Zdecydowanie nie mogłam doczekać się tego tytułu. Po przeczytaniu pierwszej części serii „Tajemnice Luizy Bein” długo złościłam się na siebie, że znów zabrałam się za książkę, której dalszy ciąg ma zostać dopiero wydany. Niby stanowi on zamknięta całość ale pytania co, kto i jak- cisną się do głowy. Ile to razy mówiłam do siebie, że będę spokojnie czekać i czytać już wszystko w całości. Niestety kompletnie nie potrafię jednak posłuchać głosu rozsądku i cierpię potem katusze, ciekawość mnie zżera i układam w głowie ciąg dalszy, który oczywiści później okazuje się zupełnie inny niż wymyśliła autorka. W tym tomie bohaterowie – Klara i Jakub przygotowują wartenborski pałac na przyjęcie pierwszych gości, pilnują by wszystko było zapięte na ostatni guzik. Pracy jest mnóstwo bo przekształcenie go, by mógł pełnić rolę hotelu, było wyzwaniem nie lada. Jest to czas pełen niepokoju, jak przyszli, bardzo różni goście go przyjmą, co w ostatnim momencie okaże się nie tak? Już na samym początku autorka ukazuje czytelnikowi bardzo interesującą galerię postaci, jest tu pisarz szukający spokojnego miejsca do pracy, emerytowany architekt, Matylda – młoda kobieta, państwo Róża i Stefan Pastewni, którzy od samego początku starają się o konflikt, starsze niemieckie małżeństwo Rita i Feliks Schmidt i wędkarze, którzy o ironio nie jedzą ryb. Ważnymi gośćmi są również państwo Beinowie z dziećmi – trzyletnim Busiem i siedmioletnią Rosalie. Żeby rodzice mogli trochę wypocząć, dziećmi ma zająć się niania Liska. Mieszanka osobowości iście wybuchowa, lecz czy faktycznie wszyscy są tymi za kogo się podają? Czy ich pobyt w tym miejscu to czas wypoczynku czy też
sprowadza ich do tego miejsca zupełnie coś innego? Czas ten dla Klary jest niebywale trudny. Nie dość, że nie czuje się najlepiej, to zaczyna zauważać pewne mankamenty w związku i to, że na pewne sprawy mają z Jakubem zupełnie inny pogląd. Wszystko to powoduje, że jej poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa zaczyna się lekko chwiać, pomimo solidnych murów dopiero co odrestaurowanego pałacu. Całkowitym szokiem staje się jednak zaginiecie Rosalie wraz z nianią. Czy jedyny świadek Buś (Albert) cokolwiek widział? Jak w ciągu dnia z kuchni, może ktoś kogoś niezauważalnie uprowadzić? Czy niania była z kimś w zmowie czy też jest porwana? Autorka poprowadzi śledztwo w oryginalny sposób, gdzie wskazówki mogą wydawać się lekko nierealne, a ciekawość ogromnie wzmogą zdjęcia małych dziewczynek, czy też porozbijane słoiki w piwnicy. Mnie ogromnie interesowały płatki róż na okładce, które okazały się interesującym elementem nie tylko łamigłówki.
Wydaje mi się że i łatwiej będzie powiązać wszystkie wątki , jeżeli czytelnik zapozna się z pierwszą częścią, ponieważ jednak pewne rzeczy mogłyby wydać się nie do końca zrozumiałe. Ogromnie jednak ciesze się, że autorce również w tym tomie udało się mnie całkowicie zaskoczyć i wyprowadzić na manowce. W powieści widać ogromną dbałość o szczegóły, wydawałoby się nieraz tak nieistotne, a w rezultacie pełniące ważną rolę . Autorka fantastycznie łączy różne wątki fabuły a ujawniana przez nią po troszeczku tajemnica jest tak zajmująca, że nie sposób robić sobie przerwę w czytaniu. Widać ogromne przygotowanie do napisania tej powieści, zarówno pod względem historycznym jak i bardzo ciekawej samej konstrukcji , połączenia powieści obyczajowo- psychologicznej z elementami prozy zarówno sensacyjnej jak i przygodowej. Efekt jest znakomity, wspaniała równowaga, dzięki której momentalnie jesteśmy jako czytelnicy wciągnięci w wir wydarzeń, czasem lekko przerażających lecz okraszonych humorem, którego tak właściwie nie spodziewałam, a który świetnie tutaj się sprawdza.
Większość z nas swoje sekrety trzyma głęboko w osobistych szufladkach. Zapewniam jednak, że warto poznać te usnute w fabule przez autorkę, zaskoczenie gwarantowane!
Za możliwość napisania recenzji
bardzo dziękuję wydawnictwu „Nasza Księgarnia”.