"Dla wielu ludzi nowoczesne życie jest do niczego. Że nie daje ono wyboru. Oferuje im przyszłość tak nudną, że nie mogą się oni doczekać weekendu, aby się upodlić.Wymaga od nich bardzo wiele.,w zamian nie dając prawie nic. Nie widzi w nich żadnej wartości."
Internet, telewizja, telefonia komórkowa, to jedne z największych osiągnięć technicznych, które zdecydowanie pomagają w komunikacji międzyludzkiej, sprawiają, że świat jest jak na wyciągnięcie dłoni. Mają one jednak jeden wielki minus, zabierają nam czas, którego i tak wydaje się, że mamy z każdym dniem coraz mniej. Przylepieni do naszych smartfonów, laptopów czy telefonów jakość dni mierzymy ilością maili, czy odbytych rozmów telefonicznych, bez połowy których, tak naprawdę, moglibyśmy spokojnie się obyć. Jedni wspaniale odnajdują się w takiej rzeczywistości, innych zaczyna męczyć wszechogarniająca zewsząd nowa technologia i brak czasu na cokolwiek, co nie jest wpisane w szczurzy plan dnia. James Rebanks pochodzi z terenów, którymi niejednokrotnie zachwycali się poeci (np. William Wordsworth, Samuel Taylor Coleridge), turyści jak i malarze. Jest to jedno z najpopularniejszych miejsc wypoczynkowych w Wielkiej Brytanii. Jest to również miejsce, gdzie od wieków hodowane są owce. Autor urodził się właśnie w takiej rodzinie, która kultywowała tę tradycję, pozostawała jej wierną i tak naprawdę mało co ulegało w niej zmianie. James Rebanks swój pobyt w szkole przypomina sobie jako nieustanną, codzienną walkę pomiędzy uczniami a nauczycielką, która była zdania, że takie przywiązanie do miejsca nie jest dobre, że nie pozwala się rozwój osobisty ani na lepsze wykształcenie. Autor nie da się ukryć, był niezłym rozrabiaką, negującym każde z wypowiedzi pedagogów. Nie przeszkodziło mu to jednak w dalszym kształceniu, studiował na Oxfordzie i w jakimś sensie wkomponował się w miejskie środowisko jak i jego szybką codzienność. Dosyć prędko jednak powrócił na wieś, by prowadzić życie pasterza tak jak członkowie jego rodziny od wielu lat Był to jego osobisty wybór, spowodowany ogromną tęsknotą zarówno za miejscem, jak i za uciekającym czasem.
„Życie pasterza” to powieść,
dzięki której uczymy się pewnych tradycji i zasad hodowli owiec.
Autor poprowadzi nas przez cztery pory roku, dzięki czemu poznamy
pewien powtarzający się cykl, tak niezbędny do tego, by hodowla
dobrze prosperowała. Ktoś by mógł stwierdzić, że to nudne, mało
kreatywne, nie wzbudzające emocji. Rzeczywistość okazuje się
jednak zupełnie inna. Ogromnie ciężka, codzienna praca, wspaniały,
zmieniający się wraz z porami roku krajobraz, pewne humory owiec,
ogarniające wszystko psy pasterskie, to tak naprawdę jedna wielka
epopeja w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. "Są to dni, podczas których przeszywajacy wiatr przenika nas razem z poczuciem beznadziei. Dni, w których owce stoją posępne za murkami. Krótkie, ponure ciemne zimowe dni , które po prostu trzeba przetrwać, mimo, że trudno dzwignać się z łożka , mimo, że aż nazbyt dotkliwie odczuwamy, jak bardzo jestesmy słabi w zderzeniu ze złoworogim wsechświatem , który ma nas za nic,"
Autor
pisze o tym co kocha, do czego czuje ogromny sentyment, co pozwala mu
żyć w zgodzie ze samym sobą, dlatego jego opowieść jest ogromnie
prawdziwa i lekko nostalgiczna.
James Rebanks stara się przypomnieć
czytelnikowi, że czas nie jest naszym sprzymierzeńcem, i odkładanie
na kiedyś to, o czym stale myślimy, zdecydowanie nie jest wskazane.
Każdy z nas, czy chce czy nie, przynależy do pewnego miejsca, grupy
ludzi i tylko od nas zależy, czy potrafimy się w pełni z nimi
zasymilować, czy je odrzucimy. Bycie wśród ludzi „obok” bardzo
często prowadzi do wyobcowania, depresji. Osobista nie zgoda na
swoje życie, może całkowicie zniszczyć sen naszego działania. Dlatego warto choć na chwilę przystanąć i poznać historię człowieka, który woli od korzystania z technologii XXI wieku, prowadzić pasterskie życie. I tak naprawdę można mu tylko pozazdrościć, że potrafił znaleźć szczęście tam, gdzie sięgają jego korzenie, Polecam.
s
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz