Wydawnictwo JanKa zawsze mnie
zachwycało świetnym wyczuciem dobrego debiutu. Już któryś raz
spotykam się z tym, że sięgając po jego tytuł na kilka godzin
staje się dla otoczenia nieobecna. Tym razem wydawało by się, że
proza Urszuli Stokłosy nie będzie w stanie mnie porwać, chociażby
z powodu miejsca akcji, czy ukazanych w blurbie problemów. Mając
jeszcze w pamięci „Wymazane” Michała Witkowskiego nie
spodziewałam się czegoś nowego, odkrywczego w danym temacie. A
jednak. Autorka zaczyna swoją opowieść przedstawiając
czytelnikowi swoich bohaterów, ukazując ich myśli, zwyczaje,
marzenia. Robi to w sposób tak plastyczny, z fantastycznym
wyczuciem, bez przesady i przebarwienia, że wręcz od razu stajemy
się niemymi obserwatorami przedstawionej historii.
Na początku nie wiemy, czy będzie to
forma odrębnych opowiadań, czy też nastąpi moment, kiedy staną
się pewną całością. Nawet przybycie do wsi nowej mieszkanki,
nie wskazuje na pewne dopasowanie narracyjnych puzzli. Stworzona
rzeczywistość aż kipi od szczelnie schowanych przed sklepową i
księdzem emocji. Pewne przejaskrawienie, satyra, niedopowiedzenie,
stają się elementami, które zdecydowanie uatrakcyjniają fabułę.
Polska, współczesna rzeczywistość jawi się zarówno jak duch PRL
jak i bezosobowy, wyizolowany świat wirtualnej przestrzeni.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie
każdy lubi taką formę opowieści. Gdy w pewnym momencie zaczęłam
się śmiać, koleżanka w pracy poprosiła bym przeczytała dany
urywek. Podsumowała go tak– „Ta książka jest napisana w taki
sposób, którego nienawidzi moja mama. Opisywania tego, co ktoś
zrobił jak wstał, jakie zjadł śniadanie i w jakim był humorze.”
Właśnie ale jeśli jest to ukazane w taki sposób, jakby faktycznie
się uczestniczyło w pewnych ceremoniałach i celebracjach danych
bohaterów, to jest to naprawdę dobra proza. Pozbawiona egzaltacji
ale też niebywale świeża, nie natrętna a pozostająca w pamięci.
Bez nagłych przyspieszeń akcji a jednak wciągająca i budząca
zaciekawienie. Bardzo mnie cieszy fakt, że istnieją jeszcze
wydawcy, który nie boją się tego rodzaju tekstów i nie ulegają
powszechnym trendom. Dzięki temu proza polska pozostaje wciąż na
wysokim poziomie. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz