Ostatnio bardzo polubiłam książki z
tłem historycznym, dlatego z ogromną ciekawością sięgnęłam po
tę powieść. O Wyspach Dziewiczych nie wiedziałam zbyt wiele i
pomyślałam sobie, że to będzie bardzo dobry wstęp do tego, by je
troszkę bliżej poznać. Jest początek XX wieku, po Dani nadchodzi
czas panowania w tym rejonie Stanów Zjednoczonych. Na Morzu
Karaibskim rozgrywa się tragedia, tonie statek wraz z kapitanem,
głową rodziny Bradshaw. Pozostawia on dwie córki i syna w ogromnie
trudnej i niepewnej sytuacji. Rodzeństwo charakteryzuje się tym, że
każde z nich posiada fantastyczną urodę i niezwykły dar, który
może wykorzystać tylko dla nich. To co uderza w tej powieści to
problem kazirodztwa. Znany już z historii zarówno egipskich, jak i
greckich czy rzymskich, tutaj ma ogromny wpływ na bieg całej
fabuły. Duże znaczenie ma również mitologia tego obszaru, pewne
obrzędy i tajemnice. Dla mnie trochę kłopotliwa była mnogość
występujących bohaterów, powieść trzeba było czytać naprawdę
w skupieniu aby nie pomieszać ich losów. Na początku przytłoczyła
mnie też ilość wątków, jednak stopniowo fabuła nabierała
przejrzystości. Magia przeplata się z rzeczywistością, mnóstwo
retrospekcji, wszystko to daje nam obraz nie tylko miejsca, ale i
historii rodziny Bragshaw, wzajemnych relacji, a przede wszystkim
ukazuje losy rodzeństwa, które musiało w ogromnie trudnym czasie
poradzić sobie nie tylko z przeciwnościami losu, lecz również z
samym sobą. Mnóstwo kontrastów, zakazane romanse,walka z
przeznaczeniem, realizm magiczny, to tylko niektóre wybijające się
z fabuły wątki. To jedna z tych powieści, z którą mamy na
początku troszkę problem by się w nią wciągnąć, a potem nie
możemy się od niej oderwać. Autorka piękne oddała klimat
miejsca, Wyspy Dziewicze jawią się czytelnikowi jako trochę
fantastyczne, lekko nierealne miejsce. Bohaterowie świetnie się w
nie wkomponują , a czytelnikowi z kolei ma pomóc postać
dodatkowego bohatera- narratora. I być może to był dobry zabieg,
ponieważ autorka stale zmieniała czas i miejsce akcji, powodując
tym lekki chaos w fabule.
Zdecydowanie dla mnie minusem jest
zakończenie, które nie daje wyjaśnienia wielu wątkom, a nie
zapowiada ciągu dalszego. Jakby nie było jest to saga rodzinna,
przedstawiona na kanwie sześćdziesięciu lat i czytelnik chciałby
poznać choć niektóre rozwiązania. Czasem odnoszę wrażenie, że
autor uważa, że im bardziej skomplikowanie ukaże fabułę, tym
bardziej będzie ona interesująca. Tutaj jednak to się nie
sprawdza. Prostsze jej przedstawienie na pewno pozwoliłoby na
przyjemniejszą i pełniejszą lekturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz