Wrzesień to jeden z najbardziej
kolorowych miesięcy. Wszędzie widać żółcie, zielenie,
czerwienie, wygląda to naprawdę fantastycznie. Z ciekawością
wzięłam do ręki książkę „Rok na targu” właśnie z tego
powodu, żeby zobaczyć jak autorka poradziła sobie z tą
wielobarwnością naszej polskiej przyrody oraz darów natury. Seria
„Rok w..” towarzyszy mi już od dwóch lat i z wielkim pietyzmem
zawsze oglądam te książki, ponieważ bardzo widoczny jest w nich
ogrom pracy autorskiej. W tym tomie wszystkie miesiące, wszystkie
sytuacje łączą główni bohaterowie, osoby które sprzedają na
targu jak i odwiedzający i robiący zakupy. I tak mamy np. Dyniowego
Barona, który sprzedaje potrawy wegańskie, panią Strojnisię, u
której można kupić kolorowe ubranie odpowiednie do pory roku,
Mikołaja, który uwielbia książki. Są „Janusze”, którzy
hołdują zasadzie-kupić tanio, sprzedać drożej i wiele innych,
bardzo ciekawych postaci. Każda strona to mnóstwo informacji nie
tylko na temat jedzenia, warzyw i owoców ale również na temat
komunikacji międzyludzkiej .Ta książka pokazuje nie tylko targ od
strony kupujących lecz także wszystkie niuanse i zależności od
strony sprzedającego. Dziecko otrzymuje dzięki temu mnóstwo
informacji, może również próbować odgadywać lub wymyślać
pewne sytuacje i scenki, jakie mogą się wydarzyć między głównymi
bohaterami. Od strony wydawniczej książka jest pięknie opracowana,
duże, twarde strony pozwolą na oglądanie przez wiele, wiele dni.
Prace autorki, pani Richter-Magnuszewskiej zwróciły moją uwagę w
książce „Zbaranieć można” Agnieszki Frączek, dlatego też
byłam ciekawa, jak poradzi sobie z tak dużym wyzwaniem. Jestem pod
wrażeniem takiego doboru przez nią barw, który pozwala na miły
dla oka odbiór, kolory nie mieszają się w oczach a poszczególne
scenki łatwo wyodrębnić z całości.
Książki tego typu mają to do siebie,
że przykuwają uwagę dzieci naprawdę w różnym wieku, i to jest
ich największa uniwersalność. Zarówno odbiorcy w wieku dwóch jak
i siedmiu lat z chęcią siedzą nad stronami i starają się wczuć
w sytuację zarówno kupującego jak i sprzedającego. Jest to wielka
baza informacji na temat nazw warzyw, owoców przetworów, tego w
jakim miesiącu możemy spodziewać się danych produktów, kiedy
jest o nie bardzo trudno. Autorka udowadnia, że targ zimą czy też
nocą, wcale nie musi być nudny, a w każdym miesiącu jest na nim
widoczna praca ludzi, którzy nie mają komfortowych warunków pracy
a ważniejsze jest dla nich to, że lubią to co robią. Ważna jest
cykliczność pewnych poczynań, tak jak i samej przyrody. Młody
czytelnik ma możliwość poznać handel od tak zwanej podszewki,
przekonać się, że nie wszyscy są uczciwi i zawsze trzeba być
czujnym i spostrzegawczym.
Natura co miesiąc częstuje nas innymi
produktami, jest możliwość nauki nazw, oraz ich rozróżnienia.
Autorce również nie brak poczucia humoru, muszę przyznać, że jej
Abibas i Kejwin Klajn nieźle mnie rozbawił. Warto bardzo dokładnie
studiować rozkładówki, ponieważ na każdej znajdziemy jakąś
perełkę. Jak najbardziej polecam, jest to świetna pomoc
dydaktyczna jak i ogromnie przyjemna lektura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz