piątek, 2 października 2015

Znów nadejdzie świt - Anna J. Szepielak

  Anna Szepielak z zawodu jest nauczycielką i bibliotekarką. Publikowała teksty z zakresu oświaty jak i artykuły na jednym z portali internetowych. Współpracowała także z regionalnym tygodnikiem, w który ukazywały się jej artykuły i recenzje nowości wydawniczych. Zadebiutowała w 2010 roku. Do tej pory wydała cztery powieści. „Zanim przyjdzie świt” to kolejna część historii rozgrywających się na na małopolskich terenach- miasteczku nad Czarnym Potokiem.

  Główną bohaterką jest Elwira i to jej, jak i też jej rodziny dotyczyć będzie ta powieść. Czas akcji to prawie 150 lat. Tak duża rozpiętość dziejowa powoduje, że czytelnik musi uważnie śledzić treść i w skupieniu poznawać losy zarówno jej przodków, jak i współczesnych sobie przyjaciół. Autorka umiejętnie korzystając z pięknego, staropolskiego języka, wprowadza czytelnika w odległy świat, gdzie tajemnica goni tajemnicę, a stary modlitewnik pełni funkcję pomostu łączącego wspomnienia z teraźniejszością. Autorka przedstawia nam całą galerię interesujących postaci, niejednokrotnie znanych nam już z poprzednich powieści. Fabuła podzielona jest na cztery części, mamy tu i „Owoce jesieni” i „Zimowe dramaty”, „Wiosenne rozterki” i „Pożegnanie z latem”. Ogromnie podoba mi się takie klasyfikowanie zdarzeń, ponieważ wszystko dzieje się na tle wspanialej polskiej przyrody. Opis życia na wsi według pór roku nawiązuje odrobinę do „Chłopów” Reymonta, jednak tutaj nie wszystkie miesiące przyporządkowane są wsi i jej mieszkańcom. Trzpiotowata Elwira będzie przekonywać czytelnika do swojej o wiele bardziej poważniejszej postaci a jej dylematy i rozterki zdecydowanie przyciągną uwagę czytelnika. Jak to w życiu często bywa i tutaj zarówno śmierć jak i narodziny są ze sobą ściśle powiązane, a i niepewna przyszłość niejednemu da znać o sobie. Mnie osobiście bardzo podoba mi się u autorki pewna konsekwencja w kreowaniu dalszych losów swoich bohaterów i niebywała ich plastyczność. Czytelnik bardzo szybko zostaje wciągnięty w wir zdarzeń, i momentalnie zaczyna utożsamiać się z postaciami. Odrobinę kłopotliwe było przeskakiwanie fabuły w czasie, która zdecydowanie bardziej spójna wydawała mi się w pierwszej części powieści. Autorka jednak zaoferowała mi sporą dawkę emocji, które pozwoliły mi książkę przeczytać w rekordowym tempie. Dlatego też moją wizytę w Czarnym Potoku uważam za jak najbardziej udaną i serdecznie zapraszam aby iść w moje ślady. Zdecydowanie warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz