Gdyby nie troska o drugiego człowieka,
kto wie czy Weronikę i Wawrzyńca połączyła by tak silna więź.
Spotkanie w czasie burzy z piorunami, gdzie trzeba było wykazać się
pewną odpowiedzialnością ,stało się początkiem skomplikowanego,
pełnego przeciwieństw uczucia.
Obecny świat, pełen zagrożenia,
które dosłownie może dopaść nas wszędzie, powoduje, że wydaje
się, że czas pędzi jeszcze szybciej i nie znajdujemy w nim ani
chwili wytchnienia. Wydawało by się , że młodzi w tej chwili żyją
wręcz idyllicznie, korzystając z elektroniki nie mają problemu z
wzajemną komunikacją. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna.
Rodzice czasami niesamowicie toksyczni lub pełni despotyzmu mają
coraz mniej czasu dla własnych dzieci, starają się ułożyć i
zaplanować im życie, nie znając tak naprawdę zarówno ich potrzeb
jak i problemów. Młodzi nie radzą sobie ze swoimi emocjami,
nieopowiedziane traumy z dzieciństwa pozostawiają głębokie
ślady. Główni bohaterowie, na początku zamknięci w swoich
własnych światach, szybko burzą mury i uczą się nowej sytuacji,
w której budząca się miłość zaczyna zasłaniać im cały świat.
Łagodny charakter Weroniki i impulsywny Wawrzyńca czasami z trudem
wzajemnie się akceptują. Dzięki temu
powieść aż kipi od emocji, zarówno tych wypowiedzianych, jak i
tych głęboko ukrytych. Strach o drugą osobę, pewne niewiadome,
nie sprzyjają harmonii związku lecz potrafią go również
niezawodnie scementować. Zarówno dziewczyna jak i chłopak zostaną
poddani próbie cierpliwości, czy ich uczucie jest na tyle silne, że
wzmocni ich walkę z własnymi demonami ?
Powieści Anny Zgierun- Łaciny
towarzyszą mi już od wielu lat. Zawsze niebywale autentyczne,
poruszające problemy współczesnego, świata dostarczały mi wielu
wzruszeń.
Odnoszę jednak wrażenie jakby autorka
chcąc wykorzystać autentyczne wydarzenia, a wydaje mi się, że
udało jej się jako jednej z pierwszych, odrobinę czytelnika nimi
zmęczyła. Oczywiście smutnym faktem jest, że takie sytuacje
miały miejsce i ogromnie trudno je zaakceptować a i nie ma
możliwości na ich przyzwolenie. Na tym tle wydarzeń, pierwszy
plan, jaką jest historia dwóch młodych ludzi, którzy walczą ze
swoimi emocjami troszkę wydaje się przez to mniej ważna i pełna
niedomówień. Głównym bohaterem staje się czas terroru, niosący
ze sobą śmierć, urazy nie tylko fizyczne a przede wszystkim
psychiczne. Mam minimalny przykład tego u mnie w domu, od zeszłego
roku nie mogę oglądnąć wiadomości w telewizji gdy obok jest
jedenastoletni syn. Od razu krzyczy żeby przełączyć kanał, boi
się zobaczyć powtórkę tego co wydarzyło się w innych krajach.
Dlatego z drugiej strony podziwiam autorkę, że zmierzyła się z
tak ogromnie trudnym tematem, udało jej się to znakomicie.
Zdecydowanie polecam.