Po przeczytaniu „Złodziejki
książek” zapragnęłam poznać wcześniejszą twórczość
autora. Pomimo tego, a właściwie może dlatego, że „Posłaniec”
kierowany jest do młodzieży (bardzo lubię tego typu literaturę)
postanowiłam się z tą powieścią zapoznać.
Główny bohater, dziewiętnastoletni
Ed Kennedy, raczej nie należy do tych młodych ludzi, którzy się
cieszą życiem. I tak naprawdę nie za bardzo chce to zmienić, żyje
z dnia na dzień, bez jakiejkolwiek chęci wyrwania z codziennego
marazmu. Ed pracuje jako taksówkarz a jego ukochany przyjaciel to
pies Odźwierny. Pewnego dnia młody człowiek znajdzie się w
odpowiedniej chwili, w odpowiednim miejscu – w banku. Znienacka
zostaje bohaterem. Niespodziewanie również otrzymuje on kartę, asa
karo z dołączonymi trzema adresami. W taki właśnie sposób
zostaje posłańcem. Mało tego za każdym razem nie tylko musi
odgadnąć dlaczego został wysłany właśnie w to miejsce, lecz
również musi pogłówkować co to ma z nim wspólnego. Tak naprawdę
cała ta operacja ma posłużyć temu, żeby Ed uwierzył w siebie i
w swoje możliwości, aby poznał inny świat, innych ludzi, dzięki
którym popatrzy na siebie z ich perspektywy. Ed jak święty Mikołaj
będzie niósł ze swoim przyjściem dar, będzie wnosił coś
dobrego, coś co będzie również dotyczyło jego osoby. Autor w
sposób niezwykle plastyczny ukazuje nam przemianę głównego
bohatera, jego rozterki jak i momenty pełne niedomówień.
„Posłaniec” teoretycznie jest powieścią dla młodzieży ale
absolutnie nie jest tylko do niej skierowana. Zawiera w sobie ogrom
refleksji, wskazuje drogę jaką każdy z nas może podążyć, aby
poczuć się lepszym, wartościowszym. Autor prowadzi głównego
bohatera labiryntami, gdzie wyjścia nie znajduje się od razu, jest
ono jakby nagrodą za dobrze wykonaną pracę. Muszę przyznać, że
jestem pod dużym wrażeniem prozy Markusa Zusaka, wprowadza on
bowiem pewne elementy do fabuły w taki sposób z jakim się do tej
pory nie spotkałam. Jedyne co mi przeszkadzało to fakt, że morał
nasuwa się za szybko, lecz przecież tekst jest skierowany do
młodszego czytelnika, o mniejszym życiowym doświadczeniu jak i
szukającego wciąż drogi, jaką ma podążać.
Czy „Posłaniec” jest gorszy od
„Złodziejki książek”? Na pewno wydaje się prozą mniej
dojrzałą ale pełną eksperymentów, jakby autor chciał sprawdzić
na ile może sobie pozwolić w stosunku do młodego czytelnika. Obie
jednak powieści są pełne niuansów, pewnych elementów
fantastycznych i obie pozostawiają czytelnika z głową pełną
przemyśleń. Dlatego warto poznać jego prozę, która zrobi nam
niezły mętlik w głowie, wzruszy jak i wskaże pewne rozwiązania.
Ważne jest to, że każdy z nas może stać się kiedyś w pewnym
sensie wybranym. A jak to wykorzystamy będzie zależało tylko i
wyłącznie od nas samych.