wtorek, 21 kwietnia 2015

Kołysanka dla Rosalie - Renata Kosin



      Zdecydowanie nie mogłam doczekać się tego tytułu. Po przeczytaniu pierwszej części serii „Tajemnice Luizy Bein” długo złościłam się na siebie, że znów zabrałam się za książkę, której dalszy ciąg ma zostać dopiero wydany. Niby stanowi on zamknięta całość ale pytania co, kto i jak- cisną się do głowy. Ile to razy mówiłam do siebie, że będę spokojnie czekać i czytać już wszystko w całości. Niestety kompletnie nie potrafię jednak posłuchać głosu rozsądku i cierpię potem katusze, ciekawość mnie zżera i układam w głowie ciąg dalszy, który oczywiści później okazuje się zupełnie inny niż wymyśliła autorka. W tym tomie bohaterowie – Klara i Jakub przygotowują wartenborski pałac na przyjęcie pierwszych gości, pilnują by wszystko było zapięte na ostatni guzik. Pracy jest mnóstwo bo przekształcenie go, by mógł pełnić rolę hotelu, było wyzwaniem nie lada. Jest to czas pełen niepokoju, jak przyszli, bardzo różni goście go przyjmą, co w ostatnim momencie okaże się nie tak? Już na samym początku autorka ukazuje czytelnikowi bardzo interesującą galerię postaci, jest tu pisarz szukający spokojnego miejsca do pracy, emerytowany architekt, Matylda – młoda kobieta, państwo Róża i Stefan Pastewni, którzy od samego początku starają się o konflikt, starsze niemieckie małżeństwo Rita i Feliks Schmidt i wędkarze, którzy o ironio nie jedzą ryb. Ważnymi gośćmi są również państwo Beinowie z dziećmi – trzyletnim Busiem i siedmioletnią Rosalie. Żeby rodzice mogli trochę wypocząć, dziećmi ma zająć się niania Liska. Mieszanka osobowości iście wybuchowa, lecz czy faktycznie wszyscy są tymi za kogo się podają? Czy ich pobyt w tym miejscu to czas wypoczynku czy też
sprowadza ich do tego miejsca zupełnie coś innego? Czas ten dla Klary jest niebywale trudny. Nie dość, że nie czuje się najlepiej, to zaczyna zauważać pewne mankamenty w związku i to, że na pewne sprawy mają z Jakubem zupełnie inny pogląd. Wszystko to powoduje, że jej poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa zaczyna się lekko chwiać, pomimo solidnych murów dopiero co odrestaurowanego pałacu. Całkowitym szokiem staje się jednak zaginiecie Rosalie wraz z nianią. Czy jedyny świadek Buś (Albert) cokolwiek widział? Jak w ciągu dnia z kuchni, może ktoś kogoś niezauważalnie uprowadzić? Czy niania była z kimś w zmowie czy też jest porwana? Autorka poprowadzi śledztwo w oryginalny sposób, gdzie wskazówki mogą wydawać się lekko nierealne, a ciekawość ogromnie wzmogą zdjęcia małych dziewczynek, czy też porozbijane słoiki w piwnicy. Mnie ogromnie interesowały płatki róż na okładce, które okazały się interesującym elementem nie tylko łamigłówki.
Wydaje mi się że i łatwiej będzie powiązać wszystkie wątki , jeżeli czytelnik zapozna się z pierwszą częścią, ponieważ jednak pewne rzeczy mogłyby wydać się nie do końca zrozumiałe. Ogromnie jednak ciesze się, że autorce również w tym tomie udało się mnie całkowicie zaskoczyć i wyprowadzić na manowce. W powieści widać ogromną dbałość o szczegóły, wydawałoby się nieraz tak nieistotne, a w rezultacie pełniące ważną rolę . Autorka fantastycznie łączy różne wątki fabuły a ujawniana przez nią po troszeczku tajemnica jest tak zajmująca, że nie sposób robić sobie przerwę w czytaniu. Widać ogromne przygotowanie do napisania tej powieści, zarówno pod względem historycznym jak i bardzo ciekawej samej konstrukcji , połączenia powieści obyczajowo- psychologicznej z elementami prozy zarówno sensacyjnej jak i przygodowej. Efekt jest znakomity, wspaniała równowaga, dzięki której momentalnie jesteśmy jako czytelnicy wciągnięci w wir wydarzeń, czasem lekko przerażających lecz okraszonych humorem, którego tak właściwie nie spodziewałam, a który świetnie tutaj się sprawdza.
Większość z nas swoje sekrety trzyma głęboko w osobistych szufladkach. Zapewniam jednak, że warto poznać te usnute w fabule przez autorkę, zaskoczenie gwarantowane!



Za możliwość napisania recenzji bardzo dziękuję wydawnictwu „Nasza Księgarnia”.

piątek, 17 kwietnia 2015

Wyniki Rozdawajki !!

Miło mi ogłosić , że

"Atlas miłości" Laurie Frankel 


otrzymuje  ANNA KULAWIAK  :).

Dodatkowo książka niespodzianka wędruje do AVIOLA jako pierwszej zgłaszającej się. Z paniami skontaktuję się na podane przez nich adresy. Miłego weekendu !!

wtorek, 14 kwietnia 2015

Dzika jabłoń - Anna Łacina

„Już do ciebie serca nie mam.
W dziką jabłoń cię zaklęłam.
A wspomnienia, czy pan słyszy,
zamieniłam w polne myszy”. Agnieszka Osiecka

Powieść młodzieżowa w ostatnim czasie ogromnie mnie zaskakuje. Zarówno ilością wydanych tytułów, jak i też swoją tematyką. Prym oczywiście wiodą tu wszystkie historie nie z tego świata, fantasy, w dalszym ciągu wampiry, lecz wychodzi również dużo tytułów, które podejmują tematy jak najbardziej rzeczywiste i dotyczące codzienności. Bardzo pozytywnie na tym tle wyróżniają się książki Anny Łaciny, w których realność jest do bólu prawdziwa, nie ma cudownych zwrotów akcji ani paranormalnych światów, a mimo to wciągają do reszty, wzbudzają zainteresowanie i ciężko się z nimi żegnać. Taką powieścią jest niewątpliwie „Dzika jabłoń” wydana przez Naszą Księgarnię w Serii z kropką.
Głównymi bohaterkami są dwie siostry, których związki uczuciowe w tym samym czasie zostaną poddane pewnej weryfikacji. Dla obu nastanie okres, w którym muszą zmierzyć się z własnymi uczuciami, emocjami i pragnieniami. Przeanalizować je i starać się znaleźć odpowiedzi na wiele trudnych osobistych pytań.
Wiktoria, uczennica liceum, ostatni dzień roku spędza na poszukiwaniach swojego chłopaka, który od kilku dni nie daje znaku życia. Jego telefon jest głuchy, profil na facebooku staje się niedostępny, w domu również go nie ma. Uzyskana wiadomość, że ma on szlaban od rodziców nie przekonuje jej. Przecież to ich trzecia rocznica, a Sylwestra planowali od dawna. Co się naprawdę stało? Jej siostra Marta od dawna mieszka ze swoim partnerem. Stale ma nadzieję na legalizację związku. Problem w tym, że Marcin się nie oświadcza. Gdzie tkwi problem?
Narracja powieści biegnie dwutorowo. Naprzemiennie towarzyszymy dwóm bohaterkom poznając ich dylematy, smutki i nadzieje. I tak naprawdę w pewnym momencie różnica wieku pomiędzy nimi zanika. Co prawda ich definicja miłości jest troszkę odmienna, ale każdy z nas oczekuje od niej czegoś innego. Dla jednego ważna jest obecność, dla innego bliskość, lecz na pewno wszystkich łączy potrzeba rozumienia, świadomość że jest się akceptowanym w każdym celu. Wiktoria musi wszystko przemyśleć. Jej podróż na Dolny Śląsk staje się motorem niezwykłych zdarzeń. Sprawi, że pewne rzeczy okażą się mniej ważne, a inne nabiorą niezwykłego znaczenia. Muszę przyznać, że mnie powieść całkowicie pochłonęła. Autorka stworzyła galerię fantastycznych postaci, z których każda jest swego rodzaju pasjonatem, co niesamowicie ubarwia fabułę. Klimat miasteczek Dolnego Śląska, jego tajemnice, daje interesujące tło rodzinnym sekretom odkrytym przez Wiktorię. Przytoczone ciekawostki tego regionu zarówno historyczne jak i geograficzne, na pewno spowodują, że niejeden czytelnik będzie chciał poszerzyć swoją wiedzę na jego temat. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że powieść ta absolutnie nie jest tylko dla młodzieży. Zdecydowanie może, a nawet powinien sięgnąć po nią czytelnik starszy, choćby po to, aby mieć możliwość poznania rodzinnej historii, w której różne odcienie miłości grają główną rolę. Począwszy od tej młodzieńczej, która przyćmiewa nam cały świat a skończywszy na tej dorosłej i rodzicielskiej, gdzie odpowiedzialność za rodzinę i drugiego człowieka jest fundamentem związku. Lecz nic nie mogłoby istnieć bez jakiejkolwiek komunikacji pomiędzy ludźmi. To jest to, co trzeba pielęgnować, pamiętać o tym, że rozmowa jest nie tylko sposobem zabicia czasu lecz istotą jakiegokolwiek związku. Milczenie wielokrotnie doprowadza do nieporozumień. Jestem wdzięczna autorce, że przypomniała mi o tej jakże ważnej, a często zapominanej prawdzie. „Dziką jabłoń” polecam wszystkim jako lekturę podejmującą temat podróży nie tylko tej rzeczywistej lecz tej w głąb swoich emocji i uczuć. Podróży ogromnie trudnej, lecz jakże pomocnej i ważnej dla nas.