Z twórczością Doroty Suwalskiej
spotkałam się już wcześniej, były to jednak tytuły przeznaczone
dla młodszego czytelnika. „Pan Fortepianek” czy też „Znowu
kręcisz, Zuźka!” były dla mnie i mojego syna bardzo przyjemnymi
lekturami, które niejednokrotnie czytane, mają ważne miejsce na
półce. Powieść „Czarne jeziora” kierowana jest do
młodzieży, lecz i jak sądzę również do dorosłych. Magda
przechodzi trudny okres w swoim życiu. Nie dość, że zmienia
szkołę, miejsce zamieszkania, to również i w jej rodzinie dużo
się dzieje. Co prawda mały braciszek jest cudną, małą istotką a
partner mamy miły i troskliwy, to dziewczyna z z trudem znajduje
się w powstałej sytuacji. Jej formą ucieczki i pewnej izolacji,
jest prowadzony przez nią dziennik. Zdecydowanie łatwiej jej
przyjrzeć się swoim emocjom w momencie kiedy o nich napisze.
Dziewczyna jest zafascynowana literaturą, również sama pisze
opowiadania. Cudownym zbiegiem okoliczności jej pisarskie guru,
Marcin Dreger, ma prowadzić warsztaty literackie w pobliskim domu
kultury. Perspektywa przebywania ze swoim idolem, wprowadza Magdę w
stan euforii ale również lekkiego przerażenia i obawy przed
krytyką. Czy zajęcia te okażą się faktycznie tak ciekawe i
ważne?
„Czarne jeziora” to jedna z
nielicznych polskich powieści na rynku, w którym autorka ma odwagę
poruszyć temat nosicielstwa HIV, problemu z którym niejednokrotnie
nie radzą sobie dorośli. Magda, która się z nim zmaga, ma w
pewnym sensie wytłumaczenie swojej izolacji, czy zmienności
nastrojów. Czy ma prawdziwe oparcie w swojej rodzinie, czy też z
większością negatywnych emocji musi dawać sobie radę sama?
„Czarne jeziora” to powieść o
bardzo trudnym czasie wchodzenia w dorosłość i akceptacji
wydarzeń, na które praktycznie nie mamy wpływu. O zagubieniu,
szukaniu nowych dróg, buncie i wzbudzaniu poczucia winy. O lęku
przed większym uczuciem, jak i stawianiu go od razu, tak samo jak
większe angażowanie się na straconej pozycji
Dziennik jest zdecydowanie formą,
która nie pozwala na obszerne i wielopostaciowe przytaczanie ciągu
zdarzeń. Jako czytelnicy jesteśmy zmuszeni to poznawania historii
przez pryzmat widzenia jednej osoby, co często bardzo spłyca odbiór
emocji. Myślę, że i tak jest w tym przypadku. Pewna egzaltacja
młodej bohaterki, jej widzenie świata tylko w odcieniach bieli i
czerni, nie pozostawiające miejsca na pewne umowne szarości,
powoduje, że czytelnik dość szybko jest znużony tą formą
przekazu informacji. Z drugiej strony pozwala ona na pewne
niedomówienia jak i doskonale ukazuje huśtawkę nastrojów młodej
bohaterki, z jaką naprawdę sztuka sobie poradzić. Uważam, że
autorka wybrała taki sposób narracji, by czytelnik bardziej
utożsamiał się z Magdą i na pewno młody czytelnik tak to
odbierze.
Według mnie książka ta
porusza ogromnie ważny temat, i duże brawa dla autorki, że
absolutnie go nie spłyciła, a wręcz przeciwnie ukazała jego
poważne znaczenie we współczesnym świecie. Dlatego też, powieść
tę zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz