środa, 4 kwietnia 2018

Jeszcze więcej nieboszczyków, czyli śledztwo z pazurem - Małgorzata J. Kursa

 
    Ostatnio zdarzało mi się, że brałam do ręki nowość wydawniczą, chwaloną gdzie się da, a ja już na pierwszych stronach prawie potykałam się o zdania, które wydawało mi się, że są nie tylko źle skonstruowane, co kompletnie w odbiorze „suche”. Dlatego zdecydowanie wolę sięgać po książki autorów, które nie dość, że czyta się płynnie, to i fabuła w nich płynie wartko jak rzeka wiosną. A takie właśnie są powieści pani Małgosi Kursy. Z kotem Belzebubem miałam już przyjemność poznać się, nie da się ukryć, że mocno wtedy mnie zaintrygował, dlatego zaciekawiona, co mógł jeszcze wykombinować, sięgnęłam po drugi tom jego detektywistycznych poczynań. I już na wstępie okazuje się, ze biedaczek totalnie się nudzi. Domownicy zapracowani, nie mają na nic czasu (zwłaszcza na hołubienie pupila), toteż postanawia nie dość, że obrazić się, to pokazać państwu kto tutaj rządzi. Robi to w iście spektakularny sposób, niestety nie daje to takich rezultatów jak sobie wymarzył. Na szczęście zaczyna poznawać smak ogródkowych spacerów i tak właściwie od tego wszystko się zaczyna. Od strony kota oczywiście, bo tak naprawdę historia ma początek w momencie kiedy w Kraśniku ginie Bożena Szklarska, żona szewca. Nikt by nie przypuszczał, że da to początek morderstwom, w których ogromną rolę odgrywa kolor różowy. Autorka stara się zmylić czytelnika, tak jak i morderca policję, lecz uważni dość szybko rozwiążą zagadkę kryminalną i bardzo dobrze, bo mogą wtedy skupić się na fantastycznych dialogach, które czyta się z ogromną przyjemnością. Towarzyszy temu parskanie śmiechem, chichranie się i wydawanie z siebie nieartykułowanych dźwięków, toteż nie polecam czytania w środkach komunikacji. Autorka to niesamowity obserwator codzienności, która w jej oczach nabiera dodatkowych atutów, toteż jej opisy nie mają sobie równych. Czytelnik jest w stanie idealnie wyobrazić sobie każdy przedstawiony przedmiot czy też sytuację, dzięki czemu czuje się jakby sam uczestniczył w trwającym śledztwie. U mnie skończyło się to na nagłym wynajdowaniu wokół siebie różowych przedmiotów, na które szczerze, do tej pory faktycznie nie zwracałam uwagi. Trzeba przyznać, że pomysł autorki, skąd u Belzebuba bierze się taka namiętność do wyszukiwania nieboszczyków jest dość nietypowy, lecz daje świetne rezultaty, robi on to w sposób wprost perfekcyjny. Biedni policjanci, ręce pełne roboty, na dodatek mają nowego szefa, więc jak nic wypadało by się wykazać. A tu - różowa d..a. Wszystkie poszlaki okazują się niewłaściwe ale co się dziwić jeśli szewc ma na nazwisko Szklarczyk a szklarz Kopytko? Toż to paranoja jakaś!
Całości dopełniają coraz bardziej duszny, małomiasteczkowy klimat, sympatyczni główni bohaterowie i tajemniczy ciucholand w centrum miasta.
   „Jeszcze więcej nieboszczyków, czyli śledztwo z pazurem” to powieść,w której co prawda wątek kryminalny gra główną rolę, lecz powinna spodobać się też miłośnikom książek obyczajowych. Lekka i przyjemna, pełna optymizmu, mimo obecności w fabule wielu nieboszczyków. Czy policjanci zostaną skutecznie wyprowadzeni w pole, zmuszając Belzebuba do działania?
Zapraszam do lektury, świetna zabawa gwarantowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz