sobota, 21 stycznia 2017

52-piętrowy domek na drzewie - Andy Griffiths



  Trudno uwierzyć, że to już czwarty raz gościmy w fantastycznym domku na drzewie, który z roku na rok rozbudowuje się w tempie godnym pozazdroszczenia. Muszę przyznać, że kiedy swego czasu brałam do rąk pierwszy tom, wydawało mi się, że już trudno coś do niego dodać. Jednak nowe piętra dają takie możliwości, że żal z nich nie skorzystać.
   Bardzo często rodzice niechętnie pozwalają dzieciom czytać komiksy, uważając je za delikatnie nazywając, lekturę nie wysokich lotów. Jest to ogromnie mylne pojęcie. Przede wszystkim książki tego typu są idealne dla tych dzieci, które nie za chętnie czytają, a graficzna strona pomaga w rozumieniu tekstu. Najważniejsze jest jednak to, że są to książki idealne dla tych osób, które mają problemy z koncentracją. Rysunki Terry Dentona są ogromnie drobiazgowe i rozbudowane. Aby odnaleźć pewne rzeczy, trzeba przyjrzeć im się bardzo dokładnie, dzięki czemu młody człowiek ćwiczy swoją spostrzegawczość i uczy się cierpliwości. Teksty nie są długie, nie nużą a bawią i zapraszają aby popatrzeć na stworzony świat z przymrużeniem oka.
  W tym tomie, główni bohaterowie mają pewien problem z wymyśloną przez siebie maszyną do pisania książek. Jak wiadomo, termin oddawania tekstów do wydawnictwa jest zmorą wielu pisarzy i autorzy tutaj mają taki sam problem. Machina ma im pomóc w wymyślaniu historii i dotrzymywaniu umów, jednak zdecydowanie wymyka im się spod kontroli. Czy uda im się oddać powieść na czas?
Mnie osobiście ogromnie spodobała się zamieszczona broszurka Natki Jarskiej o warzywach. Rozbawiła zarówno mnie jak i syna, który próbował je później według wskazówek taekwondować, dziabać, nadziewać czy rozgniatać. Ja z kolei bardzo chętnie skorzystałabym z przebraniomatu, czy pizzerii Zosia Samosia. Jajkolot przypomniał mi o pojazdach jakie używali Tytus, Romek i A'tomek a dżdżownica pożerająca ptaka lekko zbiła z pantałyku.
  Jedno muszę przyznać, od książki naprawdę trudno oderwać się ponieważ humor autorów jest momentami tak absurdalny, że zżera nas ciekawość, co też oni mogli jeszcze wymyślić. Warzywa jako wrogowie, to tylko jeden z nielicznym wątków tej zwariowanej książki. W pewnym momencie, czytelnikowi wydaje się, że ogarnia go za duży chaos, lecz sam z nieprzymuszonej woli tkwi w nim do ostatniej strony, by za chwilę z powrotem zerknąć na początek książki. Odwiedziny w wyjątkowym domku na drzewie na pewno są chwilami pełnymi wrażeń i zabawnych chwil. Polecam!!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz