„Cyrk na kółkach” to zdecydowanie
pozycja godna zareklamowania. Uczy, niesamowicie wciąga, bawi,
poszerza horyzonty i rozwija zainteresowania. Gdy do niej
zaglądniemy, przepadamy z kretesem. Polecam !!
wtorek, 26 stycznia 2016
Cyrk na kółkach, czyli język polski na wesoło - Anita Graboś Monika Hałucha
Pamiętam jak w dzieciństwie czekałam
na nowy numer najpierw czasopisma „Miś” a później
„Świerszczyka”. Uwielbiałam teksty drukowane w odcinkach i
różnorakie ilustracje. Najbardziej jednak lubiłam wszelkiego
rodzaju krzyżówki, rebusy i szarady, które znajdowały się
najczęściej pod koniec gazetki. Sprawiały mi one dużo frajdy a
niejednokrotnie wcale nie należały do najłatwiejszych. Gdy
zobaczyłam „Cyrk na kółkach” od razu przypomniały mi się
właśnie tamte chwile. Duży zbiór łamigłówek, labiryntów,
kolorowanek trafił do mnie akurat w czasie ferii czyli w świetnym
czasie do wspólnej pracy i zabawy z dzieckiem. Tak naprawdę nie
wiem, kto bardziej ucieszył się , ja czy syn ale obydwoje ochoczo
zaczęliśmy wykonywać zawarte w niej polecenia. Ilustratorka Anita
Graboś znana mi już była z fantastycznej kolorowanki „Wyspy”,
przy której syn spędził wiele godzin. Ten zbiór zachwycił mnie
jednak z innego powodu. Wielokrotnie mówiąc do dziecka
wykorzystywałam związki frazeologiczne, których on niejednokrotnie
nie rozumiał. Pytał „czemu szukasz dziury w całym” lub „czemu
masz oczy dookoła głowy” ? Wiadomo z powiedzeniem „tam gdzie
król chodzi piechotą” nie miał w ogóle problemu i sam
wykorzystywał go wielokrotnie. W tym zbiorze oprócz wielu ciekawych
labiryntów, wyszukiwaniu różnic, kolorowanek, łączeniu kropek,
autorki w sposób ogromnie przejrzysty tłumaczą znaczenia
popularnych związków frazeologicznych np. wilczy apetyt, gruszki na
wierzbie, kocia muzyka. Zabawne rysunki świetnie ilustrują meandry
naszego polskiego języka, ukazując jego fenomenalne możliwości.
Na pochwałę zasługuje również sposób wydania. Książka
przypomina blok rysunkowy z grubymi, wydzieranymi kartkami, dzięki
czemu można spokojnie korzystać z cienkopisów i farb a i
równocześnie może pracować cała rodzina. Moje dziecko od razu
usiłowało odtworzyć w pokoju cyrk na kółkach, a gdy poprosiłam,
żeby posprzątał to usłyszałam, że szukam dziury w całym. Przy
kolacji stwierdziło, że wilczy apetyt to ma tata a on jedynie może
mysi. W rezultacie mąż stwierdził, że chyba on musi zacząć mu
dobierać odpowiednie lektury. Jednak śmiechu było mnóstwo, choć
nie da się ukryć, że wiele pracy jeszcze przed nami zostało.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz