Dziękuję wszystkim uczestnikom konkursu, Wasze odpowiedzi były ogromnie ciekawe i bardzo trudno było mi wybrać jednego zwycięzcę. Wykazaliście się ogromną kreatywnością a argumentacja była jak najbardziej przekonywująca:) Ponieważ wybór jednej osoby graniczył z cudem, po wielkich trudach i zmaganiach ogłaszam, że zwyciężyły panie Marlena i Martyna. Proszę czekać na wiadomość!! Wszystkich, którym nie udało się tym razem, serdecznie zapraszam niebawem na konkurs świąteczny.
sobota, 28 listopada 2015
wtorek, 24 listopada 2015
Opowiem ci, mamo, skąd się bierze miód - Katarzyna Bajerowicz, Marcin Brykczyński
Jako rodzice staramy się poświęcić
swoim pociechom jak najwięcej uwagi. W pewnym momencie nadchodzi
czas, kiedy chcemy dziecko zainteresować i zacząć poszerzać jego
wiedzę o otaczającym go świecie. Jeśli jest ono wielbicielem
miodku jak Kubuś Puchatek, wspaniale podsunąć mu książkę o
życiu pszczół i procesie powstawania tego pysznego produktu jakim
jest miód. Dzieci z reguły uważają pszczoły za coś
niebezpiecznego, przed czym trzeba uciekać i chować się. Z drugiej
strony to co budzi zagrożenie, w tajemniczy sposób jeszcze bardziej
je przyciąga. Zdecydowanie warto wtedy sięgnąć po bajkę z serii
„Opowiem ci mamo”, która pomoże w zrozumieniu całego,
długiego procesu wytwarzania miodu. Największym atutem tej książki
są wspaniałe ilustracje Katarzyny Bajerowicz, pełne detali,
przyciągające wzrok kolorami, dzięki którym dziecko może tworzyć
własne, niepowtarzalne historie. Ogromnie podoba mi się to, że
artystka podeszła do tematu z pewnym humorem, dlatego też, odbiorcą
książki może być dziecko zarówno dwuletnie jak i uczeń szkoły
podstawowej.
Mnie urzekły barwy, zwłaszcza przemijającego lata,
rozbawiły rozkładane i wietrzone poduszeczki na kwiatach i pełen
uroku konik polny grający na wiolonczeli. Dzieci mogą wyszukiwać
na obrazku opisane kwiaty jak i rozwiązywać związane z nimi
zagadki. Ważnym uzupełnieniem ilustracji są teksty Marcina
Brykczyńskiego. Napisane prostym językiem lecz zawierają w sobie
mnóstwo ciekawych informacji. Wbrew pozorom książka zawiera dużo
wiadomości dotyczących życia pszczół, ich budowy, pewnej
hierarchii jak i ogromu pracy jakiej muszą włożyć aby powstał
miód. Jest tu również część, która niektórym dzieciom spodoba
się najbardziej. Tworzenie swojego własnego ogrodu dla pszczół,
to na pewno będą pracowite chwile. Lepiej zawczasu zaopatrzyć się
w odpowiednie materiały; bibułę, opakowania po jajkach
niespodziankach aby pracę można było zaczynać od razu.
Dni stają się coraz krótsze, szybko
robi się szaro i ponuro. Książka ta jest świetnym antidotum na
jesienne nastroje ponieważ stanowi ogromnie ciepłą i barwną
pozycję. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć, przecież każdy z
nas chciałby mieć w domu odrobinę lata w te chłodne zimowe dni.
poniedziałek, 23 listopada 2015
Opowiem ci, mamo, co robią samoloty - Marcin Brykczyński, Artur Nowicki
Seria „Opowiem Ci Mamo” wydawnictwa
Nasza Księgarnia zawsze przyciągała mój wzrok. Jednak gdy
zobaczyłam książkę o samolotach, moja radość nie miała granic,
akurat szukałam prezentu dla niespełna trzylatka, który uwielbia
bajki o wszelkiego rodzaju pojazdach. I ta właśnie książka to
jest idealny strzał w dziesiątkę, Głównym bohaterem autor
uczynił małą Wilgę, czteromiejscowy samolot wielozadaniowy, który
w wielu sytuacjach sprawdzał się znakomicie. Tutaj dodatkowo jest
niezwykle sympatycznym i pożytecznym pojazdem. Artur Nowicki,
ilustrator postarał się aby wszystkie przedstawione samoloty były
niepowtarzalne i miały swoją duszę. Wielobarwne, z wieloma
szczegółami, przyciągają wzrok młodego czytelnika, a dokładne
oglądnięcie każdej strony wymaga czasu i absolutnie nie jest to
sprawa na jeden raz. Pełna humoru bajeczka ćwiczy
spostrzegawczość, uczy pewnego skupienia Każdej stronie
towarzyszy wesoła historyjka dodatkowo poszerzająca wiadomości o
latających maszynach i ich funkcjach. Mamy tu np. straż pożarną,
wojsko, samolotowe modele, helikoptery tak użyteczne do pomocy w
mieście. Można wyszukiwać różniące ich szczegóły, jak i
myśleć o wędrówce w kosmos.
Książka ma grube, mocne strony, co
jak wiadomo pozwoli na jej lepszą wytrzymałość przy setnym
oglądaniu. Musze się przyznać, że i sama nie czytałam jej raz
czy dwa..Ogromne cieszę się, że twórcy książek dla najmłodszego
czytelnika coraz bardziej zaskakują i dostarczają lektury na tak
wysokim poziomie. Bajka jest przeznaczona dla dzieci w wieku od 2 do
6 lat, jednak przedział ten jest bardzo płynny. Mój 9 letni syn
spędził przy niej wiele czasu, zasypując mnie gradem pytań,
zmuszając przy tym do poszerzenia wiedzy na temat samolotów. Coś
pod nosem mówił o mojej ignorancji, ale myślę, że teraz
zdecydowanie bardziej podciągnęłam się z zadanego tematu.
Największa jednak zaletą tego wydania jest, że pomimo
wielokrotnego oglądania stron, nasza ciekawość nie maleje i za
każdym razem wypatrujemy nowe szczegóły, które wcześniej
umknęły. Jeśli wasze dziecko jest ciekawe świata, lubi wesołe
historie, to czas spędzony przy oglądaniu samolotów na długo
utkwi mu w pamięci. Chwile, które spędzicie razem to nie tylko
świetna zabawa lecz i pogłębianie wzajemnych relacji. Zdecydowanie
polecam jako świetną lekturę na długie zimowe wieczory.
sobota, 21 listopada 2015
Tajemny ogród dla wtajemniczonych. Książka do kolorowania z wyrywanymi kartkami - Johanna Basford
Niejednokrotnie w moim życiu bywały
chwile, że ogromnie zazdrościłam wszystkim mającym zdolności
plastyczne. Moje rysunki zawsze przypominały to samo, przez wiele
lat wyglądały tak samo i niczym praktycznie nie różniły się.
Zdobywając z ciężkim trudem ocenę dobrą z plastyki, wydawało mi
się, że nigdy nie sprostam czemuś, czego zrobienie wymagało by
zdolności manualnych. Oczywiście, nic bardziej mylnego, szybko
okazało się, że można robić ładne rzeczy (np. hafty, czy decoupage) niekoniecznie umiejąc rysować. Jakby nie było, pewien
kompleks pozostał mi do dzisiaj. Gdy w moje ręce trafił „Tajemny
ogród” Johanny Basford, pierwsza moja myśl, to było – to jest
właśnie to! Mogę w końcu stworzyć coś, co nie do końca będzie
moją pracą ale w jakiś sposób mogą się również pod nią
podpisać. Tak jak pisałam w recenzji
http://jezyna122.blogspot.com/2015/07/tajemny-ogrod-rysuj-koloruj-przezywaj.html
wydanie to, oprócz wielu zalet, nie do końca było, nazwijmy to,
wygodne w użyciu. Gdy syn chcąc mamie zrobić niespodziankę,
pokolorował obrazek pisakami, zniszczył mi w ten sposób kilka
stron. Teraz już nie ma tego problemu. To wydanie jest zadrukowane
jednostronnie, kartki są zdecydowanie grubsze i mocniejsze. Mało
tego, każda strona tworzy swojego rodzaju niepowtarzalny obraz ,
można go oprawić i powiesić.
Uważam, że jest to całkowity strzał w dziesiątkę. Tutaj każda praca będzie inna, choćbyśmy bardzo starali się, każda będzie na swój sposób unikatowa i po prostu nasza. Johanna Basford wybrała 20 ilustracji, które już w tonacjach czarno-białych ogromnie przyciągają oko, zmuszają do pewnego skupienia się i wyciszenia. Kolorując, każdy z nas może poczuć się choć na chwilę artystą. Autorka podsunęła ogrom możliwości, od nas samych zależy jak potraktujemy swoją pracę, czy z przymrużeniem oka, czy naprawdę do niej przyłożymy się. Jedno jest pewne stworzyła obrazy pełne detali, ogromnie precyzyjne, dała również możliwości do dorysowywania pewnych elementów. Ktoś powie, że kolorowanie to zdecydowanie pośledniejsza sztuka, lub w ogóle nie sztuka. Najważniejszy jest jednak akt pewnego tworzenia obrazu, a dodając mu kolory na pewno nabiera on pewnych specyficznych cech, bliskich wykonawcom, przez co staje się po prostu w jakiś sposób nam drogi. Jest to również świetna wspólna zabawa rodzinna, w której każdy może wykazać się swoimi zdolnościami. Ja na pewno spróbuję, i kto wie, może w końcu na ścianie zawiśnie obraz niekoniecznie mojego autorstwa, lecz na pewno mi bliski.
Uważam, że jest to całkowity strzał w dziesiątkę. Tutaj każda praca będzie inna, choćbyśmy bardzo starali się, każda będzie na swój sposób unikatowa i po prostu nasza. Johanna Basford wybrała 20 ilustracji, które już w tonacjach czarno-białych ogromnie przyciągają oko, zmuszają do pewnego skupienia się i wyciszenia. Kolorując, każdy z nas może poczuć się choć na chwilę artystą. Autorka podsunęła ogrom możliwości, od nas samych zależy jak potraktujemy swoją pracę, czy z przymrużeniem oka, czy naprawdę do niej przyłożymy się. Jedno jest pewne stworzyła obrazy pełne detali, ogromnie precyzyjne, dała również możliwości do dorysowywania pewnych elementów. Ktoś powie, że kolorowanie to zdecydowanie pośledniejsza sztuka, lub w ogóle nie sztuka. Najważniejszy jest jednak akt pewnego tworzenia obrazu, a dodając mu kolory na pewno nabiera on pewnych specyficznych cech, bliskich wykonawcom, przez co staje się po prostu w jakiś sposób nam drogi. Jest to również świetna wspólna zabawa rodzinna, w której każdy może wykazać się swoimi zdolnościami. Ja na pewno spróbuję, i kto wie, może w końcu na ścianie zawiśnie obraz niekoniecznie mojego autorstwa, lecz na pewno mi bliski.
czwartek, 19 listopada 2015
Sekta egoistów - Eric- Emmanuel Schmitt
„A zatem Gaspard Languenhaert miał
słuszność, że wyśnił świat, gdyż świat przestał istnieć
dokładnie w chwili jego odejścia, zapominając odnotować jego
nieobecność”
Eric-Emmanuel Schmitt zdecydowanie jest
jednym z moich ulubionych pisarzy. Jego powieści z reguły budziły
mój zachwyt i zmuszały do przemyśleń, które często do
najłatwiejszych nie należały. Niejednokrotnie podejmował ogromnie
trudne tematy, w których jako autor sprawdzał się znakomicie a
czytelnikowi przypominał o tym, co w życiu naprawdę jest istotne.
„Sekta egoistów” to pierwsza powieść tego autora, ukazała się
w 1994 roku a dopiero teraz przetłumaczona i wydana w Polsce. Autor
z wykształcenia jest filozofem, nie dziwi więc to, że tę
dziedzinę nauki uczynił bohaterem historii. Egoizm, pojęcie, które
zakłada że działania jednostki są motywowane wyłącznie jej
własnym interesem jest tutaj jej partnerem. Ich korelacja
funkcjonuje tu na zasadzie uzupełnienia, współdziałania w celu
uzyskania całkowitego egoistycznego spełnienia. Ta powieść
zdecydowanie różni się się o późniejszych książek autora.
Zbierając materiały w Bibliotece Narodowej Gerard trafia na
wzmiankę o całkowicie mu nieznanym założycielu Sekty Egoistów.
Myśląc, że udało mu się wpaść na trop fantastycznej zagadki, która
oderwie go od wykonywanej monotonnej pracy, zaczyna entuzjastyczne
poszukiwania wiadomości dotyczących Languenhaert'a. Czy jest on
fikcją czy osobą jak najbardziej rzeczywistą, kim byli członkowie
sekty, czy osobami tylko i wyłącznie skupionymi na sobie czy też
przewodnikami duchowymi, którzy propagowali wpleść egoizm w życie
codzienne? Początkowo poszukiwania Gerarda nie dają rezultatu, nie
zrażony, lecz coraz bardzie zamknięty na rzeczywistość, wyrusza
przez całą Europę poszukując odpowiedzi na swoje pytania.
Wpatrzony w cel nie zauważa swojej ignorancji, pewnego samoistnego
wyizolowania, a przede wszystkim braku relacji z otoczeniem.
Czy poradzi sobie sam, dążąc do
wyimaginowanego szczęścia ?
Autor powoli rozwija fabułę, w
pierwszej części poświęcając się bardziej filozoficznym
rozważaniom i adekwatnym do nich tłem historycznym, a dopiero w
drugiej skupiając się bardziej na wątku powieściowym. Szuka
odpowiedzi na pytania: czy lepiej jest jak każdy z nas tworzy swój
świat zupełnie odrębnie, czy jeśli nasze światy nachodzą na
siebie, wzajemnie się uzupełniając. Czy egoizm może być
traktowany jako forma terapii i czy jest możliwe by dał on nam
pełne szczęście. „jestem dziś tym, kim chcę i być może
wykażę ci, ze jestem tobą samym, a ty nie jesteś niczym. Ale czy
wznoszę się do gwiazd, czy zstępuję do otchłani, nie przestaję
być nigdy sobą i to, co dostrzegam, jest zawsze tylko moją własną
myślą..”*
„Sekta egoistów” na pewno jest
książką nietypowa, sama w sobie jest pełna niedomówień, jakby
autor pisząc ją, szukał odpowiedzi na nurtujące go pytania. Nie
łudźmy się, że znajdziemy na nie odpowiedzi. Warto spróbować
jednak zmierzyć się z nimi. Zdecydowanie polecam.
*D. Diderot „Wybór pism
filozoficznych”
czwartek, 12 listopada 2015
Konkurs jesienny!!!
Już powoli wieczory coraz dłuższe, nadchodzi świetny czas na czytanie książek. Zapraszam więc do konkursu, można zdobyć "Transplantację" Jacka Ostrowskiego (recenzja http://jezyna122.blogspot.com/2015/11/transplantacja-jacek-ostrowski.html).
Wystarczy odpowiedzieć na pytanie :
Czy zdarzyło Ci się podczas czytania powieści sensacyjnej trzymać stronę mordercy, a jeśli tak, to dlaczego?
1. Czas trwania konkursu od 12.11.2014 do 23.11.2014 roku.
2. Zwycięzca zostanie wybrany pośród wszystkich zgłoszeń.
3. Uczestnik w komentarzu proszony jest o podanie adresu email i swojego imienia.
4. Będzie mi miło jak dodasz mojego bloga do obserwowanych.
5. Na dane zwycięzcy czekam 7 dni , po tym czasie wybór powtarzam
6. Nie wysyłam nagrody zagranicę.
Wystarczy odpowiedzieć na pytanie :
Czy zdarzyło Ci się podczas czytania powieści sensacyjnej trzymać stronę mordercy, a jeśli tak, to dlaczego?
1. Czas trwania konkursu od 12.11.2014 do 23.11.2014 roku.
2. Zwycięzca zostanie wybrany pośród wszystkich zgłoszeń.
3. Uczestnik w komentarzu proszony jest o podanie adresu email i swojego imienia.
4. Będzie mi miło jak dodasz mojego bloga do obserwowanych.
5. Na dane zwycięzcy czekam 7 dni , po tym czasie wybór powtarzam
6. Nie wysyłam nagrody zagranicę.
wtorek, 10 listopada 2015
Transplantacja - Jacek Ostrowski
Jacek Ostrowski sam mówi o sobie, że
jest człowiekiem uzależnionym od pisania, malowania, filmu,
muzyki, szybkiej jazdy samochodem, wszelkiego rodzaju futrzaków i
dobrego wina. Z jego twórczością spotkałam się po raz pierwszy,
zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami, z ogromną ciekawością
sięgnęłam po „Transplantację”. Na pewno oczekiwałam dobrej
powieści sensacyjnej i wątków osadzonych w ciekawym tle
obyczajowym. Książkę przeczytałam błyskawicznie i myślałam,
że szybko też opiszę moje wrażenia po lekturze. Nic bardziej
błędnego. Autor pozostawił mnie z taką ilością dylematów i
pytań, że musiał minąć pewien czas, aby wszystko choć trochę
poukładało się w głowie i moje wrażenia były bardziej
obiektywne. Przede wszystkim uważam że powieść jest bardzo dobrze
skonstruowana, panuje w niej idealna równowaga, dlatego czyta się ją
płynnie, a stopniowe budowanie napięcia powoduje, że ciężko się
od niej oderwać. Przenosimy się do upalnej, malowniczej Toskanii,
pełnej bawiących się turystów. W hotelu Villa la Fonte trwają
przygotowania do przyjęcia ważnego gościa. Jednak tu nastrój jest
zdecydowanie inny niż na ulicach. Smutek, przygnębienie, lęk o to
co może przynieś jutro. Tu nie ma miejsca na radość, są
wspomnienia i krótkie chwile, gdy one nie bolą. Natomiast w Rzymie,
Raul Gomes składa wizytę mężczyźnie ciężko choremu na serce i
oferuje swoją pomoc W czym konkretnie? Co chce mu zaoferować?
Fenomenem tej powieści jest to, że pomimo wartkiej akcji czujemy
leniwe ciepłe powietrze na karku, i to ono sprawia, że sama treść
nie powoduje, paraliżujących dreszczy na plecach. Elementem łączącym wszystkich bohaterów jest choroba,
zarówno walka z nią jak i pewna jej nie akceptowalność. Julita
Ballucci powraca do swojej rodzinnej miejscowości ciężko chora.
Nie ma w niej nadziei, lecz także nie ma w niej zgody na samą
siebie. Co łączy ją z Raulem Gomesem, czy możliwe żeby za tą
znajomością kryła się seria morderstw w miasteczku? Kogo, a
właściwie czego szuka zabójca?
Autor pod płaszczykiem sensacyjnej
powieści porusza ogromnie ważne, etyczne problemy. Pytanie kto
właściwie powinien żyć, kto ma prawo do życia a kto nie, jest
tylko jednym z nielicznych przykładów na to, że moralność to
pojęcie ogromnie względne, a gdy spotka na swojej drodze miłość, to jakakolwiek prawość ulega całkowitej transformacji. Cierpienie
zarówno psychiczne jak i fizyczne może być okolicznością
łagodzącą, ale na pewno nie daje pozwolenia na morderstwo. Nikt
nikomu nie dał prawa o decydowaniu w kwestiach życia i śmierci.
Moralny szantaż jako siła perswazji wbrew pozorom to tylko
półśrodek w dotarciu do celu.”Transplantacja” to powieść
niepokojąca, wstrząsająca, pozostawiająca pewien niedosyt.
Odpowiedź na pytanie czy każdy ma prawo do własnego szczęścia,
niestety pozostaje bez odpowiedzi. Bohaterowie żyjąc własnym
życiem dążą do tego by zaakceptować jednak ich postawy. To
czytelnik zostaje z dylematami i przewróconym do góry nogami
widzeniem świata. Czy go obróci na swoje miejsce, zależy tylko od
niego. Zdecydowanie polecam.
piątek, 6 listopada 2015
Wychowanie szczęśliwego dziecka w świetle rewolucyjnych odkryć naukowych - Dr Catherine Gueguen
Pierwsze co nasunęło mi się na myśl
biorąc tę książkę po raz pierwszy do ręki, to co konkretnie
oznacza pojęcie – „szczęśliwe dziecko”. Jak wiemy to co nam,
dorosłym wydaje się, nie do końca zgadza się z patrzeniem na
świat dzieci już kilkuletnich, które potrafią mówić o swoich
potrzebach i odczuciach. Dlatego też zaczęłam nie od czytania
książki, tylko od rozmowy z moim ośmioletnim synem na temat jego
wyobrażenia szczęścia. Przygotowana na wyliczenie wszystkich
możliwych dóbr materialnych z najnowszym smartfonem na czele,
otrzymałam listę rzeczy, na które w połowie w ogóle nie
spodziewałam się. Mało tego, poczułam się jak ktoś mocno
znokautowany, na dodatek częściowo nie wiedząc za co. Dla mojego
dziecka najważniejszą rzeczą na liście był mój czas, a właściwe
ciągły jego brak. Bycie rodzicem to chyba najtrudniejsza rola jaka
mi przypadła w życiu i cały czas uczę się jej, z reguły jednak
jak widać na popełnionych błędach.
Catherine
Gueguen jest wybitnym pediatrą, od wielu lat pracuje we
francusko-brytyjskim instytucie Specjalizuje się we wspieraniu
wychowania opartego na dotyku i komunikacji bez przemocy. Jest
organizatorem grup lekarzy, psychologów i nauczycieli, które
pomagają rodzicom w problemach wychowawczych. Do napisania książki
skłoniła ja ogromna ilość zarówno wątpliwości jak i pytań
rodziców, dotyczących wychowania, zachowań dzieci w pewnych
określonych sytuacjach i rodzicielskiej niemocy. Okazuje się, że w
takich przypadkach może okazać się pomocna neurobiologia,
zwłaszcza w sferach emocji, uczuciowości, relacji z innymi i życia
społecznego. Każdy z obszarów mózgu rozwija się w innym tempie.
Autorka na wielu przykładach ukazuje, że emocje i uczuciowość
dojrzewają pewnymi etapami, a złe zachowanie nie jest wynikiem
nieodpowiedniego wychowania, czy też zaburzeń, zależy ono właśnie
od rozwoju mózgu.
Dla mnie osobiście ważnym rozdziałem
był ten poświęcony rozkapryszonym dzieciom. Niejednokrotnie nie
dawałam sobie rady w takich sytuacjach i doprowadzały mnie one do
szewskiej pasji. Tu jednak okazuje się, że najlepszym sposobem jest
łagodność i wyrozumiałość, bo to one dają dziecku poczucie
bezpieczeństwa.” Takie zachowanie rodziców wywiera bardzo
pozytywny wpływ na proces dojrzewania płata czołowego mózgu
dziecka. Dzięki temu szybciej będzie umiało kontrolować emocje i
odruchy pochodzące z układu limbicznego i kory starej”. Jeśli
nie pomożemy dziecku uspokoić się, istnieje ryzyko, ze nie rozwiną
się niezbędne połączenia w jego mózgu. Nie będzie umiało ono
opanowywać emocji i nadal będzie reagowało gwałtownym płaczem
czy tupaniem, a w dorosłym życiu nie będzie rozumiało swoich
emocji i może nad nimi nie zapanować. Trzeba pamiętać, że
dziecko jest kruche emocjonalnie i bardzo łatwo ulega manipulacji. A
tego w żadnym, wypadku nie można stosować. Jako rodzice musimy
wykazać się ogromną miłością, szacunkiem, a przede wszystkim
stosować pewne granice, które są ogromnie przydatne w budowaniu
poczucia bezpieczeństwa małego człowieka. Dla dziecka olbrzymie,
negatywne i trwałe skutki fizyczne i psychiczne ma stosowanie metod
opresyjnych. Stres wpływa na cały organizm dziecka a przede
wszystkim na wrażliwy i stale się rozwijający mózg. Dziecko
doświadczające przemocy staje się agresywne i samo zaczyna ją
stosować.
Autorka swoją książkę adresuje
przede wszystkim do rodziców, opiekunów i pedagogów ale również
do tych, którzy zajmują się badaniem rozwoju człowieka. Na pewno
nie jest to lektura, którą powinno się czytać na jeden raz,
najlepiej jeśli można sukcesywnie do niej powracać, ponieważ
zawiera mnóstwo ciekawych i bardzo pomocnych dla rodzica wiadomości.
Według mnie to ogromnie ważna pozycja na rynku wydawniczym, nie
zawiera ona przykładów cudownych afirmacji, tylko rzetelne
wytłumaczenie pewnych zachowań w świetle badań naukowych
dotyczących mózgu jak i jego rozwoju. Mnie osobiście wiele
wyjaśniła i podsunęła pewne pomysły jak zachowywać się w
trudnych zarówno dla mnie jak i dziecka sytuacjach.
Za egzemplarz recenzencki ogromnie
dziękuję Wydawnictwu Amber.
środa, 4 listopada 2015
Hiszpania w filmach Pedra Almodovara - Anna Sikorska - już za tydzień w księgarniach!!
Filmy Almodóvara są przepełnione zwariowanymi historiami i osobowościami. Stanowią też swoistą kronikę przemian, jakie zachodziły w Hiszpanii w ostatnich latach. Almodóvar jest mistrzem w pokazywaniu ludzkich emocji i słabości. Jest to zawsze osadzone w kontekście hiszpańskiej kultury. Kolejne filmy odsłaniają nam zmiany zachodzące w polityce, gospodarce, religijności, seksualności i mentalności ludzi. Współczesna Hiszpania w filmach reżysera z La Manchy jest nowoczesnym państwem, w którym ludzie nie mają ograniczeń. Kobiety zyskały wiele praw, dzięki czemu mogą pracować zawodowo na równi z mężczyznami. Przestał też istnieć podział na męskie i damskie zajęcia. Almodóvar jest uznawany za reżysera kobiet. Kobieta idealna powinna kusić wszystkich mężczyzn, wzbudzać podziw lub zazdrość u innych kobiet. U Almodóvara bywa z tym różnie. Ma on swój własny ideał, który często w formie różnych podtekstów wplata w film. Jego uosobieniem kobiecości jest legendarna Marylin Monroe, którą wiele bohaterek filmów Almodóvar przypomina z wyglądu lub zachowania. Życie pokazuje jednak, że nie zawsze to, co perfekcyjne jest pożądane.
Urbanistycznie Hiszpania po latach, jakie upłynęły od upadku dyktatury, z szarego, przygnębiającego państwa z brzydkimi ulicami stała się krajem kontrastów: stare budynki pamiętające poprzedni ustrój stoją przy nowych wieżowcach, które mogłyby znajdować się w każdym miejscu na świecie. Nowa architektura zatraciła miejscowy koloryt. Niewiele już jest tradycyjnych domów z patio. Takie budownictwo można jeszcze jedynie spotkać na wsiach, ale one często pustoszeją. Zanika również religijność Hiszpanów. Młodzi ludzie nie potrzebują już instytucji kościelnych ani pouczeń starszych, oni chcą mieć święty spokój. Za czasów gen. Franco wszyscy zarabiali mało i nie myśleli, że może być inaczej, nie zazdrościli innym pieniędzy, bo nikt ich nie miał. Obecnie Hiszpanie cierpią na brak czasu. Udręczeni codziennym życiem pędzą za pieniądzem i komfortem.
Książka pod patronatem:
Inna perspektywa
http://inna-perspektywa.blogspot.com/
Koczowniczka o książkach
http://koczowniczkablog.blogspot.com/
Krytycznym okiem
http://www.krytycznymokiem.blogspot.com/
Subiektywnie o książkach
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Zwierz
popkulturalny
http://zpopk.pl
Mix książkowy
http://jezyna122.blogspot.com/
poniedziałek, 2 listopada 2015
Huczmiranki - Agata Mańczyk
Agata Mańczyk ukończyła polonistykę
na Uniwersytecie Warszawskim. Współpracowała z „Filipinką”,
pracowała w Wydawnictwie Świat Książki oraz jako nauczyciel
języka polskiego w gimnazjum. Debiutowała w 2006 roku powieścią
„klara@żuk.pl”. Od 2007 roku związana z wydawnictwem Nasza
Księgarnia. Jej powieści skierowane głównie dla młodzieży
cieszą się dużą popularnością.
„Huczmiranki” to debiut autorki
jako twórczyni książki dla dorosłych. Czytelnicy, zwłaszcza
kobiety uwielbiają wszelkiego rodzaju sagi, a tak właśnie ten
tytuł jest reklamowany. Inna sprawa , że trudno w tej chwili kupić
powieść, zamkniętą w jednym tomie, jakby wszyscy autorzy zmówili
się by tworzyć dzieła co najmniej trzy tomowe, zmuszając
czytelnika do nerwowego obgryzania paznokci pomiędzy ukazywanymi się
tomami, dobrze gdy jeszcze w miarę szybko wydawanych.
W
„Huczmirankach” głównymi bohaterkami są kobiety walczące o
swoje szczęście : Linda, Daria i Nina. Jest rok 1860 Linda nie
czeka na zaaranżowane małżeństwo, chce wyboru dokonać sama. Lata
60-te Daria chce poślubić tego, kogo kocha i przysłania jej cały
świat, czy spełni swoje marzenie? Lata współczesne – Nina jest
w wielkiej żałobie po zaginięciu syna, na dodatek mąż nie umie
jej wesprzeć w tak trudnych chwilach. Wszystkie te bohaterki należą
do warszawskiego rodu Huczmiran rodu, który posiada niesamowity
dar władania zapachami. Od dawien dawna jest zwaśniony z
przedstawicielami Kaczatów i Bergonów, którzy rządzili zmysłami
jeden smaku a drugi słuchu. I tak naprawdę najważniejszym wątkiem
w powieści jest nieustanna walka pomiędzy rodami. Przedstawicielki
Huczmirianu to kobiety silne, władcze i dumne, nie aprobujące
innych poglądów, ani jakichkolwiek prób pojednania. Na początku
troszkę mnie ta doza magii zwiodła i jakby przyćmiła wątek
teraźniejszości, którego żałuję, że w pierwszym tomie autorka
bardziej nie rozbudowała. Dużym plusem były dla mnie plastyczne
opisy Warszawy, zarówno tej dawnej jak i współczesnej, która
staje się jakby niemym, drugoplanowym bohaterem powieści. Ponieważ
nie spodziewałam się takiej dawki magii, z ciekawością śledziłam
losy bohaterek z pozoru tak różne a jednak patrząc z perspektywy,
połączone pajęczyną podobieństw. Jak to niestety w powieściach
często bywa, gdy wciągnęłam się w akcję i nabrała ona tempa,
okazało się, ze to już koniec i teraz przyjdzie mi czekać na
następny tom. Książkę zdecydowanie polecam tym, którzy czują
sentyment do magii i lubią kiedy przejmuje ona władzę nad tekstem.
Wszyscy ci, dla których realność odgrywa najważniejszą, rolę na
pewno znajdą tu również coś inspirującego dla siebie.Warto czasem oderwać się od rzeczywistości i wejść w świat gdzie wszystko jest tak inne niż wokół nas. Chwile relaksu gwarantowane.
Subskrybuj:
Posty (Atom)