czwartek, 28 grudnia 2017

Dziennik cwaniaczka. No to lecimy - Jeff Kinney

  Dziennik Cwaniaczka to jedna z tych serii, którą mój syn pokochał od pierwszego tomu, a trzeba zaznaczyć, że czyta niewiele i nieczęsto się zdarza, że książka zainteresuje go na tyle, by porzucił świat wirtualnych gier.
Na pewno każdy z nas miał taki moment w czasie przygotowań do świąt, że zamarzył o dalekiej podróży w ciepłe kraje. Mamy nadzieję uciec od sprzątania, gotowania i nie za ładnej pogody za oknem. Rodzina Grega decyduje się na taki świąteczny wyjazd ale w miejsce nie byle jakie. Tam, gdzie rodzice spędzili miesiąc miodowy, w Isla de Corales. Wspominają pobyt tam jako coś zachwycającego i jedynego w swoim rodzaju. Trudno dziwić się chłopcu, że jest załamany, czekał na prezenty a tu okazuje się, że to sam wyjazd ma być świątecznym upominkiem. Ponieważ w tym czasie z reguły wszyscy się spieszą i narzekają, że są spóźnieni, ten pęd dopada również rodzinę Heffleyów. O mały włos przez olbrzymie, świąteczne korki nie spóźniają się na lotnisko, a dalszy pechowy bieg wydarzeń niejednego zniechęcił by do podróży. Następuje survivalowy tor przygód, z których każda następna jest jeszcze bardziej zabawna od poprzedniej. Muszę przyznać, że autor absolutnie nie osiadł na laurach, jest genialnym obserwatorem i wspaniale potrafi przedstawić komizm danej sytuacji zarówno słownie jak i graficznie. Fantastycznie ukazał wszystkie obawy ludzi, którzy debiutują w podniebnych podróżach jak i różne typy pasażerów. Opisany przez niego kurort w tropikach może co prawda niejednego odstraszyć od takich wyjazdów, różne gatunki zwierząt ( niektóre mocno nachalne), niebezpieczeństwa w wodzie, tłum ludzi, niemożliwość zjedzenia spokojnie posiłku czy też zdradliwe napoje, to rzeczy na które trzeba ogromnie uważać. Zdecydowanie szybko dopada myśl, że chyba w domu byłoby lepiej a reklama po prostu ukazuje wszystko w innym świetle.
  Ten tom przygód Cwaniaczka to świetne antidotum na nasze zmęczenie, gdy padamy z nóg po przygotowaniach świątecznych. Lektura zdecydowanie uświadomi nam jak mamy DOBRZE I WSPANIALE, i że tak naprawdę tylko od nas zależy jakie te święta będą. Przygody Grega to istny maraton sytuacji, w których musi skonfrontować się ze swoimi lękami. Niekoniecznie wychodzi z nich zwycięsko ale na pewno wynosi z nich cenne nauki. Jego przygody i styl ich zobrazowania jest zdecydowanie nie do podrobienia. Ja fantastycznie bawiłam się przy nich i już ciekawa jestem następnych. Co jeszcze może mu się przytrafić ??


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz