Luiza Eviva Dobrzyńska –
warszawianka, z zawodu technik medyczny, miłośniczka zwierząt i
kosmosu, zwłaszcza serialu Star Trek. Współautorka antologii
„Dziedzictwo gwiazd”, autorka powieści „Jesteś za to zbyt
młoda”, „Dusza”, „Kawalkada”. Laureatka plebiscytu
internetowego „Książka na wiosnę roku 2012” („Kawalkada”)
oraz II nagrody Literackiej Nautilius w ramach Falcon 2013 („Dusza”)
Nie jestem jakąś
ogromną miłośniczką fantastyki, jednak gdy zobaczyłam piękną,
kolorową okładkę i przeczytałam opis tej książki, od razu
zapałałam chęcią jej przeczytania. I bardzo dobrze, ponieważ
książka ogromnie mi się spodobała. Być może dlatego, że jest
to zarówno powieść obyczajowa z romansem w tle, jak i fantasy z
elementami kryminału. Nie ma tu więc miejsca na nudę, a fabuła
naprawdę ogromnie wciąga. Patris, przepiękna planeta na której po
dwudziestu dwóch miesiącach podróży ląduje pięć ziemskich
statków, jest dla członków załogi jeszcze nie do końca zbadanym
terenem. Kosmiczne statki wiozą ponad dwieście pięćdziesiąt
rodzin, wyselekcjonowanych pod względem genetycznym kolonistów.
Jest to ponad tysiąc ludzkich istot uśpionych w kapsułach
hibernacyjnych. W skład załogi między innymi wchodzi historyk
Estella Solis i jej android Raul. Gdy doszło do awarii układów
sztucznej grawitacji, jedynie androidy były w stanie wytrzymać
stałe przeciążenie i jednocześnie pracować. Załoga wyprawy
zabrała się za przygotowywanie terenu, aby można było jak
najszybciej wybudzać kolonistów. Działano jednak bardzo ostrożnie,
gdyż podczas lotu znaleziono niewielki pojazd z martwym członkiem z
jednych poprzednich wypraw i zastanawiano się, czy Patris faktycznie
jet tak bezpieczna dla ludzi jak uważano w sztabie na Ziemi.
Naukowcy zabrali się do pracy przy klasyfikacji miejscowych gatunków
flory i fauny i określaniu ich przydatności dla człowieka.
Niestety był też duży problem – kontakt z macierzystą planetą
został nagle przerwany i nie udało się do ponownie nawiązać..
Autorka z ogromnym rozmachem
przedstawia nam planetę, która ma zastąpić tylu istotom rodzinną
Ziemię. Główni bohaterowie zarówno Etta jak i kapitan Kirk Wilner
to bardzo wyraziste postacie, do których czuje się od razu
sympatię. Androidy w tym Raul stanowią ważny element całej
załogi. Adaptacja nie trwa tak szybko jak przewidywano. Planeta co
chwilę zaskakuje czy też jadalnymi szarakami, które da się
udomowić, czy z kolei niebezpiecznymi dla człowieka
innymi jej mieszkańcami. Niektóre
rośliny okazują się w całości jadalne, inne stanowią cały
czas zagadkę. Prace nad mapami również trwają dłużej niż
przypuszczano, tak samo jak budowa domów dla hibernowanych. Niestety
zdarzają się też wypadki czy też niespodziewane odkrycia..
Świat stworzony przez autorkę jak i
fabuła są ogromnie wciągające. Mnie trochę znużyły jedynie
bardzo dokładne opisy techniczne np. prac inżynieryjnych.
Książka ta była dla mnie ogromną,
miłą niespodzianką. Nie przypuszczałam, że treść mnie tak tak
szybko porwie i moja ciekawość będzie się zwiększać z każdą
następną stroną. Planeta Patris mnie zdecydowanie zauroczyła, a
jej tajemnice okazały się naprawdę niezwykłe. Świat przyszłości
stworzony przez autorkę niby doskonały, ale pełen zaskakujących
niespodzianek, świadczy o tym, że niekonieczne to co zbadane, jest
nam naprawdę znane. Zdecydowanie polecam nie tylko miłośnikom
literatury z gatunku fantastyka , ale każdemu kto lubi, kiedy wątki
niespodziewanie zaskakują. Ja na pewno sięgnę po inne tytuły tej
autorki. Ten spowodował, że Nowy Rok upłynął mi zdecydowanie za
szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz