Miło znowu odwiedzić Poznań :)
Z niecierpliwością jak i wielu fanów, czekałam na wydanie tego tytułu.
Obawiałam się, że być może już nie wciągnie mnie tak jak pozostałe, i
nie będzie poruszać tematów dla mnie aktualnych. Nic bardziej mylnego.
Mcdusia jest jakby pewnym rozrachunkiem z przeszłością rodziny Borejków.
Główną bohaterkę i jej problemy troszkę przysłania ślub Laury ,
pięknej śpiewaczki i nieraz zabawne historie z nim związane(poznajemy
sławetnego pecha ślubów w rodzinie ). Galeria postaci obejmuje właściwie
całą rodzinę Borejków, na pierwsze miejsce wysuwając dwóch męskich
potomków - Józefa Pałysa i Ignacego Grzegorza. To ich przemyślenia i
perypetie miłosne ,splątane z wątkiem McDusi są głównym tematem powieści. .Znajdziemy tu również
przepiękne pożegnanie profesora Dmuchawca, nauczyciela , którego można
nazwać mistrzem dla wielu bohaterów Jeżycjady i jego pośmiertne
przesłania dla swoich byłych uczniów.
Książka w odbiorze jest niesamowicie rodzinna i ciepła. Miejscami
zmusza do osobistych wspomnień z dzieciństwa . Jest to pozycja jakby
kończąca pewien etap w życiu Borejków - spotkanie Gabrieli i Laury z
Pyziakiem, czy też wyprowadzka przyszłej panny młodej z rodzinnego domu.
Bardzo trudno przez pewien czas po przeczytaniu ,sięgnąć po inny tytuł,
ponieważ bohaterowie są w nas długo żywi i nie chcemy ich opuszczać.
Kilka dni oswajamy się z myślą, ze musimy ich na chwilę pożegnać.
Zdecydowanie miło mieć pod ręką McDusię , nawet czytana na wyrywki
sprawi nam dużą przyjemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz