co naprawdę nie mamy żadnego wpływu. Gdy coś okupione naszym smutkiem się kończy, nastaje czas kiedy nowe puka do drzwi. Tylko my sami musimy go nie przeoczyć, zaprosić i wpuścić, bo odprawione, może dłuższy czas nie chcieć zostać naszym gościem.
    Tu nie ma głównych bohaterów, każdy jest ważnym elementem opowieści, i jak szare kopciuszki przypominają, że ogromnie ważne jest poczucie bezpieczeństwa i nie istotne, kto może w jego uzyskaniu pomóc, najważniejsze by efekt pozwolił by smutek rozwiał się nad łąkami.
Troszkę zabrakło mi dokończenia pewnych wątków, głównie związanych z postaciami, lecz myślę, ze daje to autorce uchyloną furtkę na rozwinięcie historii.
   Czas, który spędziłam razem z bohaterami, z otaczającą ich naturą, zależnościami, wyciszył mnie i pozwolił na odpoczynek. I za to autorce bardzo dziękuję. Zdecydowanie polecam




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz