środa, 22 marca 2017

Rodzina O. Sezon I. 1968/69 - Ewa Madeyska

  

     Czy przedstawienie w powieści tylko kilku dni może spowodować, że czytelnik porzuci wszystkie swoje zajęcia i zaszyje się w kąciku z miną „nie ruszać mnie, póki nie skończę”? Co takiego ciekawego mogło wydarzyć się na przełomie 1968/1969 roku, że nie sposób oderwać się od książki?
   Najtrafniejszą odpowiedzią, byłaby ta wskazująca nie na dane sytuacje czy historię, lecz na ... fantastyczną galerię postaci. Rodzina Opolskich na pewno do tuzinkowych nie należy, począwszy od seniorki rodu Heleny, stanowczej sędziny, poprzez Tadeusza Opolskiego psychiatrę, jego żony Barbary, ich synów i mnóstwa członków rodziny bliższej czy dalszej, mamy do czynienia z postaciami fantastycznie charakterystycznymi, wzbudzającymi swoimi poczynaniami moc emocji niekoniecznie zawsze pozytywnych. Gdy moja Mama, która ma duże problemy ze wzrokiem, powiedziała po jednym dniu, że już książkę przeczytała, od razu wiedziałam, że będzie dobra lecz nie przypuszczałam, że aż tak. Co prawda jej komentarz trochę zbił mnie z pantałyku, po jej stwierdzeniu, „to świetni, tacy współcześni Matysiakowie”, kompletnie nie wiedziałam czego już się spodziewać, bo jednak słuchowisko a serial to spora różnica, co prawda nadawany cały czas ale gdzie mu do tasiemcowatego serialu. Jeśli jednak popatrzymy na charyzmę bohaterów, ogromną wielowątkowość świetnie sprowadzoną do jednego punktu, to chyba ta moja Mama coś racji ma. Autorka ma wspaniałą umiejętność przedstawiania danej chwili w sposób tak realny i malarski, że wydaje nam się, że autentycznie uczestniczymy w życiu bohaterów. Co prawda czas, w którym zaczyna swoją opowieść do przyjaznych i łatwych zdecydowanie nie należy, świetnie jest jednak zrównoważony wieloma retrospekcjami. dzięki którymi możemy mieć większy wgląd w sprawy rodziny jak i wzajemnych zależności. Fabuła pełna dramatycznych chwil, popełnionych win, tajemnic jak i kary jest fantastycznie skonstruowana i nie pozwala na chwilkę nudy. Sceneria małej miejscowości, pełnej wszystko widzących oczu z każdej strony, świetnie dopełnia pokręcone losy rodziny, które momentami stają się aż przerażające z izolatkami domu wariatów w tle. Kim naprawdę jest Tadeusz Opolski, świetnym psychiatrą czy wariatem w lekarskim fartuchu, i czy Andrzej jego syn, to ofiara przypadku czy podstępny morderca?
  Dla mnie największym atutem tej powieści jest znikoma ilość wątków pobocznych, cały czas, wbrew ogromu ilości postaci i dopełniających historii, jesteśmy w samym środku zdarzeń. One zaś mimo pewnego pozoru zwyczajności, stają się intrygujące i w pewnym sensie tajemnicze. Czytelnik zaczyna nagle czuć dreszczyk emocji na plecach i... pierwszy tom się kończy. I jak długo przyjdzie czekać na drugi ??


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz