poniedziałek, 2 marca 2020

Historia kolorów - Clive Gifford


    Kolory. Jaki bez nich byłby smutny, szaro-biały świat. Poprawiają humor, dodają uroku miejscom, pobudzają hormon szczęścia a przede wszystkim cieszą nasze oko i dają poczucie bezpieczeństwa. W wielu państwach, niektóre barwy spełniają ważną role, począwszy od dnia weselnego po pogrzeb a niektóre ich znaczenia w innych krajach są zupełnie różne. Paleta barw jest niesamowicie szeroka. Niektóre niuanse kolorystyczne są praktycznie niezauważalne dla naszego oka.
Dla wielu ludzi to nie ma większego znaczenia, jakże ważne jest to dla tych, którzy starają się stworzyć coś pięknego; obraz, wystrój wnętrza czy też nietuzinkowe ubrania. Gdy brałam tę książkę do ręki byłam pewna, że w moim wieku, temat i zakres kolorów już mam praktycznie opanowany do perfekcji a jednak autorom tego opracowania, udało się mnie niejednokrotnie zaskoczyć. Czy wiecie, że na przykład istnieje taki kolor, którego nazywano rozwalniającym, tzw gumiguta, kolor na przeczyszczenie. Barwnik ten był używany przez malarzy w Japonii, Chinach i Indiach. Swoją angielską nazwę „gamboge” zawdzięcza pochodzeniu z Kambodży, polska nazwa najprawdopodobniej oznacza lekkie, gumowe krople. Jest to sok niezwykłej rośliny drzewa mangostanu, sok twardniał i zmieniał kolor na brązowy. Nie wyglądał ciekawie ale wystarczało dodać wody, by uzyskać ciepłą, złoto- żółtą barwę. W medycynie z takich próbek otrzymano popularny lekarstwo, używano je między innymi do leczenia reumatyzmu i szkorbutu. Środek ten był jednak trujący i duże dawki mogły doprowadzić do śmierci.


Treść tej książki ogromnie mnie zaciekawiła, pierwszy raz spotkałam się z wieloma informacjami. Autorzy bardzo ciekawie podchodzą tu do tematu kolorów, pokazują nie tylko ich ciekawą historię, symbolikę lecz również sposób ich otrzymywania.
Treść jest ilustrowana mocnymi barwami, odzwierciedlającymi konkretne kolory.
Nie miałam pojęcia, że istnieje coś takiego jak barwnik bitewny, urzet barwierski, która to roślina rośnie w całej Europie i ma żółte, ładne kwiatki, a zmiażdżone jej liście dostarczają właśnie trwałego niebieskiego barwnika, którego używano do farbowania tkanin. Niektóre ludy jak Celtowie, traktowały ten pigment właśnie jaką barwę wojenną.

Bardzo interesujący jest również barwnik z chrząszczy z koszenili. Malutkie chrząszcze żywią się jednym gatunkiem kaktusa, gdy się je miażdży, pozyskuje się jasno czerwony płyn, kwas karminowy. Czerwień uznawano w Europie za symbol władzy a trwałe czerwone barwniki były bardzo rzadkie i kosztowne. Barwniki te produkuje się cały czas głównie w Peru, używa się do produkcji szminek i barwnika spożywczego.
Tak wiele ciekawych informacji znajduje się w tej książce, że naprawdę trudno się od niej oderwać. Absolutnie nie jest przeznaczona tylko dla najmłodszych, cała rodzina dowie się tu równie ciekawych rzeczy. Warto po nią sięgnąć, popatrzyć na kolorowy świat wokół nas trochę innym okiem. Zdecydowanie polecam to bardzo dobrze skomponowana pozycja.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz