W
powietrzu coraz więcej smogu, w żywności konserwantów. Staramy
odżywiać się zdrowo, co wcale nie oznacza końca słodkich
przyjemności. Obecnie produkty z których wykonujemy zdrowe desery,
nie tylko zaspokajają apetyt na słodycze ale są również idealne
do wykorzystania w zbilansowanej diecie.
Nie
mogłam przejść obok tej książki obojętnie, pomimo tego, że nie
jestem wegetarianką ani weganką. Staram się jednak by to co
przygotowuję dla rodziny, było smaczne i zdrowe. Przeglądając tę
publikację, pierwsze co rzuca się w oczy, to fantastyczne
przedstawienie potraw na zdjęciach. W sposób prosty lecz ogromnie
smakowity, że człowiek, gdy na nie patrzy dosłownie dostaje
ślinotoku. Ciekawie zaaranżowane, potrawy wyglądają na bardzo
ekskluzywne. Ja musiałam sobie dozować przeglądanie tej książki,
ponieważ momentalnie czułam się głodna i odczuwałam duże
zapotrzebowanie na coś dobrego (czyt. słodkiego).
Alicja
Rokitnicka to autorka często nagradzanego bloga o kuchni roślinnej.
Nie przedstawia tylko przepisów kulinarnych lecz również opowiada
o swoim jadłospisie, o wielu próbach i błędach jakie przeszła na
swojej żywieniowej drodze.
Proponuje
przepisy nie ogromnie trudne, z dostępnymi składnikami takimi jak
daktyle, mleko kokosowe czy orzechy nerkowca. „Przegryzki, czyli
ciastka, ciasteczka i batoniki” to rozdział , gdzie znajdziemy
przepisy na błyskawiczne, zdrowe przekąski. Takie co nie tuczą,
poczęstować można praktycznie każdego, a do tego wspaniale
wyglądają. Przepis na zakręcone ciasteczka błyskawicznie stał
się hitem w rodzinie. Tak samo połowa przepisów z czekoladą
wzbudziła spore zainteresowanie. Fasolowe brownie było w mojej
kuchni sporym eksperymentem a tort czekoladowy na bogato zamierzam
przygotować na Święta. Autorka przypomina również jak wielkie
znaczenie mają emocje. Gdy jesteś zła, nie piecz, nie wyjdzie, u
mnie sprawdza się to w 100 %!
Gotowanie,
pieczenie, powinno sprawiać przyjemność, gdy robimy to z musu
nigdy smak potrawy aż tak nas nie zachwyci. Często zdarza się, że
jakiś przepis po prostu nam nie wychodzi. To nie jest koniec świata!
Sięgnijmy po inną jego wersję, może ta będzie dla nas
przyjaźniejsza.
„Moje
roślinne desery” to piękne, różnorodne opracowanie. Przywołuje
zapomniane smaki z dzieciństwa, proponuje egzotyczne wakacje,
zaprasza do krainy wspaniałych zapachów. Pomimo tego, że nie
znajdziemy w przepisach jajek czy masła, to smak potraw absolutnie
nie jest uboższy. Przeciwnie świat roślinnych słodyczy wydaje się
być zdecydowanie bardziej apetyczny. Ja chętnie pozostanę w nim na
dłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz