niedziela, 11 listopada 2018

Drzazgi - Joanna Bartoń


    Kiedy wpadła mi w ręce książka „Drzazgi” Joanny Bartoń, nie przypuszczałam, że ta niewielka powieść, będzie poruszać aż tak trudny temat. Miłość rodzicielska, matczyna, jest ogromnie skomplikowanym uczuciem, już z góry narzucone przez społeczeństwo pewne normy powodują, że rodzice, często nie umieją podołać pewnym wymaganiom. Gdy przyjdzie jednak „ten dzień”, jak pisze autorka, kiedy głównej bohaterce, matce, zawala się cały świat, sposób widzenia go zmienia się diametralnie. Zawładną nią uczucia, które ogółowi wydadzą się naganne. Matka z założenia powinna kochać swoje dziecko, powinna o niego walczyć nawet gdy popełni błąd. Nie daje się jej prawa do uzewnętrzniania prawdziwych uczuć, pomimo tego, że sytuacja naprawdę może ją przerastać. Nie raz przecież wcale nie zgadzamy się z tym, jak teoretycznie powinniśmy się zachowywać, uczucia bywają tak silne, że mamy ochotę krzyczeć. Jak zmieścić w tej negacji miłość do dziecka, kiedy cały organizm ją odtrąca? Muszę przyznać, że pierwszy raz spotkałam się z podobnym tematem w książce, dlatego podziwiam autorka za jej odwagę i fantastyczne prowadzenie narracji. Powieść tę przeczytałem jednym tchem pomimo, że tematyka jest nie lekka a przemyślenia po niej również nie za wesołe. Pełna emocji, pytań, swego rodzaju psychologicznej analizy sytuacji, pozostaje długo w pamięci. Postać bohaterki jest niezwykle prawdziwa, towarzyszymy jej chwilach, którym wielu by nie podołało. Pełna buntu, niezgody na zaistniałe wydarzenia, walczy by wyzwolić się ze swojej traumy. Można by stwierdzić, że nie powinno się tej bohaterki polubić, mnie stała się bliska od pierwszych stron. Nastoletnia miłość i zgubne jej konsekwencje powodują, że nie może się ona uwolnić przez całe życie z koszmaru młodości. Marzy o zatraceniu, zapomnieniu, o obojętności na nadchodzący dzień, jednak istnieją koło niej ludzie, którzy o nią walczą i to oni stanowią pewne wyzwanie. Bohaterka emocjonalnie jest związana z różnymi miejscami, jednym z nich jest mój kochany Kraków. Staje się on dla niej miejscem, gdzie ma nastąpić zapomnienie, jednak los jest przewrotny, miasto to da początek nowemu.
  Czy jest możliwe, by za przeszłością zatrzasnąć drzwi i nigdy ich już otworzyć? Czy miłość rodzicielska to pewna forma ubezwłasnowolnienia?
Warto sięgnąć po tę opowieść, wydaje się być napisaną z wielkim bólem, prosto z serca. Zdecydowanie godna uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz