czwartek, 29 września 2016

Ch...owa Pani Domu - Magdalena Kostyszyn

 

    „Niektórzy ludzie do odkrycia tak oczywistych faktów, że zupę jemy łyżką, potrzebują prywatnych trenerów i absolutnie nic mi do tego. Jeśli mogę tylko coś wtrącić- znam co najmniej piętnaście sposobów na lepsze spożytkowanie klika stówek”.

    Jako kobieta, codziennie borykam się z mnóstwem prac, które powinnam wykonać najlepiej idealnie, z własnym wyglądem, który powinien być perfekcyjny, i z taką organizacją czasu, aby jeszcze znaleźć chwilkę dla siebie. Jak wiadomo, niejednokrotnie jest to po prostu nierealne, bo pomijając już jakiekolwiek nagłe okoliczności, to doba sama się nie wydłuży, choć tendencje do skracania zdecydowanie posiada. Otoczona zewsząd reklamami, dobrymi radami, poradnikami jak postępować by nie dość, żeby być perfekcyjną, to być wzorem również dla dziecka, powoli zaczynałam marzyć o pewnej normalności, zaakceptowaniem tego, że nie jestem i nie będę perfekcyjna oraz za poczuciem, które pozwoliłoby mi po prostu trochę zwolnić.
   Antyporadnik Magdaleny Kostyszyn jest właśnie wynikiem jej tęsknoty za taką normalnością, jak i stawieniem czoła problemom współczesnych kobiet. W jej przypadku okazało się, że dzielenie się własnymi wpadkami zdecydowanie działa na innych terapeutycznie, a i może przynieść ponad pół miliona fanów na Facebooku. Jest to jeden z pierwszych antyporadników #nofilter czyli przedstawienie codziennego życia bez cudownych zasłon i różowych okularów, za to w sposób niezwykle ironiczny, zabawny lecz i absolutnie nie stresujący.
   Dla autorki, codzienność nieidealna tak samo może być inspiracją, na dodatek pozwalającą na zaakceptowani siebie samego takim jakim się jest, a wiadomo, że to już ogromny sukces. Nie będziemy gorsi tylko dlatego, że nie będziemy celebrować Dnia Ręcznika, nasze śniadanie nie będzie piękne i kolorowe ale po prostu smaczne, a kuchnia w której je przyrządzimy, nie jest w kolorze popielaty błysk. Będziemy mieć za to więcej czasu, mniej kompleksów i więcej pozytywnej energii. Nie da się ukryć, że książką ta jeszcze dokładniej uświadomiła mi, że nie jestem wyjątkowa, perfekcyjna, nie mam idealnego profilu, nie umiem dobrze planować, ale też nie dała mi do zrozumienia, że jestem „niezdrowo”inna. Utwierdziła mnie w tym, że warto tupać nogą i nie dać sobie wejść na głowę jak i kazała wszelkie,„cudowne” porady internetowe skrupulatnie omijać, chyba że czytać tylko w celach relaksacyjnych. Wprowadziła mnie w świetny nastrój, gdy upewniłam się, że robię idealnie przykrywając niepożądane rzeczy pledem przed przyjściem gości, a rozdział o sąsiadach musiałam czytać na głos , bo mój chichot przebił się nawet przez mężowski Word of Tanks. Świetna, przewrotna lektura do poduszki, podróży, na poprawę humoru jak i doskonała na prezent. Polecam!


„Zasadniczo istnieje mniej więcej tyle samo pozytywów trwania w związku , ile korzyści przemawiających za życiem solo. Gdyby wybierać piosenkę obrazującą życie singielki, najprawdopodobniej zaczynała by się od słów: „ Niech żyje wolność, wolność i swoboda”. Z kolei za hymn szczęśliwej mężatki śmiało mogłyby posłużyć słowa Marii Peszek ; „ Lubię być kurą domową, do pralki wrzucić problem wraz z głową”. Bez względu na status matrymonialny możesz, otwierając samodzielnie słoik z buraczkami od rodzicielki [..] udowodnić całemu światu, że jesteś silna i niezależna.

Tylko po co?”



wtorek, 27 września 2016

Baśnie i legendy polskie



           
      Z ogromną przyjemnością sięgnęłam po zbiór baśni i legend , którego wyboru dokonała Elżbieta Brzoza. Pięknie wydane przez „Naszą Księgarnię”, w twardej oprawie, zdecydowanie przyciągają uwagę. Dodatkowym atutem są interesujące, barwne ilustracje Mirosława Tokarczyka, którego prace już w drugiej części serii „Poczytaj mi mamo” przypadły mi do gustu. Nie udziwnione, proste, ogromnie barwne rysunki, świetnie ilustrują tekst i są zrozumiałe dla młodego czytelnika. Bardzo dobrym pomysłem jest umieszczenie wprowadzenia, w którym podano definicje baśni, legend i podań. Pomaga to, zwłaszcza młodemu czytelnikowi w odróżnieniu tekstów o treści fantastycznej, od tych opartych na historiach autentycznych postaci, czy dotyczących danego regionu. Ich twórcami są znakomici polscy autorzy : Maria Krüger, Janina Porazińska, Ewa Szelburg- Zarębina, Hanna Zdzitowiecka, Franciszek Fenikowski, Zdzisław Nowak i wielu innych. Spotkamy tu tak charakterystycznych bohaterów jak Pan Twardowski, diabeł Boruta, Szewczyka Dratewka, Janosik jak i tych mniej znanych jak kamieniarz Daniel Eggert czy Elżbietka, córka rycerza Bolecha zwanego Wielgoszem. Poznamy legendy związane z Poznaniem, Krakowem, Warszawą czy też Toruniem.
   Zarówno baśnie jak i legendy to elementy tradycji, które w sposób ogromnie interesujący przybliżają wydarzenia ważne naszej historii, ówczesne realia i wierzenia. Najważniejsze jednak dla mnie są ogromne emocje w nich zawarte. Dziecko nie tylko ma możliwość odróżnić dobro od zła, lecz uczy się pewnej wrażliwości, zauważa jak z pozoru błaha pomoc drugiej osobie może skutkować wielkim sukcesem. Teksty nie tracące nic na aktualności, wciąż ogromnie żywe, zapraszają do podróży w świat, gdzie problemy rozwiązywane są na bieżąco, bohaterowie nie boją się trudnych wyzwań a marzenia urzeczywistniają się.
Baśnie zawarte w tomie są niedługie, idealnie nadają się na wieczorne, wspólne czytanie.
    Zbiór ten, będzie bardzo dobrą pomocą również do szkoły, legendy tutaj zawarte (np. krakowskie i warszawskie) omawiane są na zajęciach z języka polskiego.
Warto przybliżyć sobie, lub po prostu powtórzyć ten zapomniany czas, kiedy opowieści przekazywane były z pokolenia na pokolenie, a wierzenia stanowiły ogromną siłę. Zdecydowanie polecam.

niedziela, 18 września 2016

Jedwabna opowieść - Kelli Estes


     Bardzo często sama nazwa jakiejś instytucji czy rzeczy,  nasuwa nam pewne skojarzenia i wizualizacje. W moim przypadku tak właśnie było z Wydawnictwem Kobiecym. Od razu założyłam, że jego książki to będą głównie poradniki i literatura nazwijmy ją erotyczną. I tak właściwie bardzo nie pomyliłam się , ale.....Właśnie, to ale, zrobiło się tak olbrzymie, że przerosło wszystkie moje wyobrażenia. Już na wstępie po przeczytaniu powieści "Dwadzieścia siedem snów" M. A. Trzeciak - pomyślałam sobie, jak łatwo dać się zwieść nazwie czy okładce. Tak samo mam teraz z "Jedwabną opowieścią". Pierwsza myśl po przeczytanej zapowiedzi, to taka, że będzie to książka podobna w klimacie do przeczytanej przeze mnie już dawno powieści "Kaszmirowy szal", która mocno przykuła moją uwagę i okazała się jedną z tych, których okładki wprowadzają w błąd. Opisy podobne, historia wydaje się znajoma. Czy miałam rację ?
Inara po śmierci swojej ciotki Dahlii, staje się właścicielką prawie stuletniego domu na wyspie Orcas, niedaleko Seattle. Nie odwiedzała go często, ponieważ wspomnienia z nim związane, wydawały jej się za silne. I teraz mimo obecności siostry, przeszłość oddziałuje na nią tak silnie, że pragnie sprzedać dom. Jej plany zmienia znaleziony testament ciotki i kawałek rękawa chińskiego stroju, z pięknie wyhaftowaną sceną z przeszłości. Inara jest całkowicie zauroczoną tym kawałkiem jedwabiu, oddaje go do rzeczoznawcy aby przybliżył jej znaczenie tejinteresującej pracy. Spowoduje to odkrycie przez nią niechlubnych kart historii Stanów Zjednoczonych. Państwa w którym rasizm,wielokrotnie kładł się cieniem na jego dokonania.
Muszę przyznać, że autorka skrupulatnie przygotowała się do poruszanego tematu. Równolegle poznając emocjonującą historię pięknego haftu, uzyskałam mnóstwo wiadomości na tematy, o których tak naprawdę nie miałam pojęcia. Mroczne karty historii wprowadzały w osłupienie, budziły złość, lecz i zdecydowanie potęgowały atrakcyjność fabuły.
    Autorka fantastycznie splotła losy bohaterów dwoma interesującymi wątkami. Stworzyła nieszablonowe, ciekawe postacie, z jakże charakterystycznymi ludzkimi cechami (próżność, dwulicowość), równocześnie obnażając ich wady i słabości. Muszę przyznać, że wymyślona przez nią historia całkowicie mnie pochłonęła lecz ogromnie trudno jest mi o niej pisać. Na pewno duży ma na to wpływ obecność wśród bohaterów autentycznych postaci, przez co fabuła nabiera zupełnie innego wymiaru. Przeniknięta rozpaczą, żalem, wprowadza nas w czas, w którym okrucieństwo i przemoc miało pewne przyzwolenie.

„Jedwabna opowieść” to jedna z tych książek, która zapada głęboko w pamięci. I chociaż głównie pozostawia po sobie smutek, zdecydowanie warto poświęcić jej swój czas.  

niedziela, 11 września 2016

Idol - Fox Marta- przedpremierowo !



.

  Marta Fox to autorka, która nie boi się poruszać w swoich powieściach tematów trudnych zarówno dla młodego jak i starszego czytelnika. Bohaterowie jej książek to z reguły młodzi ludzie, szukający swojej życiowej drogi, stojący u progu dorosłości. Sonia, główna bohaterka, właśnie obchodzi swoje siedemnaste urodziny. Pragnie spędzić je w towarzystwie swojego chłopaka, Karola. Ten informatyczny geniusz podoba się wielu jej koleżankom i dziewczyna jest dumna, że wybrał właśnie ją. Ich plany jednak nie do końca powiodą się, a na dodatek Karol ukaże swoje drugie ja, ciemne i mało sympatyczne. Sonia pragnie jak najszybciej zapomnieć o nieudanej podróży i zupełnie niespodziewanie pomoże jej w tym zauważony przypadkiem plakat, informujący o koncercie przystojnego, młodego aktora. Dziewczyna jest zafascynowana tym jak wiele osiągnął, mimo swojego młodego wieku. Jako redaktor szkolnej gazetki zapragnie iść na koncert i zrobić z artysta wywiad. Czy młody artysta udzieli jej go? Czy jej początkowa fascynacja, po pierwszym spotkaniu ulegnie zmianie?
   Prawie każdy z nas ma swojego mistrza, osobę, która wzbudza nasz podziw i szacunek. Często taką postać chcemy naśladować lub w jakiś sposób jej dorównać. Młodzi ludzie jednak z reguły są całkowicie bezkrytycznie zapatrzeni w swoich idoli a ich negatywne zachowania są przez nich całkowicie akceptowane, tak jakby popularność pozwalała na dużo więcej.
„Idol” to powieść o młodzieńczej fascynacji i trudnej drodze dorastania. O emocjach tak wielkich, że ma się ochotę wybuchnąć, a trzeba udawać, że nic się nie dzieje. O przyjaźni, w którą warto wierzyć i wielkiej roli rodziny, której wsparcie może nas uratować. Autorka przedstawia historię ogromnie prawdziwą, w którą całkowicie wierzymy, a swoich bohaterów stawia przed trudnymi wyzwaniami. Czy mimo młodego wieku dokonają odpowiednich wyborów?

   Uważam, że autorka porusza bardzo ważny, aktualny problem, w sposób niezwykle interesujący. Fabuła wciąga a głównej bohaterki nie sposób nie polubić. Myślę, że to świetna lektura zarówno dla młodych czytelników jak i ich rodziców i pedagogów. Emocje gwarantowane.




czwartek, 8 września 2016

Naczelne z Park Avenue - Wednesday Martin


  
„Macierzyństwo to zupełnie osobna wyspa na wyspie zwanej Manhattan, a matki z Upper Eeast Side to już całkowicie odrębne plemię. Tworzyły one pewnego rodzaju tajne stowarzyszenie, w którym obowiązywały całkowicie dla mnie nowe zasady, rytuały uniformy i wzorce migracji oraz związane z nimi przekonania, ambicje i praktyki kulturowe”.


    Socjologia to nauka o zbiorowościach ludzkich, której przedmiotem badania są między innymi zjawiska tworzenia się różnych form życia zbiorowego ludzi, struktury i procesów w nich zachodzących, wynikających z wzajemnego oddziaływania na siebie. Wednesday Martin, z wykształcenia antropolog, przeprowadziła eksperyment naukowy polegający na subiektywnym badaniu macierzyństwa na Manhattanie, w miejscu, gdzie życiem kierują zupełnie inne zasady i normy. Podeszła do tego jak socjolog badający grupę w określonych sytuacjach . Dzieciństwo w tym miejscu zdecydowanie jest inne, pełne szoferów, niań, helikopterowych przejażdżek, lekcji dla dwulatków, tutorów dla trzylatków, mających przygotować ich do egzaminów wstępnych do przedszkola, doradców zabawowych dla czterolatków itp. Inne wydają się tez matki, bezwzględne w kwestii wspierania swoich pociech i siebie samych. Dziedziczki rodów, dla których najważniejsze jest odnoszenie sukcesu, zarówno swojego jak i dzieci. Zżerane ambicją, pośrednio wykorzystujące dzieci do pokazania swojego statusu. Motywacja do takich działań jednak okazała się troszkę inna, niż sądziła wstępnie autorka. Kobiety te odczuwają wyjątkowo silny lęk, by być cały czas idealną matką i seksowną kobietą. Czas i energia w jaki to wkładają, niejedną doprowadza na skraj załamania. Ratunkiem staje się alkohol, leki, prywatne loty, obsesyjne ćwiczenia, diety.
   Autorka założyła sobie na początku badań, że nie będzie się asymilować, i nie da się wciągnąć w stres i rywalizację, a jej doświadczenie we wcześniejszych badaniach społecznych pomoże jej w tym. Jednak bardzo szybko zaczęła tracić obiektywizm i zaczęła utożsamiać się z badaną grupą. Na pewno jednym z powodów było to, że jako matka musiała uczestniczyć w wielu przedsięwzięciach i spotkaniach a też pośrednio była świadkiem wielkiej tragedii. Powoli zaczęła się zachowywać i myśleć jak kobiety wokół niej i pragnęła znaleźć wśród nich swoje miejsce. Tak trochę według przysłowia „z kim przestajesz takim się stajesz”.
Czy udało się jej stać się jedną z „Naczelnych z Park Avenue”? Czy znajomość populacji pawianów w jakiś sposób przydała się jej ?
„Naczelne” z pozoru, to monografia napisana z lekkim przymrużeniem oka, pewną ironią i szczyptą cynizmu. Niezaprzeczalnie jest też ona pewnego rodzaju poradnikiem, który ma służyć osobom „narażonym” na przyszłe zamieszkanie na Manhattanie. Jeśli chodzi o pewien splendor finansowy i ćwiczenie dzieci od urodzenia jak młodych rekrutów na potencjalnych spadkobierców, nie było to dla mnie nic nowego.
   Osobiście najbardziej zaskoczył mnie fakt pewnego podziału i rozdzielenia płci i ogólnego (jak się wydaje) przyzwolenia na to obu stron. I tak sobie myślę, że pewne rzeczy nie zmienią się nigdy, jeśli sami uczestniczący w zdarzeniach nie czują potrzeby zmiany, a materialne bezpieczeństwo będzie stawiane ponad pewną osobistą wolność. Muszę przyznać, że autorka postarała się o to, aby jej książka przykuwała uwagę również produktami nazwijmy to codziennego użytku i jako kobieta, nie omieszkałam wejść na strony internetowe firm odzieżowych, o których nie miałam zielonego pojęcia jak Lululemon (podobno super wygodne ubranie) . Autorka dokonała znakomitej analizy wyspiarskiego środowiska, omówiła wszystkie jego elementy jak postronny obserwator, bez komentarzy i jakiejkolwiek oceny. Potrafiła jednak wzbudzić u czytelnika moc emocji, zadziwić jak i wytłumaczyć pewne zachowania. Bardzo spodobał mi się jej obiektywizm i właśnie dzięki niemu, jak i poczuciu humoru, książka ta ogromnie zyskuje. Drogi czytelniku, jeśli chcesz przekonać się, czy Manhattan to faktycznie sztuczne i bezduszne miejsce, sięgnij koniecznie po „Naczelne z Park Awenue”. Zdecydowanie polecam.



wtorek, 6 września 2016

Takie rzeczy tylko z mężem - Agata Przybyłek





          
                  Agata Przybyłek to młoda pisarka, której udało się bardzo szybko osiągnąć popularność. Osobiście czytałam jej tylko jedną książkę „ Bez Ciebie”, która zrobiła na mnie spore wrażenie, a jej tematyka była zdecydowanie poważna. Gdy dowiedziałam się, że napisała powieść lekką i wesołą, stwierdziłam, że właśnie teraz, ten wakacyjny czas będzie dobrym, by przy niej odpocząć i zrelaksować się. Czy mi się to udało ?
Główna bohaterka mieszka w Jaszczurkach, ma lat dwadzieścia osiem, pracuje jako nauczycielka w przedszkolu. Jej życie można by nazwać idealnym; własny dom, przystojny mąż, czteroletni synek Marcel, gdy popatrzy się z boku, to idylla. Zuzanna jednak ma problem, czuje się zaniedbana przez męża, brakuje jej czasu jaki jej kiedyś poświęcał i romantyzmu w ich związku, za jakim kobiety tak tęsknią. Ludwik według niej cierpi na okropną przypadłość – woli wieczorami szukać z kolegami skarbów, niż poświęcać jej czas. Jak to w życiu bywa, przypadki odgrywają w nim wielka rolę. Niespodziewane spotkanie z panią psycholog umiejącą fachowo motywować, otwiera Zuzannie oczy na pewne rzeczy i postanawia ona wziąć sprawy w swoje ręce. Czy uda jej się odzyskać, straconą, jak mniema, uwagę męża? Sprawę dodatkowo utrudnia fakt przyjazdu młodej fanki gotyku, która błyskawicznie popada w konflikt z lokalną społecznością. Z tego powodu sporo pracy będzie miał proboszcz, na którego barki spadnie jego zażegnywanie. Jakby tego było mało, Zuzanna będzie mocno adorowana przez niespodziewanego wielbiciela, którego zaloty, okażą się odrobinę męczące.
Autorka stworzyła ogromnie różnorodną galerię postaci, pełną zabawnych indywidualności, których udział w zdarzeniach zarówno śmieszny jak i nieraz wprost przeraża. Poruszany problem rutyny w małżeństwie jest dość częstym tematem wielu powieści. Tutaj pomimo pewnej lekkości fabuły, autorka przypomina, aby nie zapominać o pewnym systemie wartości, o którym powinniśmy w związku pamiętać. Każdy z nas ma prawo do własnych zainteresowań, wspaniale jest, jeśli możemy je dzielić razem z partnerem, gdy jednak tak nie jest, potrzebna jest pewna równowaga, aby któraś ze stron nie poczuła straty.
   „Takie rzeczy tylko z mężem”, to dobra powieść obyczajowa przepełniona humorem i lekką ironią. Autorka nie stroni przed ukazywaniem ciemnych stron zamieszkania w małej miejscowości, które nie wydaje się, że szybko pojaśnieją i długo będą jeszcze prześladować niektórych mieszkańców. Mnóstwo zabawnych dialogów czy opisów sytuacji, napisanych naprawdę lekkim stylem, to ogromne atuty tej powieści. I teraz odpowiedź na postawione wcześniej pytanie. Tak, zdecydowanie odpoczęłam, zrelaksowałam się i doświadczyłam terapii śmiechem, która ponoć jest najzdrowsza....
ale autorko co z zakończeniem ?? Czy naprawdę godzi się tak potraktować czytelnika ??

poniedziałek, 5 września 2016

Dziewczyna z Bostonu - Diamant Anita



          Anita Diamant, amerykańska pisarka, najbardziej znana jest ze swojej pierwszej powieści „Czerwony namiot” (Booksense Book of the Year 2001). Oparta na motywach biblijnych, stała się bestsellerem w Stanach Zjednoczonych i za granicą, wydano ją w 25 krajach. Jest to jedna z tych książek, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie i cały czas, mimo że czytałam ją dość dawno, pamiętam jej treść doskonale. Dlatego też, ogromnie byłam ciekawa jej drugiego głośnego tytułu, którym jest właśnie „Dziewczyna z Bostonu”. 
Główna bohaterka, Addie Baum, urodziła się w 1900 roku w Bostonie. Jej rodzice to imigranci, przybyli najprawdopodobniej z terenów Rosji. Jako pierwszy do Ameryki przybył ojciec z jej starszymi siostrami. Matkę dotknęła w czasie podróży ogromna tragedia, która położyła się cieniem na jej cały pobyt w Ameryce. Nigdy nie poczuła się tutaj jak u siebie w domu, narzekała, co powodowało konflikty z córkami. 
   Addie Baum, aby przedstawić ukochanej wnuczce, jak wyglądało ówczesne życie imigrantów, opowiada jej dokładnie swoje losy, ogromnie trudne początki i próby, aby przekształcić to, co jakby już z powodu pewnych tradycji, powinno według rodziców, pozostać niezmienne. To, że pochodziła z rodziny żydowskich emigrantów, w jakiś sposób zobowiązywało, lecz Addie chciała poznać wszystko co amerykańskie, rozwijać się, kształcić a przede wszystkim stać się niezależną. Ogromnie pomogły jej w tym cotygodniowe spotkania kółka czytelniczego. To tam spotkała prawdziwych przyjaciół i nauczycieli u których jej postawa spotkała się ze zrozumieniem. „Dziewczyna z Bostonu”to powieść o poszukiwaniu wielkiego uczucia i ogromnym rozczarowaniu, o przyjaźni, której nic nie ogranicza, i o zrozumieniu, które było cenniejsze od jakichkolwiek bogactw. O rodzinnej tragedii, której można było zapobiec jeśli tylko okazałoby się bliskim więcej zainteresowania i o poczuciu winy, które sprawia, że życie traci urok. 
   Addie to osoba ogromnie uparta, dążąca do spełnienia marzeń, ale nie za wszelką cenę. To dziewczyna ogromnie wrażliwa, inteligentna, ciekawa świata, która pragnie korzystać z możliwości jakie daje Ameryka. Chce doświadczyć wolności, którą tak naprawdę poczuła, gdy pierwszy raz w życiu ubrała spodnie. Wolności, która pozwala kobiecie stanąć na równi z mężczyzną. Autorka wspaniale oddała klimat ówczesnej Ameryki a wprowadzając czytelnika w środowisko imigrantów, dodatkowo ukazała jej liczne niuanse. 
   Muszę się przyznać, że po przeczytaniu „Czerwonego namiotu” bardzo wysoko ustawiłam autorce poprzeczkę. Spowodowało to, że troszkę rozczarowała mnie „Dziewczyna z Bostonu”, oczekiwałam od niej więcej emocji i wrażeń, lecz wynika to najprawdopodobniej też i z jej tematyki. Pomimo tego uważam, że jest to bardzo dobra literatura obyczajowa, ogromnie sugestywna i prawdziwa. Wspaniała galeria postaci, począwszy od Addie, Betty jej siostrze, a skończywszy na Filomenie, włoskiej, utalentowanej przyjaciółce to ogromy plus tej powieści. Wszystkie one starały stanęło do walki o lepsza przyszłość. Czy im się to udało? Oceńcie, proszę sami. Serdecznie polecam.