piątek, 11 kwietnia 2014

Dziewczynka z balonikami - Agnieszka Turzyniecka (przedpremierowo )

     Marlena mieszka w Niemczech już od dziesięciu lat. Zmaga się jednak z depresją , z którą od dłuższego czasu nie daje sobie sama rady, a tabletki przepisane przez lekarzy nie działają skutecznie. Daje sobie szansę, sama zgłasza się do szpitala na leczenie, mając nadzieję na rychłą pomoc. Zdziwiona jest wystrojem budynku, który wewnątrz wygląda jak jakieś sanatorium. Naprawdę myśli, że pobyt tutaj pomoże jej na tyle, że będzie mogła funkcjonować normalnie, bez ataków paniki czy też mani. Z każdym dniem traci jednak nadzieję, przepisane leki absolutnie nie pomagają a proponowane leczenie:psychoterapia , różnego rodzaju zajęcia plastyczne i ruchowe nie spełniają jej oczekiwań. Z każdym dniem czuje się gorzej, jej wołanie o pomoc jest jakby ignorowane przez pielęgniarki i lekarzy. Nie czuje potrzeby życia, wszystko dla niej nie ma już sensu próbuje popełnić samobójstwo..

   Zaburzenia afektywne dwubiegunowe, powszechnie nazywa się chorobą maniakalno-depresyjną. Mania w przypadku bohaterki dopada ją zawsze w momencie, gdy kończy się jakiś ważny rozdział w jej życiu : jest czas matury, czy rozstaje się z chłopakiem. Nie radzi sobie w trudnych sytuacjach, od razu odzywa się u niej choroba.
Czy ludzie rodzą się ze skłonnością do depresji czy też mogą jej się nabawić z jakiegoś konkretnego powodu? Marlena za swoją chorobę obwinia matkę, jej dogadywanie, ze jest za grupa, głupia i do niczego. Matkę która prowadzi ją jako nastolatkę do lekarza i prosi o coś, aby pomogła córce schudnąć. Otrzymany lek jest rewelacyjny. Marlena chudnie w oczach, lecz równocześnie traci chęć do życia. Specyfik ma działanie uboczne, może powodować depresję. Nikt nic nie zauważa, nie widzi wołania o pomoc młodej dziewczyny gdy ta się cyklicznie tnie. Jest pozostawiona zupełnie sama sobie.
Wielki sukces autorki jest taki, że czyta się tę powieść zupełnie tak, jakby to nie była fikcja tylko zapis faktów. Czytelnikowi wydaje się, że każdy dzień który przeżyła Marlena to najprawdziwsza prawda. Całe leczenie przedstawione jest bardzo realistycznie i w tak przekonujący sposób , że złościmy się gdy lekarz nie słucha głównej bohaterki, czy mamy ochotę krzyknąć na pielęgniarki jak ma grypę żołądkową a one po prostu jej nie wierzą.
Wstrząsnęła mną ta książka. Jak trudne okropnie jest życie z depresją ,gdy leki są nie dopasowane i nie ma się chęci do życia. Bohaterka kilka razy ma zmieniane leczenie, aby odniosło choć minimalny sukces. Dużą rolę odgrywa jednak psychoterapia i odpowiedni człowiek ją prowadzący. Bohaterka nigdy nie wie jaki nastrój przyniesie następny dzień lecz stara się, walczy. Pragnie wrócić do normalności.
Najbliżsi nie za bardzo pomagają. Dla nich to lenistwo – weź się do roboty – mówią. Czy Marlena da radę ? Czy zaświeci w szarościach jej dnia słońce? Czy da radę uporządkować relacje z toksyczną matką ?
Autorka wykonała ogrom pracy. Nie dość, że podjęła się bardzo trudnego, napisałabym niekomercyjnego tematu, to świetnie sobie z nim poradziła. Zaczynając czytać bałam się, czy powieść jako jednak w jakiś sposób monotematyczna szybko mnie nie zmęczy. Nie pozwoliła mi na to autorka , która z każdą stroną powieści podsyca ciekawość – jak ta smutna historia dalej się potoczy.
Książki nie można zaliczyć do łatwych, miłych i przyjemnych. Dotyka za wiele problemów społecznych. Czytelnik w niektórych miejscach dostaje lekko po głowie , gdy myśli -no coś się ruszyło u Marleny, już będzie lepiej. Nie ma lepiej, jest ogromnie trudna walka z chorobą, z rozrachunkiem przeszłości, próbą zamykania pewnych części życia. Szukanie pomocy u najbliższych i żal gdy się jej nie dostaje..
„Dziewczynka z balonikami” to ważna powieść. Niewielka forma a głęboka treść. Warto poznać Marlenę aby w razie potrzeby rozumieć depresję i umieć komuś – nie zaszkodzić. Takich ludzi , którzy walczą z tym problemem sami, jest niestety wokół nas coraz więcej.
Nie pozwólmy im na samotność.
Polecam.



Data premiery 16.04.2014
Autorce ogromnie dziękuję za egzemplarz do recenzji.








1 komentarz:

  1. To lektura naprawdę warta uwagi, właśnie jestem świeżo "po".

    OdpowiedzUsuń