David Walliams to brytyjski aktor i
scenarzysta najbardziej znany jako współtwórca razem z Mattem
Lucasem serialu komediowego „Mała Brytania”. Jego czwarta wydana
książka „Babcia Rabuś” nie schodzi z list najpopularniejszych
tytułów w Wielkiej Brytanii. Została przetłumaczona na 27
języków. Jest uznawana przez krytyków za jego najlepsza książkę.
Ben ma niezwykłe zainteresowanie.
Pociąga go wszystko co związane z hydrauliką. Widok błyszczących
kranów, kolanek itp. to dla niego coś najpiękniejszego. Jego
pasji nie podzielają rodzice, którzy jako miłośnicy tańca
towarzyskiego wymarzyli sobie dla syna inny zawód. Widzą go na
parkiecie, w różnorodnych, błyszczących strojach, gdy jako
mistrz tańca prowadzi swoja partnerkę. Rodzice co piątek
„randkują”( oglądają turnieje tańca i spędzają czas w
restauracji), na ten czas odstawiając Bena do babci.
Chłopiec najbardziej na świecie nie
lubi tych piątkowych wieczorów. Nudzi go gra w scrabble,
nienawidzi kapuścianej zupy i takiegoż ciasta, którymi starsza
pani go częstuje. Czas dłuży mu się niemiłosiernie, a na sam
zapach potraw, które ma zjeść go mdli. Stara się wpłynąć na
rodziców aby pozwalali mu zostawać samemu w domu, telefonuje do
taty narzekając na ogromną nudę. Jest mu przykro bo wydaje mu się,
ze babcia słyszy rozmowę. Następnym razem gdy nie jest w stanie
zjeść glutowatego jajka na miękko, a głód już będzie mu
doskwierał mocno, zacznie poszukiwania w kuchni choćby jakiś
starych ciasteczek. Zamiast nich znajdzie puszkę pełną
..kosztowności. Ta jedna chwila powoduje zdecydowaną zmianę opinii
Bena na temat babci. Nadejdą tajemnicze dni, które mimo, że będą
wspólnie spędzone razem ze starszą panią, będą dla chłopca
największą przygodą życia. Babcia zdecydowanie pokaże inne swoje
oblicze a Ben przypomni sobie chwile z dzieciństwa, jak bardzo lubił
przebywać z nią i słuchać jej opowieści.
Jest to książka ,która mnie
niesamowicie wyprowadziła w pole. Po wszelkich jej reklamach i
opisach, spodziewałam się typowo lekkiej, wesołej lektury. I
poniekąd taką też jest. Autor swoim specyficznym, lekko
ironicznym humorem wprowadza nas w relacje rodzinne głównych
bohaterów, świetnie kreśli ich trochę prześmiewcze
charakterystyki, aby później zaskoczyć nas swoją łagodnością
czy też formą powieści. Porozumienie babcia – wnuk prowadzi do
niesamowitych ciągów zdarzeń. Spotykamy masę wspaniałych
postaci, począwszy od zwariowanego sąsiada starszej pani, pomocnych
policjantów po...angielską królową. To wszystko jest jednak
przykrywką do poruszanego głównego tematu. Relacji rodzinnych,
wzajemnego zrozumienia, szacunku.. Ukrywaniu naszych lęków ze
strachu przed brakiem akceptacji. Obaw, czy jesteśmy dla innych tak
ważni, jak oni są dla nas. Pozornej obojętności na to co się
wokół dzieje.....Autor wprowadzając nas w zabawną z pozoru
historyjkę, porusza bardzo ważne społecznie problemy. Sposób w
jaki to robi zasługuje na największe uznanie.
Dodatkowych atutem powieści są
znakomite ilustracje Tony'ego Rossa - przedstawione różne kreacje
taneczne, czy też obraz babci ćwiczącej w bieliźnie jogę to
mistrzostwo świata. Świetnie dopełniają tekst, powodując
również szeroki uśmiech u czytelnika. Pochwalić trzeba również
wydawnictwo, czcionka którą użyło, doskonale sprawdza się przy
czytaniu tekstu przez młodego czytelnika. Ponieważ autor często
stosuje też wypunktowania, treść jest dzięki temu bardzo
przejrzysta.
Osobiście polecam „Babcię Rabuś”
wszystkim. Starszym, młodym, smutnym, zakompleksiałym czy też
wesołym. Jest to lektura, z którą mało, że spędzimy miło czas
ale również dogłębnie nas poruszy. I tego wszystkim czytającym
życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz