Julianna nie lubi swojego imienia,
uważa, że jest staroświeckie i niemodne. Nie to jest jednak jej
największym problemem i nie to spędza jej sen z powiek. Czuje się
oszukana i porzucona, niezrozumiała i postawiona w sytuacji, zdało
by się bez wyjścia. Dlaczego ? To rodzice decydując się na
ważny krok odkryli wiele tajemnic, faktów o których nie miała
pojęcia i poznanie ich, wcale nie okazało się dla dziewczynki
miłe, wręcz przeciwnie doprowadziło ją do rozpaczy. Jak często
my rodzice uważamy, że lepiej jest dla naszego dziecka kiedy żyje
w błogiej nieświadomości wielu spraw. Myślimy, że w ten sposób
je chroniąc, robimy to dla ich dobra. A jednak najgorsza lecz
nieprzemilczana prawda ,wielokrotnie okazuje się bardziej
przyswajalna i zrozumiała niż przedostające się zza muru
ochronnego pojedynczych wiadomości. Julianna kocha swoich rodziców, nie rozumie jednak ich samych, którzy według niej
potraktowali ją jak rzecz, lub osobę całkowicie pozbawioną uczuć.
Co zrobić w takiej sytuacji, gdzie nigdzie nie czuje się
bezpiecznie? Gdzie oprócz ukochanej przyjaciółki szukać
zrozumienia i wsparcia?
Julianna to bohaterka z krwi i kości,
pełna emocji, pytań i wątpliwości. Jak wiadomo w nastoletnim
człowieku aż kipi od niepokoju i braku akceptacji. Jak sobie
poradzić dodatkowo z taką trudną, całkowicie nową sytuacją?
Autorka ogromnie umiejętnie rozbudza w
czytelniku emocje, zmuszając go do pewnych przemyśleń i rachunku
sumienia. Wplątana w fabule pewna ogromnie ciekawa tajemnica
rodzinna pobudza do działania wyobraźnię i czytelnik stara
połączyć się poznane elementy łamigłówki lecz cały czas obraz
jej nie do końca jest wyraźny.
Tak naprawdę, to książka ta jest po
prostu ogromnie życiowa. Na pewno nie jest przeznaczona tylko do
młodych odbiorców, lecz zdecydowanie również dla czytelników
dorosłych. Wątpliwości ma każdy, wszystko zależy jak do nich się
podchodzi. Gdy wali się cały świat dobrze mieć przy sobie
przyjaciół. Samotność może dopaść zarówno dorosłych, jak i
młodszych a przyznanie się do pewnych uczuć, tęsknot z reguły
sprawia trudność. Przecież musimy być silni i nie pokazywać
własnych problemów, tylko czy tak naprawdę o to chodzi w życiu, w
funkcjonowaniu rodziny?
„Miłość niejedną ma minę” to
książka napisana ogromnie przyjemnym i lekkim stylem lecz dotycząca
spraw trudnych i ogromnie ważnych.
Musze przyznać, że jestem ogromną
fanką twórczości pani Tyszki, która porusza w swoich książkach
wiele problemów jakie mogą dotyczyć całych rodzin w taki sposób,
że widzi się je dokładnie z każdej strony, nie tylko na poziomie
młodego czytelnika, równocześnie dzięki stylowi autorki, świetnie
się przy tym bawiąc.
Ja czytając tę książkę, dostałam
lekkiego prztyczka w nos od autorki, który ma mi przypomnieć, że
nie ma równych czy równiejszych, lecz każdy, absolutnie każdy
zasługuje na uwagę. I o tym postaram się nie zapominać. Polecam!
Zapowiada się ciekawie, chętnie przeczytam, lubię życiowe książki :)
OdpowiedzUsuń