„Robot Robert” to jeden z tomów
serii „Czytam sobie” trzypoziomowego programu wspierania nauki
czytania dla dzieci w wieku 5-7 lat. Tytuł ten należy do poziomu
drugiego – składam zdania. W tekście wykorzystuje się 800 –
900 wyrazów, są tu już dłuższe zdania, także złożone,
występują elementy dialogu. Używa się 23 podstawowych głosek
oraz „h” dodane są również ćwiczenia sylabizowania.
Seria opracowana jest przez metodyków
i zawiera świetne, wciągające historie pisane dużą czcionką.
Patronatem honorowym jest Biblioteka Narodowa.
„Robot Robert” to bajka autorstwa
Zofii Staneckiej, której wielką fanką jestem od dawna. Moje serce
podbiła serią książeczek o Basi, (np. Basia i biwak, Basia i plac
zabaw, Basia i pieniądze) a zawładnęła nim zupełnie dzięki
tytułowi „Świat według Dziadka”, dzięki któremu wzruszyłam
się razem z synkiem ogromnie a na dodatek nauczyliśmy się robić
pyszne kakao. Bardzo ciekawą jej powieścią jest również „Księga
Ludensona”.
Robert powstał w świetnej fabryce
dyrektora Polikarpa jako świetny robot do brudnej roboty czyli
najogólniej do sprzątania. Był ulubionym produktem dyrektora. W
zakładzie tym produkowano różnego rodzaje roboty, najczęściej z
surowców wtórnych : była tam Klara , która pomagała przy pracy
biurowej, Marcela - dyrektorka hali , czy też zepsuty robot, który
cały czas spał. Jak do tej pory roboty w literaturze kojarzyły mi
się tylko z „Bajkami Robotów” Lema, tu jednak mamy urządzenie
robione z gumy , drewna, worka, papieru piłki, słomki czy kordonka.
Robert miał za zadanie codziennie wysprzątać pięknie fabrykę.
Wykonywał to ogromnie dokładnie, z pieczołowitością i dyrektor
Polikarp zawsze go za to ogromnie chwali i często nawet podgląda
jak bardzo on jest dokładny w czasie wykonywanej pracy. Jednak
pewnego dnia robot zatęsknił za światem i postanowił wyjechać na
urlop. Gdzie pojechał a najważniejsze co z tego wynikło zapraszam
już do lektury.
Autorka w niewielkiej sumie treści
porusza ogrom problemów. Najważniejszym z nich jest chyba nie
docenienie czyjeś pracy, jak to w życiu też często bywa, bardziej
zauważamy i zwracamy uwagę na pracę kogoś, kogo nagle zabraknie.
I tak właśnie tutaj się stało . Po wyjeździe Roberta stało się
oczywiste, że tak naprawę można go zastąpić w pracy ale naprawdę
nikt nie zastąpi samego Roberta. Innym problemem jest prawo do
odpoczynku, urlopu. Nie można nikogo zmuszać do pracy bez
możliwości przerwy. Każdy nawet maszyna powinien mieć chwilkę
spokoju. I najważniejsza sprawa dotyczy uczucia przyjaźni tak
nietypowej, bo łączącej robota z człowiekiem, ale jak widać jak
najbardziej możliwej.
Książeczkę pięknie ilustrowała
Emilia Dziubak Debiutowała ona autorską książką dla dzieci
„Gratka dla małego niejadka”. Dyrektor Polikarp i cała gama
robotów przez nią stworzonych to przesympatyczne postacie, na
których widok czytelnik zupełnie się bezwiednie się uśmiecha.
Jej rysunki ilustrują jedną z najbardziej uroczych bajek jaką jest
„Mysia orkiestra” Doroty Gellner.
W tej książeczce -”Robot Robert”-
mamy również Dyplom sukcesu w nagrodę dla młodego czytającego,
jak i wspaniałe naklejki z napisami : Sprzątanie to wyzwanie, czy
też Jestem mistrzem. Młody człowiek na pewno świetnie je
wykorzysta w zabawie czy też w inny znany sobie sposób.
Zapraszam w troszkę mechaniczny świat
a jakże pełen ludzkich uczuć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz