czwartek, 25 lipca 2019

Zosia z ulicy Kociej. Na wygnaniu - Agnieszka Tyszka


    Ogromnie lubię Zosię, jak też jej całą rodzinę, dlatego z wielką przyjemnością przeczytałam o najnowszych jej perypetiach. Dziewczynce troszkę jest przykro, czuje się dosłownie jak na emigracji ponieważ rodzice, właściwie tata, zadecydowali o rozbudowie ich domku na ulicy Kociej. Każdy miałby swój wygodny pokoik, więcej miejsca dla siebie. Niestety jak to z budowami bywa, zdecydowanie mało która kończy się w terminie. Tutaj dzieje się tak samo, mało tego, stale dzieją się jakieś rzeczy, które przeszkadzają w zamieszkaniu w domku z powrotem.
U dziadka, w Ośmiu Dębach nie jest źle ale bardziej milej jest mieć swój własny kącik w którym człowiek czuje się bezpiecznie A u Dyzia właśnie tak nie jest, mało tego że w nocy grasuje jakiś duch, to przybycie dość ekscentrycznej koleżanki Man wprowadza spory zamęt. Na dodatek kuzyn Zosi najprawdopodobniej jest zakochany i popada w minorowe nastroje.
W tym tomie zdecydowanie już widać, że Zosia już nie jest małym dzieckiem, dorasta, inaczej patrzy na świat, pomoc rodzeństwu .
Obawiam się, że niedługo zakończy swoje opowieści a tę pałeczkę przejmie jej siostra Mania, która mało, że jest wspaniałą narratorką, to również uważną obserwatorką świata.
Wakacje w dworku, pełnym niewyjaśnionych tajemnic do wyzwanie nie lada dla wszystkich jego mieszkańców. Czy poradzą sobie z wizytami nocnego gościa? Jak duże znaczenie ma dla naszej komunikacji i funkcjonowania brak zasięgu w telefonie?


 To co mnie osobiście, bardzo podoba się w całej serii o Zosi, to ogromne ciepło, które przebija z tekstu. Nawet jeżeli są jakieś postacie negatywne, to autorka zawsze stara się dać im swego rodzaju szansę na zmianę oblicza.
Stawianie na rodzinę, swobodę zainteresowań, spostrzeżeń, to zdecydowanie pierwsza rzuca się w oczy. Jeśli dodamy tutaj szereg bardzo ciekawych, nietuzinkowych postaci, to mamy do czynienia z lekturą, którą czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Ciekawostki historyczne świetnie wzbogacają lekturę, dzięki nim czytelnik zmusza też swoje szare komórki do pracy. Tym razem z dużym żalem kończyłam lekturę, ponieważ świetnie wkomponowywała się w mój wakacyjny krajobraz. Polecam !





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz