Gdy
byłam dzieckiem, opowieść o Alicji nieszczególnie przypadła mi
do gustu. Do ponownego poznania jej historii dorosłam w czasach
licealnych, i wtedy ta lektura sprawiła mi już naprawdę bardzo
dużą przyjemność. Wcześniej bałam się Kapelusznika, czułam
odrazę do Królowej, Bliźnięta mnie odstraszały i żal było mi Królika, który wydawał mi się najbardziej uwięzionym. Nie
lubiłam połykać lekarstw i współczułam Alicji, że co jakiś
czas, musi pić nieznane, niedobre mikstury. Do prozy Lewisa
Carrolla trzeba dorosnąć, by w pełni ocenić i porównać niuanse
w tekście, jego zależności i tak naprawdę również przesłanie.
Wydania „Alicji w Krainie Czarów” począwszy od tych
klasycznych, po stricte dla małych dzieci tzw. disneyowskie, zawsze
są tymi, po które sięga duża liczba czytelników bez względu na
wiek.W tym wydaniu, dużym plusem są ilustracje. Myślę, że będą
one interesujące nie tylko dla miłośników Muminków. Ogromnie
byłam ciekawa, jak twórczyni tych przemiłych stworków Tove Jansson, poradzi
sobie ze złożonością „Alicji w Krainy Czarów”.
Można
stwierdzić, że jest to wydanie zdecydowanie kolekcjonerskie,
ponieważ twarze i postaci bohaterów są ogromnie charakterystyczne
dla pióra czy też kreski jej autorki. Obojętne, pastelowe czy czarno- białe, ogromnie są klimatyczne. Razem z tekstem stanowią
lekturę, po którą naprawdę warto z powrotem sięgnąć. Podstęp,
kara, złość, nienawiść to przecież uczucia, które towarzyszą
niejednemu przez całe życie. Ucieczka przed podejmowaniem życiowych
decyzji, szukanie wyjść z trudnych sytuacji innych niż
proponowane, nieodwieczna walka dobra ze złem, to tylko nieliczne
tematy tej małej książeczki. Jej ogromna ponadczasowość
przypomina o tym, że tak naprawdę najważniejsze są nasze osobiste
odczucia i wygrane bitwy z samym sobą.
Gdy
sięgamy po klasykę, często wydaje nam się ona nieco archaiczna
czy też nie do końca zrozumiała. Lewis Carroll zdecydowanie swoją
myślą gał
naprzód. Wakacje to świetny czas by powrócić do dawnych lektur.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz