James
F.Twyman jest autorem bestsellerów - „Między niebem a ziemią”
i „Sekret kodu Mojżesza”. Jest światowej sławy „Trubadurem
Pokoju”. Zyskał ogromną sławę dzięki organizowaniu spotkań
dla wielomilionowej publiczności, w czasie których wspólna
modlitwa ma pozytywnie wpłynąć na problemy i kryzysy we
współczesnym świecie. Jest również założycielem Seminary of
Spiritual Peacemaking, które wyświęciło ponad 500 duchownych na
całym świecie.
„Miłość, Bóg i kuchnia
francuska” to książka ogromnie nietypowa. Wszystkie przytoczone w
niej wydarzenia odbyły się naprawdę. Nie jest ona jednak formą
autobiografii lecz dosłownym poradnikiem pomagającym zrozumieć
siebie samego, jak i mającym na celu pomoc w kształtowaniu swojej
drogi życiowej. James znajduje się w trudnym momencie życia. Mając
48 lat ma za sobą małżeństwo, które nie przetrwało próby czasu
( za co zdecydowanie obwinia siebie samego)i kilka kompletnie
nieudanych związków. Nie umie nawiązywać bliskości, nie umie się
przy kimś otworzyć. Co prawda ma powód do takiego zachowania,
jednak stara się go nie ujawniać, ponieważ spowodowało by to
rozdrapywanie starych ran. Po raz pierwszy spotykamy go kiedy rzuca
go kolejna partnerka. Zostaje sam w pięknym zajeździe Drew House w
Elorze, prowadzi wraz z żoną Robert Dufau – światowej sławy
francuski kucharz. Przez zupełny przypadek staje się on mistrzem
dla Jamesa. Mało, że wprowadza go w tajniki idealnego gotowania,
skomponowanego z samych naturalnych składników, jak również staje
się jego duchowym przewodnikiem. Duafau potrafi w znakomity sposób
wszystkie nasze problemy powiązać zarówno z Bogiem jak i
jedzeniem.. Stanowi to mieszankę mistycyzmu z najlepszych
kucharstwem. Coś co czytelnikowi właściwie wydaje się całkowicie
nie do pogodzenia Dufau łączy w cudowny akt smakowania w ciszy
potraw ( można porównać taką chwilę do medytacji ), co daje nam
możliwość w najszybszy i najłatwiejszy sposób wniknąć we
własne Ja. Potrawy przez niego przyrządzane są z reguły bardzo
proste, jednak robione z najznakomitszych składników ( za takie
uważa tylko te z przydomowych ogródków i te z małych gospodarstw)
są rewelacyjne w smaku. Będąc uprzednio właścicielem kilku
restauracji, miewał nawet z tego powodu zatargi z księgowym, który
uważał, że koszt składników jest zdecydowanie za duży. Uważa
on, że „jedzenie to jedna z takich rzeczy, które najbardziej
zbliżają nas do duchowości”. Poprzez różnorakie przepisy
prowadzi i kieruje on Jamesa na drogę, z której nie ma ucieczki.
Drogę, w czasie której musi on jakby przeżyć swoje życie na
nowo. Ma mu to pomóc w osłabieniu wielu lęków, jak również
zaakceptowaniu poczucia winy. James musi patrzeć wstecz aby dobrze
czuć się tu, w tej chwili. Musi zobaczyć jeszcze raz swoje błędy,
aby na nowo wyciągnąć z nich wnioski. Zostać szefem w kuchni, to
tak samo jak zostać nim w swoim życiu twierdzi Robert Dufau. Uważa,
że jeśli pokocha się jedzenie, pokocha się również życie.
Książka ta jest niebywale dla mnie
interesująca. Może być swoistą terapią dla indywidualnego
czytelnika. Choć niektóre „sesje” mogą być dla nas bolesne,
pozwalają na głębsze poznanie naszego ja i zaakceptowania go. A
jeśli przy tym możemy się posilić pysznymi ziemniaczanymi
plackami według przepisu Roberta Dufau, to wynik końcowy na pewno
wyjdzie nam na plus.
Jedzenie, Bóg ,kombinacja niezła ale zaciekawiłaś
OdpowiedzUsuń