Mało jest takich książek, które
fantastycznie wkomponowują się w szare jesienne wieczory. „Klątwa
utopców” to jedna z tych, która mało, że idealnie wpasuje się
we wszelkie szarugi co też skutecznie poprawi aurę niekoniecznie
zewnętrzną ale na pewno pogodę ducha czytającego. Dagmara marzy o
wakacyjnych szalonych wypadach po mieście z przyjaciółką Kingą,
niestety mama całkowicie burzy jej plany. Dziewczyny muszą jechać
do Generała, dziadka Dagi, który tak skutecznie odstrasza wszystkie
gospodynie, że żadna nie chce się zgodzić na pracę u niego w
domu. Znalezienie nowej graniczy z cudem, trudno więc dziwić się
Dagmarze, że humor ma nieszczególny i pomstuje na dziadka za
zmarnowanie jej wakacji. Nie ma pojęcia, że wyrusza na przygodę
swojego życia, która nie tylko otworzy oczy na jej obecny związek,
lecz dostarczy zupełnie nietypowych i wręcz drastycznych zdarzeń.
Drzwi pomalowane ketchupem i wiadomości od mafii to jest nic w
porównaniu do wydarzeń jakie nastąpią w malowniczym Roztoczu.
Dagmara pomstując na dziadka za jego skomplikowany i trudny
charakter, nie przypuszcza, że zostanie opleciona siecią intryg,
które co prawda wydają się całkowicie nierealne, to jednak są
jak najbardziej prawdziwe. Trup będzie ścielił się gęsto, stare
animozje i obawy odżyją i będą szukać „zadośćuczynienia”.
Autorka swoją historię umieściła w
świetnej, intrygującej scenerii, przedstawiając równocześnie
galerię ogromnie wyrazistych postaci, poczynając od
charyzmatycznego Generała, a na różowej Angelice kończąc. Przez
całą powieść wodzi czytelnika skutecznie za nos, nie jeden raz
wypuszczając go w przysłowiowe pole i pokazując figę.
A wszystko napisane zostało lekko, z
ogromnym poczuciem humoru i wielką dozą prześmiewczości. Niełatwa
to sztuka napisać powieść, którą czytając mało, że mamy
wypieki na twarzy i wydajemy z siebie niekontrolowany chichot, co
nasza dedukcja zostaje skutecznie uśpiona i odnosi całkowitą
porażkę. Fantastyczna intryga to na pewno największy atut tej
powieści, w której nieprzyjaciele okazują się nimi nie być,
spadek może stać się pewnego rodzaju klątwą a konkurs sms może
doprowadzić do zatrucia. Autorka udowadnia, że miłość można
spotkać wszędzie i że ogromnie ważne jest to, co czujemy, a nie
to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Było to moje pierwsze spotkanie z
twórczością pani Iwony Banach i na pewno sięgnę po jej
wcześniejsze tytuły, ponieważ relaks przy jej powieści był wart
wszelkich pieniędzy. Gorąco polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz