Święta kojarzą mi się zawsze ze
śniegiem, sankami, zapachem jodły. Gdy wzięłam do rąk
„Świąteczną kafejkę” pomyślałam – w Australii, bez mrozu
i lepienia bałwana ?? Na dodatek okazuje się, że przedświąteczny czas dla
głównej bohaterki nie jest radosny. Umiera jej największy
przyjaciel – mąż Peter. To on był dla niej towarzyszem
codzienności, niby ich wspólnej, a jednak takiej, gdzie każde z
nich miało kącik na swoją prywatność. Bea w wieku pięćdziesięciu
trzech lat zostaje wdową, na szczęście ma ukochane miejsce, swoją
kawiarenkę, pełną bibelotów zbieranych latami, które razem z
pracownikami tworzą zakątek, do którego ma ochotę się wracać. I
właśnie jego właścicielka dostaje niespodziewany list z dalekiej
Szkocji, który nie tylko staje się przyczyną natłoku
przytłaczających wspomnień lecz również motywacją na bliską
przyszłość. Jaką tajemnicę ukrywa Bea, dlaczego odczuwa poczucie
winy po śmierci męża? Dlaczego wspomnienia dzieciństwa syna,
oprócz niesamowitej tęsknoty, powodują ból ?
Tu nic nie dzieje się szybko. Świat
głównej bohaterki z pozoru tak uporządkowany, naprawdę stoi na
wulkanie jej ukrytych emocji. Co prawda stara się jak może aby
zapomnieć o przeszłości, nie dopuszcza do siebie cały czas
wspomnienia o swoim wielkim uczuciu, uważając, że tak powinno być,
że to co kiedyś było, powinno zostać przykryte rzeczywistością.
Po śmierci męża, najlepiej czuje się w towarzystwie wnuczki
Flory, co prawda przeżywającej ogromne dylematy dorastania, lecz
jakże otwartej na świat. I to z nią wyrusza do zasypanego
śniegiem Endyburga, który kusi swoim magicznym, świątecznym
wyglądem. Czy dla obu z nich będzie to podróż życia?
„Świąteczna kafejka” to zarówno
powieść o tęsknotach, które latami chowane domagają się
uwolnienia jak i o skomplikowanych rodzinnych związkach, pełnych
niedomówień i tajemnic. Świąteczny klimat spełnia tu podwójną
rolę ponieważ ma zarówno tworzyć atmosferę, która pozwoli na
usprawiedliwioną lawinę wspomnień, jak i motywować do działań,
na jakie w innej sytuacji bohaterka mogłaby się nie zdobyć.
Święta z reguły są przyczyną
naszej lekkiej melancholii, chwilami, gdy na pewne sprawy patrzymy
przez pryzmat wzruszeń. I taka właśnie jest ta powieść, niby z
pozoru statyczna i spokojna, a równocześnie dostarczająca mnóstwa
pozytywnych emocji. Zdecydowanie warto wyruszyć wraz z bohaterką w
podróż by poznać i tę drugą stronę świątecznych chwil.
Serdecznie zapraszam.
W tej książce zadziwia to, że z pozoru tak banalna historia, może okazać się czymś zupełnie innym :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej urzekło przedstawienie zupełnie odmiennej rzeczywistości, bez żadnego kolorowania, no i oczywiście tak 'poważne' problemy Flory :)
Zapraszam do mnie, www-the-books-in-the-rye.blogspot.com, gdzie znajdziesz moją opinię na temat Świątecznej kafejki.